W
ciągu ostatnich dni Michał Kubiak w życiu społecznym obecny był tylko ciałem, a
cała reszta krążyła zupełnie gdzie indziej. Wtedy kiedy zdecydował się na
wyjazd do Hiszpanii i podjęcie próby wyjaśnienia sobie wszystkiego z Pauliną,
dowiedział się całej prawdy. Kiedy tylko zamyka oczy w jego głowie krzyczą
nagłówki plotkarskich gazet o tym co zrobiła szatynka kilka miesięcy temu.
Pewnie by w to wszystko nie uwierzył bo już raz plotki wyssane z palce rozbiły
ich związek, ale całej prawdy dowiedział się od Zbyszka i już nie mógł mieć
wątpliwości. Nie miał też złudzeń, że po tym wszystkim Witek zechce mieć z nim
cokolwiek wspólnego. Przecież to jego chamskie zachowanie i upór sprawiły, że
chciała odebrać sobie życie. Nawet nie chciał słuchać Bartmana i jego zapewnień,
że to nie jego wina i on nie miał na to wpływu. Na dobrą sprawę to on miał
wpływ na wszystko, ale jeden jego błąd pociągnął za sobą lawinę nieszczęść.
Gdyby wtedy zachował się inaczej, dziś wszystko za pewne wyglądało by zupełnie
inaczej. Być może nie wracał by do pustego domu w którym panuje istne
pobojowisko. Michałowi nie w głowie teraz porządki. Siatkarz teraz przede
wszystkim myśli o tym jak uśmierzyć ból rozrywający jego serce. Sprawa jest
prosta, że najlepszym rozwiązaniem jest alkohol i nie bardzo przekonują go
moralitety Bartka, że nadmierne picie do niczego nie prowadzi. Wracając z
Jastrzębia poprosił Zbyszka o to, by stanął w pierwszym lepszym sklepie.
-Znowu
będziesz pił?- Bartman nie miał już do niego siły. Dziś na treningu wszystko
wskazywało na to, że Misiek był "wczorajszy" i nic mu nie wychodziło.
Cud, że nie zauważył tego Bernardi i inny zawodnicy, bo wtedy Michał na pewno
miałby nieprzyjemności. Szatyn w ogóle nie zareagował na upomnienie przyjaciela
tylko wszedł do sklepu, by po chwili wyjść z reklamówką pełną piw i jedną
butelką wódki.
-No co
tak się patrzysz?! Przez ciebie nikt nigdy nie targnął się na życie, więc nie
wiesz jak to jest!- i od nowa zaczynał tą samą śpiewkę. Do końca ich wspólnej
podróży nie odezwali się do siebie już ani słowem. Zbyszek wiedział, że nie ma
sensu poruszać po raz wtór tego tematu, bo i tak Kubiakowi nie da przemówić się
do rozsądku. Cała jego nadzieja w tym, że jak Paulina wróci to wszystko mu
wytłumaczy i Michał nie będzie już sobie tego wyrzucał...
-Ej
Michał gdzie ty zaparkowałeś swój samochód?!- przyjmujący spojrzał na Zbyszka
jak na idiotę, bo przecież doskonale wie gdzie jest parkingowe miejsce Kubiaka.
Sęk w tym, że samochodu Michała nie było. Sam zainteresowany w końcu się
zorientował, że coś jest nie tak i pierwszy z jego twarzy zniknęła apatia i
zobojętnienie. Wysiadł z samochodu Zbyszka i biegał jak szalony po podziemnym
parkingu.
-Przecież
jeszcze wczoraj tu parkowałem! To nie możliwe, że ktoś mi go ukradł!- tyle się
mówiło o tym, że to bezpieczne i jedno z najlepiej strzeżonych osiedli w
Żorach. Już prawie sięgał po telefon by dzwonić na policję, kiedy drzwi garażu
otworzyły się i na podjeździe pojawił się zaginiony samochód. Zdziwinie malowało
się zarówno na twarzy przyjaciół kiedy z auta wysiadła Zosia, a apogeum
zaskoczenia osiągnęli wtedy, gdy pokazała im się postać Pauliny. Michał
zaniemówił i stanął jak skamieniały. Nie wiedzieć kiedy zostali na tym parkingu
sami, bo para zabrała dzieci i wyszła, zostawiając ich samych. A oni patrzyli na
siebie jakby chcieli nacieszyć się sobą na zapas, ale i też nadrobić to, co
stracone. Gdyby odrzucić przeszłość, to wyglądali na parę zakochanych ludzi,
którzy bardzo się za sobą stęsknili po długiej rozłące. Michał był gotów złapać
szatynkę w ramiona i mocno do siebie przytulić. Paulina była gotowa biec w
kierunku szatyna i rzucić się mu na szyję, ale nawet jeśli oboje zrobiliby krok
do przodu to odbili by się z dużym hukiem o przeszłość stojącą między nimi.
Oboje nie byli gotowani na spotkanie tu i teraz. Michał był w nieco gorszej
sytuacji, bo on kompletnie się tego nie spodziewał, że tak szybko dane mu
będzie zobaczyć Witek. Chociaż czy o tych miesiącach rozłąki można powiedzieć, że
minęły szybko? Od dnia w którym Paulina odwiedziła go w szpitalu stanęli w
martwym punkcie. Szatynka otarła się o śmierć, a Michał wiele rzeczy odpuścił,
bo nie miał na nic ochoty. Gdzieś w podświadomości szykował się do tej
konfrontacji bo przecież data chrzcin Karoliny zbliżała się nieuchronnie, a oni
oboje byli rodzicami chrzestnymi. Dopóki jednak to wszystko pozostawało w
strefie domysłów, przebieg rozmowy wyglądał sztucznie. Teraz wszystko dzieje
się na live`ie. Stoją przed sobą i nie wiedzą co powiedzieć, nie wiedzą jak
zacząć. Kiedyś wystarczyło jedno spojrzenie, pół słowa i już wiedzieli czego
chcą. Tylko, że czas kiedy byli w sobie szaleńczo zakochani już minął, chyba
bezpowrotnie. Za dużo się wydarzyło...
-Miło
cię widzieć Michał...-podchodzą do siebie bliżej i podają sobie dłoń na
przywitanie. Kubiak wygląda tak jakby łapczywie łapał każdy detal jej wyglądu,
by utrwalić go w sobie w pamięci. Może chce przemóc w sobie myśli, że tak nie
wiele brakowało, a Paulina byłaby już po innej stronie. Tak mimowolnie, choć
wie, że jest to nie na miejscu, dotyka jej policzka i głaszcze go. Zdawał sobie
sprawę, że zostanie odtrącony, ale nic takiego nie miało miejsca. Szatynka
przymknęła na chwilę oczy, ale szybko je otworzyła i odsunęła głowę.
-Wiesz,
że dla dobra Zosi musimy sobie wszystko wyjaśnić. Musimy zrobić wszystko, by nie
odczuła tego, że...-nie pozwolił jej dokończyć tak jak kiedyś pod redakcją, kiedy na niego
naskoczyła. Wcale nie silił się na to, by jego pocałunki były delikatne i
zakrawające na romantyczne. Jego pocałunki były dzikie, bo tymi pocałunkami
chciał coś udowodnić im obojgu. Teraz kiedy ją zobaczył na nowo jego serce
zaczęło bić szybciej, zaczęło bić normalnie. Zdał sobie sprawę, że uczucie ich
łączące nie mogło tak po prostu się skończyć i wypalić. Niestety Paulina nie
oddawała pocałunków. Z początku myślał, że była w szoku i dlatego zachowywała
się biernie. Całował dalej, a ona dawała się całować, ale nic poza tym. W końcu
odsunęła się od niego i z chłodem w głowie powiedziała.
-Nie
rób tego nigdy więcej. Nie rób nic bym nabrała nadziei, że zasługują na kogoś
takiego jak ty.-odwróciła się na pięcie i wybiegła z garażu, zostawiając
Michała w osłupieniu. To on powinien czuć się winny i tak właśnie jest, ale
ona nie ma prawa tego robić. Wszystko wskazywało jednak na to, że tak właśnie
jest...
&&&&&
Po
jaką cholerę on mnie całował?! Czy on nie zdaje sobie sprawy jak mi jest ciężko
i bez takich gestów z jego strony?! Kiedy wróciłam do mieszkania przyjaciół z
trudnością starałam się opanować przyśpieszony oddech. Nie chciałam jednak na
ten temat rozmawiać ani z Magdą, ani ze Zbyszkiem. Dziś przede wszystkim
chciałam dać parze chwile wytchnienia, dlatego od razu wypaliłam z grubej rury
jak tylko spotkałam wspomnianą dwójkę w kuchni.
-Macie
dziś wieczór dla siebie, ja zostanę z dziewczynami i się nimi zajmę.- z tego
wszystkiego Bartman wypuścił aż widelec z ręki, a Magda popatrzyła na mnie
jakby z niedowierzaniem, że jestem w stanie podjąć się takiego zadania. Na miły
Bóg, oni nadal myślą, że jestem nieodpowiedzialna i w każdej chwili znów mogę
sobie coś zrobić. Pewnie gdybym była na ich miejscu to też miałabym pewne
opory, by powierzyć komuś takiemu jak ja opiekę nad dziećmi, ale przecież
kiedyś musi być ten pierwszy raz i muszą do mnie nabrać zaufania.
-Uwierzcie
mi, że ze mną jest już naprawdę przyzwoicie. Jeśli chcecie to pokażę wam opinię
psychologa z Hiszpanii.- Luca, bo tak było na imię terapeucie wydawał się być
zadowolonym z pracy jaką wykonał nad moją psychiką. Nie jest tak, że teraz
widzę świat przez różowe okulary, bo to nie realne, ale staram się z wszystkim
walczyć i każdy niepokój i lęk dusić od razu w zarodku. Będę też więcej
rozmawiać, ale nie tylko z Magdą, bo blondyna niedługo posiwieje od wszystkich
moich problemów. Myślę, że złapałam fajną więź z Mateuszem, a wibrujący telefon
w kieszeni to chyba próba kontaktu ze mną. Spoglądam ukradkiem na wyświetlacz i
utwierdzam w przekonaniu, że nie myliłam się.
-Zastanówcie
się nad tym o której chcecie wybyć z domu, a ja tymczasem odbiorę telefon od
Matka.- wyszłam na balkon i oddałam się rozmowie. Piłkarz ręczny pytał mnie o
to jakie realia spotkały mnie na miejscu w Żorach, a ja bez zbędnego owijania w
bawełnę opowiedziałam mu o sytuacji z Michałem. Nie pominęłam wspomnieć o
pocałunku. Na samo wspomnienie poczułam dziwne mrowienie w dole brzucha, ale
sama byłam na siebie zła za takie odczucia. Jeszcze w Hiszpanii obiecałam
sobie, że nie wejdę drugi raz do tej samej rzeki i pozwolę życiu toczyć się
dalej. Kubiak to nie jedyny mężczyzną chodzący po tej planecie i jeśli nawet
nie znalazłabym nikogo to przecież mogę być szczęśliwa będąc samotną. Wróć,
szczęśliwa z Zosią. Jej chcę poświęcić całą swoją uwagę i tego będę się
trzymać.
~Chcesz
żebym pogadał z Michałem i powiedział mu o tym, żeby dał ci spokój?- tym
pytaniem kompletnie zbił mnie z tropu, a ja zapowietrzyłam się i nie wiedziałam
jakie słowo z siebie wydusić. Jeszcze przed chwilą otwarcie myślałam o tym, że
temat Michała to zamknięty temat w moim życiu, a teraz nie umiem tego powtórzyć
głośno. Jest coś nie tak. Jeśli byłabym pewna swojego zdania to bez zawahania
bym to potwierdziła, a ja nie potrafię tego zrobić.
-Nie
Mateusz, ja muszę sama to załatwić.- tylko tak właściwie co ja chcę załatwiać?
Ciężko mi jest wyobrazić sobie to, że znów jestem z Michałem, ale jeszcze
ciężej życie obok siebie i udawanie, że nic nas nie łączy. Co zrobię jeśli
pojawi się jakaś kobieta w jego życiu? Owszem, pewnie znajdę sobie kogoś i będę
próbowała zagłuszyć uczucie, ale tym samym będę oszukiwać siebie i krzywdzić
tego potencjalnego mężczyznę. Mój pierwszy dzień w kraju i od razu na drodze
pojawiają się takie poważne przemyślenia. Nikt jednak nie mówił, że będzie
łatwo, choć Iker nalegał bym została jeszcze kilka dni u niego i nie działa na
emocjach. Teraz wiem, że odwlekanie w czasie nic by nie dało, bo nawet
najpiękniej ułożona przeze mnie mowa nie miałaby racji bytu w przypadku
wydarzeń na parkingu. Mogłam sobie wmawiać, że ja i Michał to zamknięty etap i
tak też myślałam do momentu przyjazdu tutaj, ale teraz wiem, że jest inaczej.
Ja go po prostu nadal kocham…
&&&&&
Znów długo nie było go w Polsce,
ale wydarzenia poniekąd związane z jego córką sprawiły, że zdecydował się na
przyjazd do kraju. Maciek Stacherski przyjechał do Warszawy, bo doszły go
niepokojące wiadomości dotyczące Pauliny i jee…ich córki. Od dnia w którym
dowiedział się, że prawdopodobnie to on jest ojcem dziecka Zosi nie wykazywał
żadnej chęci próby nawiązania kontaktu z małą. Powiedział o całym zajściu
podczas dyskoteki szatynce, ale nie zamierzał wchodzić z buciorami w jej życie.
On miał poukładane życie ze swoją narzeczoną, a ona próbowała ułożyć je sobie z
Michałem. Wyjechał z powrotem do Manchesteru, a na miejscu została jego babcia.
Starsza pani miała trzymać rękę na pulsie i wszystko szło zgodnie z planem do
dnia w którym Zosia wyprowadziła się do Żor. Wtedy już nic nie pomogła
mieszkająca na tym samym osiedlu daleka kuzynka. Maciek nie miał żadnych
informacji do dnia w którym pojawił się artykuł o Paulinie i jej próbie
samobójczej. Wiadomość ta szybko dostała się na Wyspy i Stacherski nie wiele
myśląc przyleciał do ojczyzny, by porozmawiać z szatynką. Poczuł, że gdyby
Witek coś się stało, to on jest tak naprawdę jedyną rodziną Zosi. Oczywiście
dziewczynka nie ma o nim pojęcia i trudno mówić to o jakiejś więzi, ale może
wreszcie nadszedł czas by to zmienić? Podejrzewał, że Paulina i Michał to już
zamknięty temat, więc może teraz właśnie przyszła jego kolej, by wykazać się
odpowiedzialnością? Wylądował na lotnisku w Katowicach i stamtąd taksówką miał
zamiar udać się do Żor. Nie znał adresu, ale liczył na to, że popularność
siatkówki w Polsce mu w tym pomoże. Jeśli nie, to ostatnią deską ratunku będzie
dla niego telefon do Edyty. Ona na pewno będzie znała adres.
-Poproszę do Żor.-wsiadł do
pierwszej, lepszej taksówki. Z jej wnętrza obserwował krajobraz rozpościerający
się za oknem samochodu. Na obczyźnie znalazł się zaraz po ukończeniu szkoły
średniej. Dobrze napisana matura otwierała mu drogę do większości uczelni w
Polsce, ale Maciek wybrał sobie inną drogę. Wyjechał do Anglii by zarobić
trochę kasy i wspomóc finansowo babcię. Miał zrobić sobie roczną przerwę od
nauki i później podjąć studia na wydziale informatyki. Studia podjął, ale nie w
ojczyźnie. Już w Manchesterze zaczął studiować i poważnie myślał o tym, by na
stałe osiąść na Wyspach Brytyjskich zwłaszcza, że jego dziewczyna w pełni
aprobowała jego pomysł. Wszystko układało się dobrze między nimi, ale mimo
wszystko ciąży między nimi świadomość, że Maciek ma dziecko z inną kobietą.
Oboje myślą poważnie o tym by założyć rodzinę, ale właśnie wtedy najczęściej pojawiają
się myśli, że w Polsce jest Zosia i wypadałoby się zainteresować jej losem, bo
przecież jest jej biologicznym ojcem, a ona ma prawo znać całą prawdę. Miał
świadomość, że ingerencja w jej życie może zburzyć poukładany świat, ale kiedyś
prawda i tak wyjdzie na jaw, bo to jest za poważna sprawa. I tak minęło już
dużo czasu, za dużo…
-Jesteśmy na
miejscu.-zakomunikował mu taksówkarz i odebrał należną zapłatę. Maciek wysiadł
w centrum Żor i nie bardzo wiedział dokąd ma pójść. Nie mógł przecież zaczepić kogoś
i zapytać czy przypadkiem nie wie gdzie mieszka Michał Kubiak i jego przyjaciel
Zbyszek Bartman. Rozejrzał się trochę rozpaczliwie wokół siebie i jego wzrok
spotkał się z banerem reklamowym nowopowstałego osiedla z informacją, że markę
firmy „Twój dom” docenili siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Obok nowoczesnego
apartamentowca stał zarówno Michał, Zbyszek jak inni zawodnicy mieszkający w
Żorach. Podszedł bliżej i w pamięci zakodował sobie adres. Znów skorzystał z
usług taksówki, ale jak się okazało, droga do pokonania nie była daleka. Oczom
Maćka ukazał się wcześniej widziany budynek, a na podjeździe dla samochód
pojawił się samochód prowadzony przez Magdę. Z tyłu siedziała Zosia. Godzina
była dość wczesna bo kilka minut przed 8, więc łatwo było się domyślić, że mała
jedzie do szkoły. Nie wysiadł więc z taksówki, tylko kazał jechać jej kierowcy
za samochodem blondynki. Może to nie był najlepszy pomysł, ale od czegoś musiał
zacząć…
&&&&&
Witam!
I od razu na wstępie przepraszam, bo zdaję sobie sprawę, że ten rozdział jest wyrwany z du.. no z bardzo daleka i jakoś mi nie pasuje do całości tego opowiadania, ale jak tego nie dodam i nie ruszę dalej, to albo będę musiała się z Wami pożegnać albo nie wiem co jeszcze. Kompletnie mi się to nie podoba, bo to nie tak miało wyglądać...
Pozdrawiam ;***