sobota, 10 listopada 2012

Notka 40

Złe wiadomości rozchodzą się z prędkością światła. Nie rozumiem tylko jak to się stało, że wszystkie informacje na temat mojego zdrowia wydostały się do prasy. Ja już w tym momencie nie myślałam o sobie, ale przede wszystkim o Zosi i...Michale. Przypuszczam, że teraz Kubiak będzie się obwiniał o to, co się stało. Wiedziałam, że będę musiała kiedyś z nim porozmawiać, ale nie sądziłam, że w czasie tej rozmowy siatkarz będzie już o wszystkim wiedział. Nie pozostało mi tylko nic innego jak szybko wrócić do Polski. Iker nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale mimo wszystko starał mi się pomóc logistycznie załatwić powrót do ojczyzny. W całym tym nieszczęściu pojawiło się małe światełko w tunelu w postaci obecności w Hiszpanii Mateusza i jego niemieckiej drużyny. Otóż okazało się, że będę mogła wrócić z nimi do Niemiec, a potem szybko przesiądę się w pociąg i zamelduję na dworcu w Katowicach. Już z tamtego miejsca zadzwonię do Madzi i powiem jej, by mnie odebrała. W tym wszystkim zauważyłam też, że terapia z psychologiem dała wyraźne rezultaty. Nie użalam się już nad sobą i nie myślę tylko o sobie. Najważniejsza jest teraz Zosia. Uświadomiłam sobie, że jestem fatalną matką i muszę zrobić wszystko, by to zmienić. Pomyśleć, że mogłam nią zostać po raz drugi...Kiedy dowiedziałam się o tym, że byłam w ciąży byłam w szoku. Potem dręczyły mnie okropne wyrzuty sumienia, że moja samolubna decyzja pozbawiła życia tą maleńką istotę bezcennego daru, daru życia. To nie ja najbardziej ucierpiałam, próbując odebrać swoje życie. Dlatego też nie chciałam rozmawiać o tym z Magdą i mówić jej, że wiem o wszystkim. Prawda jest taka, że nie nadaję się na matkę, bo nie mogę poradzić sobie z własnym dzieckiem i nie mam pojęcia jak poradziłabym sobie z drugim maluchem. Jestem mistrzynią zwalania odpowiedzialności za swoje czyny na innych, głównie na Magdę. Blondynka sama ma swoje problemy na głowie, a ja zostawiłam jej pod opieką córkę. Teraz wiem, że już czas wracać i brać się za siebie. Spakowane walizki stoją w przedpokoju, a ja teraz żegnam się z Ikerem i beczę mu w kołnierzyk. Zastanawiam się jak ja w ogóle potrafiłem funkcjonować bez tego człowieka. Żałuję tylko, że nie udało mi się dojść do porozumienia z ciocią i dziadkami, ale nie można przecież mieć wszystkiego.
-Może zostaniesz jeszcze kilka dni i poczekasz aż cały szum wokół twojej osoby ucichnie?- też chciałabym zostać i przebywać w jego otoczeniu, ale nie mogę zostawać teraz Zosi. Może moja przygoda pedagogiczna była krótka, ale wiem jakie potrafią być dzieci. Ktoś w klasie mojej córki powie kilka słów za dużo i mała będzie cierpieć. Muszę być teraz przy niej.
-Rozmawialiśmy już o tym braciszku. Obiecuję, że kontakt między nami się nie urwie i codziennie znajdę chwilę, by z tobą pogadać. Dostosuję się pod grafik Realu Madryt i reprezentacji Hiszpanii, ale kontakt między nami się nie urwie.- to mogę mu obiec z całą odpowiedzialnością. Nie mam pojęcia kiedy teraz pojawię się w stolicy Hiszpanii, ale nie mogę stracić z nim kontaktu. Na pewno przyjadę tu na jego ślub z Evą, a jak będzie dalej to się zobaczy.
-Paula autobus już przyjechał.-z tą informacją w przedpokoju pojawiła się Gonzales. Przez ostatnie tygodnie swojego pobytu tutaj mam nieodparte wrażenie, że szatynka tylko czeka na mój powrót do Polski. Podejrzewam, że nie w smak jej było to, że Iker dużo swojego wolnego czasu poświęcał mi, a nie jej. Nie mogę jej niczego zarzucić, ale mam przeczucia, że nie będzie z nią szczęśliwy. Iker to człowiek wielkiego formatu, ale w głębi duszy to zwyczajny facet potrzebujący rodzinnego ciepła i wsparcia. Staram się zrozumieć, że Eva także ma swoje zobowiązania, ale w ogóle nie ma czasu na to, by wspierać swojego narzeczonego. Sama ciąga go po różnych pokazach i bankietach, a na jego meczach rzadko ją widać. Nie mnie to teraz oceniać, bo skoro brat jest szczęśliwy, to mi pozostaje się tylko cieszyć jego szczęściem. Eva rzeczywiście miała rację, bo niedługo po jej słowach usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Witam i żegnam jednocześnie, bo naprawdę musimy się szybkozbierać.-Siwy mi mówił, że trener nie był zadowolony z tego, że będę z nimi wracaći nadal nie wiem jak udało mu się go namówić, ale fakt jest faktem, że siedzę teraz w autobusie i macham na pożegnanie Ikerowi i Evie. Dostrzegam jego załzawione oczy, a na dodatek otrzymuję od niego smsa. "Pamiętaj, że zawsze masz do kogo tu wrócić. Kocham cię siostrzyczko ;*". No i niech ktoś mi powie jak w obliczu takich słów nie płakać? Zawodnicy z zespołu Mateusza próbowali poprawić mój humor i w miarę upływających kilometrów na mojej twarzy pojawiał się coraz szczerszy uśmiech. Siedzę z Mateuszem, a przed sobą mam Marcina Lijewskiego i w trójkę prowadzimy żywą konwersację na temat szans polskich siatkarzy na Igrzyskach Olimpijskich. Czytałam, że piłkarze i siatkarze trzymają razem, ale nie miałam pojęcia, że aż w takim stopniu interesują się swoimi dyscyplinami. Rozmawialiśmy tak chyba ze trzy godziny i w końcu Marcin nam zaniemógł i zasnął. Miałam teraz okazję, by szczerze porozmawiać z Mateuszem o tym jak sobie radzi ze śmiercią rodziców i jak trzyma się Matylda. Z brunetką kontaktowałam się kilka razy, ale za każdym razem miałam wrażenie, że słowa " wszystko u mnie w porządku" nie jest do końca odzwierciedleniem prawdy. Sam Mateusz o sobie nie mówił za wiele. Cały czas powtarzał, że teraz to Matylda jest najważniejsza. Nie wiem czemu taki facet jak Jachlewski ciągle jest sam. Przyjrzałam mu się dokładnie i w tej chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiem czemu przez moje ciało przeleciał jakiś dziwny dreszcz, ale nie mogłam nad nim zapanować.
-Nawet nie chce myśleć, że mogłoby nam zabraknąć i ciebie...-do tego jego słowa sprawiają, że mimowolnie moja dłoń zaciska jego, a głowo ląduje na ramieniu. Po prostu potrzebuję bezpieczeństwa i wsparcia niezbędnego do zmierzania się z rzeczywistością czekąjącą na mnie w Polsce. To na pewno o to chodzi. Nie może chodzić o nic innego, nie może...

                                                                               &&&&&

Postanowiła na swoim i mimo niezadowoleniu Zbyszka pojechała do Warszawy na spotkanie z Anastasim. Wyjechała wczoraj rano, a wróciła w nocy, kilka minut przed północą była w mieszkaniu. Zbyszek na nią nie czekał, ale w gruncie rzeczy wcale na to nie liczyła. Zastała go siedzącego przy łóżeczku Karoliny i nie chciała go budzić choć wiedziała, że wstanie jutro z bólem pleców. Wstał nie tylko z bólem, ale najwyraźniej ze złym humorem. Obudziło ją głośne przekleństwo z ust Zbyszka, które dochodziło z łazienki. Blondynka wstała z łóżka i poszła zobaczyć co się stało. Nie dostrzegła nic niepokojącego oprócz rozsypanej zawartości jej szkatułki na biżuterię. Na podłodze leżało pełno kolczyków, ale przecież można je było szybko sprzątnąć i nie robić żadnej awantury.
-Tyle razy cię prosiłem żebyś zaniosła te pierdoły do sypialni i schowała w swojej toaletce.-rzeczywiście mówił jej o tym, ale Magda nie widziała w tym najmniejszego sensu. To właśnie w łazience patrząc w lustro zawsze dobierała dodatki w postaci kolczyków czy wisiorków. Przeczuwała, że Zbyszek powoli zaczyna budzić się ze swojego snu i dostrzega, że mieszkanie z kobietą i dzieckiem pod jednym dachem go przerasta. Do tej pory mieszkał z dwoma facetami, a tu nagle ktoś zaczął zagracać mu miejsce w łazience swoimi kosmetykami, a w szafie zza sterty bluzek i kapeluszy nie było widać sportowych rzeczy.
-Jeśli ma ci to pomóc to będę trzymała swoje kolczyki w toaletce.-nie chciała się kłócić o taką pierdołę, ale widząc minę Zbyszka wiedziała, że nie skończy się to wszystko dla nich zbyt dobrze. Brunet skończył poranną toaletę i poszedł do szafki w sypialni z której wyleciało kilka wspomnianych wcześniej kapeluszy. Policzki zapłonęły mu purpurą i kto wie jak potoczyła by się dalej ta sytuacja, gdyby w łóżeczku smacznie nie spała Karolina.
-Zbyszek stało się coś? Rozumiem, że wczoraj zostałeś sam z Karolinką na cały dzień i pewnie było ci ciężko, ale to też twoja córka i nie możesz być dla niej tylko tatusiem na pięć minut każdeg....- Magda widząc wzrok Zbyszka czuła, że te słowa nie były na miejscu i tak naprawdę były wypowiedziane bezpodstawnie. Zibi pomagał jej jak mógł i nie migał się od żadnych obowiązków związanych z opieką nad takim maluchem, ale z drugiej strony wszystko zawsze robił pod jej okiem. Ona cały czas siedziała w domu i kiedy jej zabrakło, Zbyszek na własnej skórze zobaczył co to jest być rodzicem.
-Wiesz doskonale, że robię wszystko, by spędzać z wami jak najwięcej czasu. Po treningach wracam od razu do domu, nie świętuję z chłopakami wygranych meczów, nie spotykam się z nimi na piwie. Wszystko dla was poświęciłem, a ty nie potrafisz tego uszanować i do tego jeszcze zamierzasz wrócić do pracy!- teraz to Magda się zdenerwowała, bo poczuła się tak, jakby zabrała mu coś cennego w życiu. Doskonale wiedziała, że nie łatwo Zbyszkowi było zmienić swój dotychczasowy tryb życia, ale nie przypuszczała, że on tak to odbiera. Z jego słów wynika, że czuję się pokrzywdzony w tym związku, bo zabrano mu coś, na czym do tej pory mu zależało. Nigdy nie zabroniłaby mu wyjścia z kolegami na piwo czy jakąś imprezę. Oboje są przecież młodymi ludźmi, którzy mają prawo do rozrywki i spełniania własnych aspiracji. I o te aspiracje chodzi najbardziej.
-A ty zdajesz sobie sprawę co ja poświęciłam by zostać matką i zająć się Karolinką?! Miałam wspaniałą pracę o której zawsze marzyłam, ale w życiu nie przypuszczałam, że marzenia się ziszczą. Robiłam to w czym jestem dobra i do tego obracałam się wokół siatkówki, którą kocham od lat. Swojej przerwy w pracy nie traktuję jak przykrego obowiązku, bo nasza córka jest całym moim światem, ale to chyba nie uniemożliwia mi powrotu do pracy! Ty się rozwijasz, to dlaczego ja nie mogę skoro mam ku temu warunki?!- mając na myśli warunki, mówiła o swoich uzgodnieniach z Andreą. Ten nie wyobrażał sobie pracy bez niej i miał nadzieję, że Magda zawita na zgrupowaniu przed rozpoczęciem sezonu i jeśli jest taka konieczność, to chętnie widział na nim także małą Bartmanównę. Na dobrą sprawę Pramek cały czas pracuje w pokoju, a na czas meczy na pewno znajdzie się osoba, która przypilnuje małej. Wszystko było logistycznie do ogarnięcia, ale Zbyszek nawet nie chciał wysłuchać argumentów za powrotem Magdy do pracy. Jemu się wydawało, że skoro on zarabia na rodzinę niemałe pieniądze, to jego dziewczyna będzie siedzieć w domu i zajmować się córką i całą resztą. Jeśli myślał, że blondynka to dobry materiał na kurę domową, to niestety będzie się musiał rozczarować, bo nie z nią takie numery.
-Myślę, że to nie jest rozmowa na teraz. Za chwilę mam trening i muszę już iść.- dziś nie będzie rytualnego pożegnania i codziennych czynności wykonywanych jak z automatu. Dziś Zbyszek zabrał swoją torbę treningową nie spoglądając do łóżeczka małej i nie całując Magdy na pożegnanie. Wyszedł natomiast z trzaskającymi drzwiami, budząc tym samym Karolinkę i Zosię. No właśnie Zosia...Znów bidulka nie chce iść do szkoły, bo boi się komentarzy na temat jej mamy. Mimo że jak na swój wiek jest bardzo pojętną dziewczynką, to nie rozumie kto to jest samobójczyni, a z tego co opowiadała, to w klasie tak właśnie mówią o jej mamie, a ją samą nazywają córką psychopatki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że te dzieci też nie znają znaczenia tych słów i powtarzają tylko to, co usłyszały w domu.
-Ciociu mogę nie iść dziś do szkoły?- podbiega do niej do łóżka i mocno się w nią wtula. Widać, że brakuje jej Pauliny. Witek mówiła przyjaciółce, że wróci tak szybko jak tylko będzie to możliwe, ale nie wiedziała dokładnie kiedy to może nastąpić, a jej obecność przy Zosi jest teraz wskazana. Mała szatynka przeżyła już rozstanie matki z Michałem, a teraz dowiedziała się, że jej mamusia mogła umrzeć. Kiedy tak Magda głaskała ją po głowie i próbowała uspokoić, w pokoju rozdzwonił się jej telefon. Z początku nie chciała odbierać, ale sygnał był nieustępliwi i widać było, że adresat tego połączenia ma do niej jakąś pilną sprawę. Nie patrząc nawet na wyświetlacz odebrała telefon i ze zdumieniem przyjmowała wiadomość przekazywaną jej przez przyjaciółkę. I jak tu nie wierzyć w telepatię, kiedy Paulina siedzi właśnie na dworcu w Katowicach i prosi ją o przyjazd po nią? Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że Zbyszek zabrał samochód.
~Nie martw się kochanie, wszystko jakoś załatwię. Nigdzie się stamtąd nie ruszaj, ja jakoś się tam dostanę!- była mocno podekscytowana i na tych emocjach wymyśliła, że przecież samochód Michała stoi w podziemnym garażu, a ona ma klucze do jego mieszkania. Zdawała sobie sprawę, że nie jest to zbyt moralne zachowanie wtargnąć tak do czyjegoś mieszkania bez jego wiedzy, ale przecież robiła to w imię wyższych celów. Przecież przyjazd Pauliny może zmienić wiele w życiu nie tylko szatynki i jej córki, ale i samego siatkarza.
-Kochanie dziś nie pójdziesz do szkoły! Spakuj kilka rzeczy Karolinki, sama się ubierz i jedziemy do Katowic. A wiesz po kogo?! Po mamusię!- dziewczyny wyściskały się ze szczęścia, ale wspólna celebracja nie trwała długo. Zośka zajęła się tym o co poprosiła ją Magda, a sama blondynka poszła do mieszkania Kubiaka. Została w nim obraz nędzy i rozpaczy, ale nie wiedząc czemu wierzyła, że to wszystko może ulec jeszcze zmianie. Najważniejsze było to, że Paulina zamierza się ze wszystkim zmierzyć i spróbować wyprostować swoje życie. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważyła, że jej problemy zeszły na dalszy plan. Po raz kolejny sprawy przyjaciółki przyćmiły jej rozterki, ale nawet się nad tym nie zastanawiała. Przynajmniej nie teraz...



&&&&&

Witam! Nie wiem dziewczyny co mam powiedzieć, ale zawiodłam na całej linii. To już nie chodzi o to, że notka nie pojawiła się tydzień temu, ale zawiodłam na pewno treścią powyższej notki. Muszę Wam powiedzieć, że wszystko co sobie napisałam jakiś czas temu w bestialski sposób zostało pochłonięte przez mojego starego laptopa. Wysłużony sprzęt spalił się i informatyk widzi małe szanse na to, by coś odzyskać z dysku. Tydzień temu w piątek miałam zapas notek na wszystkie prowadzone przeze mnie blogi + zalążki czegoś nowego. Teraz zostałam z niczym, ale nie mogłam czekać na cud, dlatego postanowiłam odtworzyć zaczęte przez siebie blogi. Od razu mówię, że Notka 40 w poprzednim wydaniu wyglądała inaczej, a ta jest po prostu beznadziejna, ale jestem przekonana, że nic innego nie jestem w stanie teraz napisać. Mam tylko cichą nadzieję, że kolejna w moim wykonaniu będzie lepsza. Będę się starać, by jutro dodać XII. część na mojej siatkarskiej historii, ale co z tego będzie to czas pokażę. Jeszcze raz przepraszam. Mam wrażenie, że mój czas powoli dobiega końca, a ten zepsuty laptop to znak, by dać sobie spokój...
Pozdrawiam :***


10 komentarzy:

  1. Oj nie lamentuj, tylko ja mam prawo i ja tu jestem starsza :D
    Jestem ciekawa co na prasowe nowinki Michał. Cóż, nie tak miał się dowiedzieć, o ile w ogóle.
    Dobrze, że Paulina wraca :) to na pewno poprawi kondycję Zosi ;)
    A Zibi niech się ogarnie, teraz robi chore wyrzuty, a mógł wcześniej myśleć o tym co robi. Albo się kupuje prezerwatywy albo się liczy z tym, że można zostać ojcem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli ten rozdział ci się nie podoba to ten który utraciłaś musiał być chyba jak z innej galaktyki, ja tam nie widzę żadnej różnicy, ale współczuję, bo to nie jest przyjemne gdy cały nasz komputerowy dobytek znika w jednej chwili.
    Sama nie wiem czemu ale chyba dobrze ze informacje o stanie zdrowia Pauliny wyszły na wierzch, przynajmniej ona zdecydowała się na wcześniejszy powrót do kraju. Kiedyś i tak musiała się z tym zmierzyć, chyba lepiej wcześniej niż później. Przykre jest jedynie to ze Zośka niestety stała się tego częścią i jej się też obrywa.
    Proszę, proszę sielanka się skończyła. Ja napiszę ze chyba trochę rozumiem Bartmana, wcześniej wiódł całkiem inne życie, nie miał obowiązków bo za pracą robił co chciał. A teraz nie dość że ma córkę za którą trzeba ponosić odpowiedzialność, to jeszcze musi się nauczyć żyć z kobietą pod jednym dachem która nie będzie dla niego tylko laską do łóżka, ale z którą dzieli się też radości ale przede wszystkim problemy. Dla ludzi którzy od lat żyją tak samo takie zmiany owocują podobnymi scenami jakie pokazał nam dziś ZB9. Powinien też zrozumieć że nie może zakazywać Magdzie pracy, tak w ogóle to ona nadal jest dla niego tylko dziewczyną i matką jego dziecka, nie jest jego żoną, narzeczoną, skąd on może wiedzieć co będzie za "x" lat Blondyna musi zadbać o swoja przyszłość sama bo mam wrażenie ze ona bardziej myśli o tym że nie wiadomo co będzie za jakiś czas

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę kopnęłabym tego twojego laptopa, jak on mógł tak zrobić że się popsuł, przez to ty masz teraz 2 razy więcej pracy. Paula wraca do Polski, a ja skaczę pod sufit, ale czy na długo tego to ja nie wiem, zmartwiła mnie ta wzmianka o kubiakowym mieszkaniu że wygląda jak pobojowisko, czyżby Kubi się nam załamał. Dobrze że Witek wraca ona teraz jest potrzebna Zosi. Nie podobała mi się ta wzmianka o jakiś dreszczach kiedy Jachlewski przytulał Paulę, czyżbyś szykowała nam tutaj jakaś fascynację.
    No tak Zibi zbyt długo mnie nie wkurzał, to dziś zaczął. Dobra mogę go zrozumieć, sama jestem trudnym człowiekiem jeżeli chodzi o współżycie z innymi pod jednym dachem, ale Zbyszek powinien zdać sobie sprawę że chyba wiedział na co sie pisze. Jeszcze jak Magda wspomina że wcale mu niczego nie zabrania, to on sam sobie odmawia przyjemności. Przecież mógł powiedzieć że wyjdzie na piwo raz czy dwa w tygodniu i nic wielkiego by się nie stało, a tak to Pramek to ta zła.Jeszcze Magdzie zabrania pracować. Goń się Bartman, niech dziewczyna spełnia swoje ambicje, z każdej sytuacji jest wyjście, i jak widać tutaj nawet AA idzie jej na rękę. Wiec nie widzę powodu o co to wielkie halo. Oj Zibi Zibi :P

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, już poraz trzeci piszę ten komentarz i ciągle coś przeszkadza. Ugh, już nie utworzę takiego wielkoluda. Do rzeczy xD Paula bardzo rośnie w moich oczach i w końcu zaczyna być matką. Wierzę, że będzie miała jeszcze szansę sprawdzić się przy kolejnym maluchu ;p Szkoda mi Zosi, bardzo dużo na nią spadło. A liczmy się z tym, że to jest dużo, za dużo, jak na taką małą dziewczynkę. Zawsze jest tak, że rodzice mówią coś w domu, a potem dzieciaki to powtarzają, nie rozumiejąc wgl. co mówią, a tym bardziej, jak krzywdzą daną osobę. Zbyszek trochę przesadza. Wiem, że tym samym troszczy się o Karolinkę i Madzię, ale dziewczyna też potrzebuje jakiegoś oderwania od "pieluch". Mam nadzieję, że szybko dojdą do porozumienia. Co do AA, to świetnie się zachował :d Ale się rozpisałam ... Do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chciałabym dowiedzieć się z gazet, że facet, którego kocham ponad życie chce popełnić samobójstwo,i to z mojego powodu.. Ale Kubiak musi zdać sobie sprawę, że teraz będzie musiał pomóc Paulinie.. Przede wszystkim, oboje muszą wytłumaczyć Zosi sytuacje w jakiej się znaleźli. Mimo wszystko wciąż jest dzieckiem... Zbyszek na razie nie widzi nic innego,niż swojego 'nieszczęścia',a przecież ma w domu dwie kobiety, które są prawdziwym skarbem.. Myślę, że w końcu do tego dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na ten rozdział, bo byłam ciekawa czy Edyta posunie się do tego ;/. Głupia. Szkoda Pauliny, a zwłaszcza Zośki. Dobrze, że od razu postanowiła wrócić. Małej na pewno będzie potrzebna. Nie mogę się doczekać reakcji Michała na to wszystko. W końcu poza tym, że może się oto obwiniać, to na pewno poczuje się oszukany przez wszystkich, nie tylko Paulinę, ale także przez Zbyszka i Magdę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbigniew przesadza ale zrozumie. Więlszość facetów coś takiego przechodzi:) w swoim życiu. Na chwilę obecną wydaje mu się, że on wiele poświęcił dla Magdy i Karoliny, do tego przygarnął cudze dziecko... . Przywyknie tylko Magda musi mu wszystko cierpliwie wytłumaczyć, z nie zarzucać, ze nie zajmuje się dzieckiem. Ciekawe czy zostawiła mu chociaż kartkę gdzie pojechała bo jak on wróci wcześniej i ich nie zastanie to pomyśli, że Magda go rzuciła. Dopiero wtedy może mu coś strzelić do głowy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytając o Kubim jakoś tak mi się smutno na serduszku zrobiło. On cierpi, Paulina też cierpi i boję się, że to wszystko negatywnie odbije się również na Zosi. Może teraz kiedy dziewczyna będzie blisko sprawy jakoś powoli same się ułożą - bardzo byśmy tego wszystkie chciały, wiesz?

    Oj Zbigniew chyba muszę Cię wziąć na kozetkę i jako Twoja osobista pani Psycholog przeprowadzić z Tobą poważną rozmowę. Nie lubię kiedy facet ogranicza swoja kobietę, a Bartman właśnie to robi, mam nadzieję, że się opamięta szybko bo jak nie to wyślę go od razu na terapię szokową!

    Do następnego kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  9. 17sty odcinek już na blogu !
    http://pogmatwane-sprawy-milosci.blog.onet.pl/

    Czekam na motywację, do dalszego pisania,
    w formie komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba zapomniałas o nas! :(

    OdpowiedzUsuń