piątek, 23 listopada 2012

Notka 41



W ciągu ostatnich dni Michał Kubiak w życiu społecznym obecny był tylko ciałem, a cała reszta krążyła zupełnie gdzie indziej. Wtedy kiedy zdecydował się na wyjazd do Hiszpanii i podjęcie próby wyjaśnienia sobie wszystkiego z Pauliną, dowiedział się całej prawdy. Kiedy tylko zamyka oczy w jego głowie krzyczą nagłówki plotkarskich gazet o tym co zrobiła szatynka kilka miesięcy temu. Pewnie by w to wszystko nie uwierzył bo już raz plotki wyssane z palce rozbiły ich związek, ale całej prawdy dowiedział się od Zbyszka i już nie mógł mieć wątpliwości. Nie miał też złudzeń, że po tym wszystkim Witek zechce mieć z nim cokolwiek wspólnego. Przecież to jego chamskie zachowanie i upór sprawiły, że chciała odebrać sobie życie. Nawet nie chciał słuchać Bartmana i jego zapewnień, że to nie jego wina i on nie miał na to wpływu. Na dobrą sprawę to on miał wpływ na wszystko, ale jeden jego błąd pociągnął za sobą lawinę nieszczęść. Gdyby wtedy zachował się inaczej, dziś wszystko za pewne wyglądało by zupełnie inaczej. Być może nie wracał by do pustego domu w którym panuje istne pobojowisko. Michałowi nie w głowie teraz porządki. Siatkarz teraz przede wszystkim myśli o tym jak uśmierzyć ból rozrywający jego serce. Sprawa jest prosta, że najlepszym rozwiązaniem jest alkohol i nie bardzo przekonują go moralitety Bartka, że nadmierne picie do niczego nie prowadzi. Wracając z Jastrzębia poprosił Zbyszka o to, by stanął w pierwszym lepszym sklepie.
-Znowu będziesz pił?- Bartman nie miał już do niego siły. Dziś na treningu wszystko wskazywało na to, że Misiek był "wczorajszy" i nic mu nie wychodziło. Cud, że nie zauważył tego Bernardi i inny zawodnicy, bo wtedy Michał na pewno miałby nieprzyjemności. Szatyn w ogóle nie zareagował na upomnienie przyjaciela tylko wszedł do sklepu, by po chwili wyjść z reklamówką pełną piw i jedną butelką wódki.
-No co tak się patrzysz?! Przez ciebie nikt nigdy nie targnął się na życie, więc nie wiesz jak to jest!- i od nowa zaczynał tą samą śpiewkę. Do końca ich wspólnej podróży nie odezwali się do siebie już ani słowem. Zbyszek wiedział, że nie ma sensu poruszać po raz wtór tego tematu, bo i tak Kubiakowi nie da przemówić się do rozsądku. Cała jego nadzieja w tym, że jak Paulina wróci to wszystko mu wytłumaczy i Michał nie będzie już sobie tego wyrzucał...
-Ej Michał gdzie ty zaparkowałeś swój samochód?!- przyjmujący spojrzał na Zbyszka jak na idiotę, bo przecież doskonale wie gdzie jest parkingowe miejsce Kubiaka. Sęk w tym, że samochodu Michała nie było. Sam zainteresowany w końcu się zorientował, że coś jest nie tak i pierwszy z jego twarzy zniknęła apatia i zobojętnienie. Wysiadł z samochodu Zbyszka i biegał jak szalony po podziemnym parkingu.
-Przecież jeszcze wczoraj tu parkowałem! To nie możliwe, że ktoś mi go ukradł!- tyle się mówiło o tym, że to bezpieczne i jedno z najlepiej strzeżonych osiedli w Żorach. Już prawie sięgał po telefon by dzwonić na policję, kiedy drzwi garażu otworzyły się i na podjeździe pojawił się zaginiony samochód. Zdziwinie malowało się zarówno na twarzy przyjaciół kiedy z auta wysiadła Zosia, a apogeum zaskoczenia osiągnęli wtedy, gdy pokazała im się postać Pauliny. Michał zaniemówił i stanął jak skamieniały. Nie wiedzieć kiedy zostali na tym parkingu sami, bo para zabrała dzieci i wyszła, zostawiając ich samych. A oni patrzyli na siebie jakby chcieli nacieszyć się sobą na zapas, ale i też nadrobić to, co stracone. Gdyby odrzucić przeszłość, to wyglądali na parę zakochanych ludzi, którzy bardzo się za sobą stęsknili po długiej rozłące. Michał był gotów złapać szatynkę w ramiona i mocno do siebie przytulić. Paulina była gotowa biec w kierunku szatyna i rzucić się mu na szyję, ale nawet jeśli oboje zrobiliby krok do przodu to odbili by się z dużym hukiem o przeszłość stojącą między nimi. Oboje nie byli gotowani na spotkanie tu i teraz. Michał był w nieco gorszej sytuacji, bo on kompletnie się tego nie spodziewał, że tak szybko dane mu będzie zobaczyć Witek. Chociaż czy o tych miesiącach rozłąki można powiedzieć, że minęły szybko? Od dnia w którym Paulina odwiedziła go w szpitalu stanęli w martwym punkcie. Szatynka otarła się o śmierć, a Michał wiele rzeczy odpuścił, bo nie miał na nic ochoty. Gdzieś w podświadomości szykował się do tej konfrontacji bo przecież data chrzcin Karoliny zbliżała się nieuchronnie, a oni oboje byli rodzicami chrzestnymi. Dopóki jednak to wszystko pozostawało w strefie domysłów, przebieg rozmowy wyglądał sztucznie. Teraz wszystko dzieje się na live`ie. Stoją przed sobą i nie wiedzą co powiedzieć, nie wiedzą jak zacząć. Kiedyś wystarczyło jedno spojrzenie, pół słowa i już wiedzieli czego chcą. Tylko, że czas kiedy byli w sobie szaleńczo zakochani już minął, chyba bezpowrotnie. Za dużo się wydarzyło...
-Miło cię widzieć Michał...-podchodzą do siebie bliżej i podają sobie dłoń na przywitanie. Kubiak wygląda tak jakby łapczywie łapał każdy detal jej wyglądu, by utrwalić go w sobie w pamięci. Może chce przemóc w sobie myśli, że tak nie wiele brakowało, a Paulina byłaby już po innej stronie. Tak mimowolnie, choć wie, że jest to nie na miejscu, dotyka jej policzka i głaszcze go. Zdawał sobie sprawę, że zostanie odtrącony, ale nic takiego nie miało miejsca. Szatynka przymknęła na chwilę oczy, ale szybko je otworzyła i odsunęła głowę.
-Wiesz, że dla dobra Zosi musimy sobie wszystko wyjaśnić. Musimy zrobić wszystko, by nie odczuła tego, że...-nie pozwolił jej dokończyć tak jak kiedyś pod redakcją, kiedy na niego naskoczyła. Wcale nie silił się na to, by jego pocałunki były delikatne i zakrawające na romantyczne. Jego pocałunki były dzikie, bo tymi pocałunkami chciał coś udowodnić im obojgu. Teraz kiedy ją zobaczył na nowo jego serce zaczęło bić szybciej, zaczęło bić normalnie. Zdał sobie sprawę, że uczucie ich łączące nie mogło tak po prostu się skończyć i wypalić. Niestety Paulina nie oddawała pocałunków. Z początku myślał, że była w szoku i dlatego zachowywała się biernie. Całował dalej, a ona dawała się całować, ale nic poza tym. W końcu odsunęła się od niego i z chłodem w głowie powiedziała.
-Nie rób tego nigdy więcej. Nie rób nic bym nabrała nadziei, że zasługują na kogoś takiego jak ty.-odwróciła się na pięcie i wybiegła z garażu, zostawiając Michała w osłupieniu. To on powinien czuć się winny i tak właśnie jest, ale ona nie ma prawa tego robić. Wszystko wskazywało jednak na to, że tak właśnie jest...
&&&&&

Po jaką cholerę on mnie całował?! Czy on nie zdaje sobie sprawy jak mi jest ciężko i bez takich gestów z jego strony?! Kiedy wróciłam do mieszkania przyjaciół z trudnością starałam się opanować przyśpieszony oddech. Nie chciałam jednak na ten temat rozmawiać ani z Magdą, ani ze Zbyszkiem. Dziś przede wszystkim chciałam dać parze chwile wytchnienia, dlatego od razu wypaliłam z grubej rury jak tylko spotkałam wspomnianą dwójkę w kuchni.
-Macie dziś wieczór dla siebie, ja zostanę z dziewczynami i się nimi zajmę.- z tego wszystkiego Bartman wypuścił aż widelec z ręki, a Magda popatrzyła na mnie jakby z niedowierzaniem, że jestem w stanie podjąć się takiego zadania. Na miły Bóg, oni nadal myślą, że jestem nieodpowiedzialna i w każdej chwili znów mogę sobie coś zrobić. Pewnie gdybym była na ich miejscu to też miałabym pewne opory, by powierzyć komuś takiemu jak ja opiekę nad dziećmi, ale przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz i muszą do mnie nabrać zaufania.
-Uwierzcie mi, że ze mną jest już naprawdę przyzwoicie. Jeśli chcecie to pokażę wam opinię psychologa z Hiszpanii.- Luca, bo tak było na imię terapeucie wydawał się być zadowolonym z pracy jaką wykonał nad moją psychiką. Nie jest tak, że teraz widzę świat przez różowe okulary, bo to nie realne, ale staram się z wszystkim walczyć i każdy niepokój i lęk dusić od razu w zarodku. Będę też więcej rozmawiać, ale nie tylko z Magdą, bo blondyna niedługo posiwieje od wszystkich moich problemów. Myślę, że złapałam fajną więź z Mateuszem, a wibrujący telefon w kieszeni to chyba próba kontaktu ze mną. Spoglądam ukradkiem na wyświetlacz i utwierdzam w przekonaniu, że nie myliłam się.
-Zastanówcie się nad tym o której chcecie wybyć z domu, a ja tymczasem odbiorę telefon od Matka.- wyszłam na balkon i oddałam się rozmowie. Piłkarz ręczny pytał mnie o to jakie realia spotkały mnie na miejscu w Żorach, a ja bez zbędnego owijania w bawełnę opowiedziałam mu o sytuacji z Michałem. Nie pominęłam wspomnieć o pocałunku. Na samo wspomnienie poczułam dziwne mrowienie w dole brzucha, ale sama byłam na siebie zła za takie odczucia. Jeszcze w Hiszpanii obiecałam sobie, że nie wejdę drugi raz do tej samej rzeki i pozwolę życiu toczyć się dalej. Kubiak to nie jedyny mężczyzną chodzący po tej planecie i jeśli nawet nie znalazłabym nikogo to przecież mogę być szczęśliwa będąc samotną. Wróć, szczęśliwa z Zosią. Jej chcę poświęcić całą swoją uwagę i tego będę się trzymać.
~Chcesz żebym pogadał z Michałem i powiedział mu o tym, żeby dał ci spokój?- tym pytaniem kompletnie zbił mnie z tropu, a ja zapowietrzyłam się i nie wiedziałam jakie słowo z siebie wydusić. Jeszcze przed chwilą otwarcie myślałam o tym, że temat Michała to zamknięty temat w moim życiu, a teraz nie umiem tego powtórzyć głośno. Jest coś nie tak. Jeśli byłabym pewna swojego zdania to bez zawahania bym to potwierdziła, a ja nie potrafię tego zrobić.
-Nie Mateusz, ja muszę sama to załatwić.- tylko tak właściwie co ja chcę załatwiać? Ciężko mi jest wyobrazić sobie to, że znów jestem z Michałem, ale jeszcze ciężej życie obok siebie i udawanie, że nic nas nie łączy. Co zrobię jeśli pojawi się jakaś kobieta w jego życiu? Owszem, pewnie znajdę sobie kogoś i będę próbowała zagłuszyć uczucie, ale tym samym będę oszukiwać siebie i krzywdzić tego potencjalnego mężczyznę. Mój pierwszy dzień w kraju i od razu na drodze pojawiają się takie poważne przemyślenia. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo, choć Iker nalegał bym została jeszcze kilka dni u niego i nie działa na emocjach. Teraz wiem, że odwlekanie w czasie nic by nie dało, bo nawet najpiękniej ułożona przeze mnie mowa nie miałaby racji bytu w przypadku wydarzeń na parkingu. Mogłam sobie wmawiać, że ja i Michał to zamknięty etap i tak też myślałam do momentu przyjazdu tutaj, ale teraz wiem, że jest inaczej. Ja go po prostu nadal kocham…

&&&&&

Znów długo nie było go w Polsce, ale wydarzenia poniekąd związane z jego córką sprawiły, że zdecydował się na przyjazd do kraju. Maciek Stacherski przyjechał do Warszawy, bo doszły go niepokojące wiadomości dotyczące Pauliny i jee…ich córki. Od dnia w którym dowiedział się, że prawdopodobnie to on jest ojcem dziecka Zosi nie wykazywał żadnej chęci próby nawiązania kontaktu z małą. Powiedział o całym zajściu podczas dyskoteki szatynce, ale nie zamierzał wchodzić z buciorami w jej życie. On miał poukładane życie ze swoją narzeczoną, a ona próbowała ułożyć je sobie z Michałem. Wyjechał z powrotem do Manchesteru, a na miejscu została jego babcia. Starsza pani miała trzymać rękę na pulsie i wszystko szło zgodnie z planem do dnia w którym Zosia wyprowadziła się do Żor. Wtedy już nic nie pomogła mieszkająca na tym samym osiedlu daleka kuzynka. Maciek nie miał żadnych informacji do dnia w którym pojawił się artykuł o Paulinie i jej próbie samobójczej. Wiadomość ta szybko dostała się na Wyspy i Stacherski nie wiele myśląc przyleciał do ojczyzny, by porozmawiać z szatynką. Poczuł, że gdyby Witek coś się stało, to on jest tak naprawdę jedyną rodziną Zosi. Oczywiście dziewczynka nie ma o nim pojęcia i trudno mówić to o jakiejś więzi, ale może wreszcie nadszedł czas by to zmienić? Podejrzewał, że Paulina i Michał to już zamknięty temat, więc może teraz właśnie przyszła jego kolej, by wykazać się odpowiedzialnością? Wylądował na lotnisku w Katowicach i stamtąd taksówką miał zamiar udać się do Żor. Nie znał adresu, ale liczył na to, że popularność siatkówki w Polsce mu w tym pomoże. Jeśli nie, to ostatnią deską ratunku będzie dla niego telefon do Edyty. Ona na pewno będzie znała adres.
-Poproszę do Żor.-wsiadł do pierwszej, lepszej taksówki. Z jej wnętrza obserwował krajobraz rozpościerający się za oknem samochodu. Na obczyźnie znalazł się zaraz po ukończeniu szkoły średniej. Dobrze napisana matura otwierała mu drogę do większości uczelni w Polsce, ale Maciek wybrał sobie inną drogę. Wyjechał do Anglii by zarobić trochę kasy i wspomóc finansowo babcię. Miał zrobić sobie roczną przerwę od nauki i później podjąć studia na wydziale informatyki. Studia podjął, ale nie w ojczyźnie. Już w Manchesterze zaczął studiować i poważnie myślał o tym, by na stałe osiąść na Wyspach Brytyjskich zwłaszcza, że jego dziewczyna w pełni aprobowała jego pomysł. Wszystko układało się dobrze między nimi, ale mimo wszystko ciąży między nimi świadomość, że Maciek ma dziecko z inną kobietą. Oboje myślą poważnie o tym by założyć rodzinę, ale właśnie wtedy najczęściej pojawiają się myśli, że w Polsce jest Zosia i wypadałoby się zainteresować jej losem, bo przecież jest jej biologicznym ojcem, a ona ma prawo znać całą prawdę. Miał świadomość, że ingerencja w jej życie może zburzyć poukładany świat, ale kiedyś prawda i tak wyjdzie na jaw, bo to jest za poważna sprawa. I tak minęło już dużo czasu, za dużo…
-Jesteśmy na miejscu.-zakomunikował mu taksówkarz i odebrał należną zapłatę. Maciek wysiadł w centrum Żor i nie bardzo wiedział dokąd ma pójść. Nie mógł przecież zaczepić kogoś i zapytać czy przypadkiem nie wie gdzie mieszka Michał Kubiak i jego przyjaciel Zbyszek Bartman. Rozejrzał się trochę rozpaczliwie wokół siebie i jego wzrok spotkał się z banerem reklamowym nowopowstałego osiedla z informacją, że markę firmy „Twój dom” docenili siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Obok nowoczesnego apartamentowca stał zarówno Michał, Zbyszek jak inni zawodnicy mieszkający w Żorach. Podszedł bliżej i w pamięci zakodował sobie adres. Znów skorzystał z usług taksówki, ale jak się okazało, droga do pokonania nie była daleka. Oczom Maćka ukazał się wcześniej widziany budynek, a na podjeździe dla samochód pojawił się samochód prowadzony przez Magdę. Z tyłu siedziała Zosia. Godzina była dość wczesna bo kilka minut przed 8, więc łatwo było się domyślić, że mała jedzie do szkoły. Nie wysiadł więc z taksówki, tylko kazał jechać jej kierowcy za samochodem blondynki. Może to nie był najlepszy pomysł, ale od czegoś musiał zacząć…

&&&&&
Witam!
I od razu na wstępie przepraszam, bo zdaję sobie sprawę, że ten rozdział jest wyrwany z du.. no z bardzo daleka i jakoś mi nie pasuje do całości tego opowiadania, ale jak tego nie dodam i nie ruszę dalej, to albo będę musiała się z Wami pożegnać albo nie wiem co jeszcze. Kompletnie mi się to nie podoba, bo to nie tak miało wyglądać... 
Pozdrawiam ;***

8 komentarzy:

  1. Mam cię kopnąć w dupę, nie wiem co ci w tym rozdziale nie pasuje, naprawdę Paula jest dobrze, bardzo dobrze.
    Kurcze jak Michał znów spotkał się z Pauliną to czułam się jakbym tam stała, pierwsze spotkanie po rozstaniu kiedy jest świadomość ze już nie ma na co liczyć jest cholernie ciężkie, jeszcze gdy czujemy coś do drugiej osoby, tutaj oboje nadal się kochają, ale jak widać im nie po drodze. Wirtualną Paulinę tez bym kopnęła, co ona za głupoty plecie, jakie życie z innym facetem u boku, niech ona się ogarnie! Czuję farbę że Mateusz się wokół niej zakręci. Jeszcze żeby było ciekawiej to pojawia się Maciek, ale tak to jest jak mieszać to mieszać na całego. Mam nadzieję że Kubiak nie zrezygnuje i będzie walczył o Paulinę, że się nie podda

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem po co Maciek wrócił.. Skoro chce założyć swoją rodzinę z inną kobietą,to proszę bardzo. Oby tylko nie wypalił z tekstem o swoim ojcostwie, i to przy Zośce. Ona ma już ojca,i jest nim Kubiak :) Wierzę, że zawalczy o swoje szczęście , które jest przy Paulinie,i jej...ich córeczce :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jak mi się smutno zrobiło jak przeczytałam o całej sytuacji pomiędzy Michałem a Pauliną. Wydawać by się mogło, że teraz kiedy Witek wróciła do Polski powinno być już tylko lepiej, przeciez oboje z Kubiakiem są w sobie szaleńczo zakochani, a tym czasem nie mogą się ponownie zejść. Paulina czuje się winna, Michał czuje się winny, a Zosia potrzebuje ich obu. Niepokoi mnie również fakt ponownego pojawienia się Maćka, obawiam się, że mężczyzna tylko jeszcze bardziej namiesza w ich życiu i zawróci w główce Zosi. Kochana z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i mam nadzieję, ze Kubiak z Witek w końcu się zejdą! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni się kochają, tylko nie potrafią sobie wybaczyć. Każde z nich czuje się zbyt dumne, by przeprosić. Nie wiem, może wina leży po obu stronach?
    Oni prędzej, czy później i tak będą razem, wiem to.
    Tylko dziwne jest to, że dopiero teraz biologiczny ojciec Zośki sobie o niej przypomniał...
    Poinformujesz o następnym? Będę wdzięczna:)

    W wolnym czasie zapraszam do siebie na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com, gdzie ukazały się nowe rozdziały.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , prolog spalone-fotografie.blogspot.com na serdecznie zapraszam:)

      Usuń
  5. Może to i lepiej, że spotkali się tak z zaskoczenia? Fakt, Kubiak zamiast od razu ją całować mógł najpierw porozmawiać, ale w sumie to nawet go rozumiem. Oby udało im się to wszystko poskładać :) Pozdrawiam.
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Na litość boską dlaczego Paulina czuje się gorsza od Michała?? Przecież to on jest zerem i to on na nią nie zasługuje!! W prawdziwym życiu ten związek nie miałby żadnych szans przetrwania bo za dużo się między nimi wydarzyło. Paulina nie ma i nie miała ww Kubiaku oparcia, a ona potzrebuje silnego mężczyzny, nie portek!
    Powrót biologicznego ojca Zośki pewnie narobi bałaganu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu, ale zawsze w opowiadaniach jak dzieją się podobne rzeczy jak u Pauliny i Michała to ja stoję po stronie faceta. Dlaczego? Tutaj i ma mam zagadkę, chyba denerwuje mnie zachowanie Pauliny która sobie ubzdurała nie wiadomo co w swojej głowie i teraz zamiast powalczyć o swoje szczęście to je będzie od siebie odpychać. Niestety nie wróże niczego dobrego u nich jak na najbliższy czas, a to niedobrze bo lubiłam ich jako parę a teraz jeden wielki klops. Dzięki za jeszcze większy mętlik w głowie wprowadzając na nowo postać Maćka, ale może to jego osoba zmobilizuje do walki o Paulinę Miśka jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń