Gula stała jej w gardle, od momentu w którym otworzyła oczy tego ranka. Zwlekła się z łóżka i od razu jej myśli kierowały się ku obiadowi w towarzystwie najbliższych Zbyszka. Chciała zrobić jak najlepsze wrażenie wizualne, ale przede wszystkim osobowościowe. Od samego początku jednak nic nie układało się tak jak chciała. Problem zaczął się zaraz z doborem garderoby, bo Magda nie przewidziała, że wszystkie jej ulubione ubrania są na nią po prostu zamałe. Może nie tyła jeszcze w oczach, ale te 2-3 centymetry dawały już o sobie znać.
-Paula ratuj!- zawyła i zaraz w jej pokoju pojawiła się przyjaciółka z naręczem ubrań, którymi chciała ją wspomóc. Co prawda ona w ciąży była kilka lat temu, ale być może uda jej coś z tego wybrać. Niestety nic nie zapowiadało sukcesu, a Magda wpadała w coraz większą rozpacz. Była zła na siebie, że wcześniej nie pomyślała o jakiś zakupach. W niedzielę co prawda galerie były pootwierane i coś może udałoby się jej znależć, ale za jakąś godzinę będzie tu Zbyszek i nie ma czasu na najmniejsze marnowanie cennych chwil.
-Ale ja tu nie widzę takiej sukienki, a nie możliwe bym ją wyrzuciła, bo za bardzo mi się podobała.-Paulina przypomniała sobie o jakimś ciuchu, poszła do swojego pokoju, by po chwili wrócić z sukienką<klik>, której Magda nie mogła odświeżyć w swojej pamięci, ale spodobała jej się od razu, kiedy tylko ją zobaczyła. Chciała postawić na elegancję i w tej sukience jej się to uda.
-Jesteś po prostu mega. Ja sama muszę się przejść na zakupy i jak już się postarasz z Kubiakiem o baby, to też bedę cię wspomagać.- szatynka wytchnęła blondynce język i zniknęła za drzwiami jej pokoju, bo w sypialni obok rozdzwonił się jej telefon. Magda szybko założyła sukienkę, włosy spięła na jedną stronę i zrobiła sobie lekki makijaż. Jeśli chodzi o dodatki to już dawno Magda miała postanowione co na siebie założy. Chodziło o łańcuszek, który dostała kiedyś od Zbyszka podczas klasowych mikołajek. Nigdy nie miała go na sobie, ale dziś bardzo chciała go włożyć. Wyjęła go z szuflady swojej toaletki, upięła na szyi wisiorek<klik> i była gotowa do wyjścia. Akurat pod blok podjechał Zbyszek, więc przez okno swojego pokoju dała mu znać, że jest już gotowa i zaraz schodzi. Weszła do przedpokoju i musiała przyznać, że zaczyna się denerwować jak cholera. Nogi miała jak waty, żołądek fikał koziołki.
-Ktoś się denerwuje przed spotkanie z teściami?- Paulina nie mogła sobie darować, by się trochę z niej ponabijać, ale Pramek miała na to gotową odpowiedź.
-Zapytam cię o to samo, kiedy bedziesz szła na spotkanie do rodziców Kubiaka. Zobaczymy czy taka cwana będziesz!- Witek uśmiechnęła się promiennie, na co Magda wzruszyła tylko ramionami i zeszła na dół.
-Wyglądasz tak, że brak mi słów.-para przywitała się ze sobą, wsiedli do samochodu i rozmawiali o tym, czego Magda może się spodziewać po rodzicach Zbyszka. Tyle tylko, że takie suche opowieści nic Pramek nie dawały, bo dopóki nie pozna tak dobrze rodziców swojego chłopaka, nie będzie wiedziała, który obrazek państwa Bartman to ten prawdziwy. Droga minęła szybko i po kwandrańsie podróży para znalazła się w mieszkaniu rodziców Zbyszka, która urzekło ją kunsztem umeblowania, a jednocześnie przestronności i światła, które wpadało do niego przez duże okna.
-Miło cię widzieć Madziu!- pani Iwona od samych drzwi uwiesiła się jej na szyi i wyściskała blondynkę na wszystkie strony. Bartman senior zachował trochę więcej dystansu. Podał jej dłoń i zaprosił do środka, gdzie przy stole siedziała już Kasia z mężem i córeczką. Mała bardzo szybko znalazła się ramionach swojego wujka, który praktycznie nie wypuścił jej przez większość rodzinnego obiadu. Obiadu, który przebiegł w naprawdę ciepłej i sympatycznej atmosferze. Z początku Magda była trochę wyciszona i tylko przysłuchiwała się rozmowie rodziny Bartmanów, która prowadziła żywą dyskusję na temat zbliżających się Mistrzostw Europy.
-Nie obawiasz się kochana, że taki wyjazd w twoim stanie to dość męcząca sprawa? Na szczęście nie jest to tak daleko, ale zawsze podróż w samolocie to nie jest jakaś mega komfortowa sytuacja. Zwłaszcza w twoim stanie...-dopiero od tego momentu Magda na dobre włączyła się w rozmowę, która teraz kręciła się wokół jej ciąży i pracy, z której narazie nie zamierzała rezygnować. Oczywiście Zbyszek nie mógł się powstrzymać, by nie ukryć swojego niezadowolenia z tego powodu, ale po jej stronie stanęła pani Iwona razem z córką, a panowie przyjęli raczej neutralne stanowisko.
-Wytrzymuję od samego początku tego obiadu, ale teraz już nie mogę się powstrzymać, by nie zapytać, gdzie kupiłaś taki śliczny wisiorek-literkę. Ja też szukałam czegoś podobnego, ale wszystko co wchodziło mi w ręcę wydawało się jakieś takie nijakie, zbyt tandetne, bo albo prosta literka albo nawaszerowana jakimiś zdobieniami...-oczy wszystkich powędrowały teraz na szyję Magdy, która uśmiechnęła się pod nosem widząc minę Zbyszka, który z początku nie zauważył tej błyskotki, a teraz dopiero przypomniał sobie jej historię.
-Dostałam ją już bardzo dawno temu i szczerze powiem, że nie mam pojęcia gdzie zostało to kupione, ale mi także się podoba.-bo taka była prawda. Prezent, który Magda dostała na mikołajki, jej się podobał, ale przez złość na Zbyszka i słowa, które wtedy wypowiedział, nie chciała go nosić. Teraz było inaczej. Teraz chciała mieć przy sobie coś, co będzie przypominało jej o Zbyszku. Nie nosiła jego zdjącia w portfelu, nie miała jeszcze jakiś spektakularnych wspomnieć, które mogłaby odświeżać w pamięci, kiedy była z dala od niego, ale miała na szyi łańczuszek, który zawsze jej o nim przypominał. Po deserze, który zafundowała wszystkim pani Iwona, każdy zajął się teraz rozmowami z poszczególnymi członkami rodziny. Kaśka i pani Bartman były pochłonięte rozmową o jakimś przepisie na gołąbki, Zbyszek z Wiktorią na rękach opowiadał Olkowi o swoich przygotowaniach do sezonu ligowego, a Magdzie zostało towarzystwo pana Leona, który poprosił ją o chwilę rozmowy na balkonie. Wcale się nie bała tej rozmowe, bo czas spędzony przy obiedzie pozwolił jej nabrać pewności siebie i przekonania, że rodzina jej chłopaka chyba ją zaakceptowała, stąd można tłumaczyć jej ciepłe przyjęcie.
-Powiem ci Magda wprost, że mój syn nie ma łatwego charakteru, w końcu któreś z dzieciaków musiało odziedzić coś po ojcu. Zbyszek potrafi być uparty jak osioł, bezkompromisowy i szczery do bólu, ale to dobry chłopak i naprawdę cieszę się, że jesteście razem, bo chyba nikt inny tak jak ty, nie będzie potrafił utrzymać go w ryzach. Mam nadzieję, że oboje będziecie się wspierać i to czym zajmuje się Zibi nie stanie nigdy wam na drodze do szczęścia.-była wdzięczna ojcu Zbyszka za te słowa, ale czuła, że w nich ukryta była jakaś historia, której senior Bartman nie zaczął, bo na balkonie pojawił się Zbyszek, który objął Magdę ramieniem i pocałował w czubek głowy.
-Nie będę wam przeszkadzał. Idę się teraz nacieszyć Wikusią.-i zostawił ich samych z przepięknym widokiem na zachód słońca, którego ostanie promienie świeciły nad goniącą Warszawą.
-Masz wspaniałych rodziców Zbyszku. Jesteś strasznie podobny do swojej mamy, Kasia zresztą też.-odwróciła się do niego plecami, ale nadal była w niego wtulona. Broda siatkarza spoczęła na jej głowie, a ręcę mocno oplotły jej już trochę zaokrąglony brzuch.
-Ale charakter mam po ojcu...-może to dobrze? Co prawda trudno stwierdzić, po kilku godzinach wspólnego pobytu razem, że ktoś ma dobry charakter, ale taka właśnie ocena nasuwała się blondynce, kiedy tylko myślała o Leonie Bartmanie. Mimo całego strachu i zamieszania przed przyjazdem tutaj, cieszyła się z obecności w rodzinnym domu swojego chłopaka i już zastawawiała się jak takie spotkanie będzie wyglądać u niej w domu. Czy jej mama Anna i ojciec Sławomir równie dobrze przyjmą Zbyszka, jak ona została przyjęta przez Iwonę i Leona? Teraz przed nią gorący okres w pracy, ale po przyjeżdzie z ME i jeszcze przed przeprowadzką Zbyszka do Żor, dobrze byłoby, aby takie spotkanie miało miejsce...
&&&&&
Matylda razem z Kamilem przygotowywali się do rozpoczącia ostatniego roku w liceum i wybrali się na zakupy do warszawskiego centrum handlowego "Złote tarasy". Jachlewska podjęła decyzję, że nie będzie wyjeżdzać do Londynu, by tu w Polsce dokończyć ostatni rok edukacji na szczeblu szkoły średniej, a później podejmie decyzję co dalej robi ze swoim życiem. Kiedy tylko zastanawiała się nad czy chciała by wyjechać, to serce mówiło jej, że nigdzie nie będzie jej tak dobrze jak w Polsce. Tu ma przyjaciół, znajomych i tu jest przede wszystkim Jaskóła, który okazuje jej tyle wsparcia i pomocy, że nawet jej bliskie przyjaciółki nie rozumieją jej tak dobrze jak on. Może mu powiedzieć naprawdę o wszystkim, bez krempacji, że jest mężczyzną i tego nie zrozumie.
-Byliśmy już przecież Rossmanie, więc po co znów tam idziemy?- zapytał blondyn, kiedy Matylda pociągnęła go w kierunki sklepu z wszelakimi produktami kosmetycznymi. Bez skrępowania załadowała do koszyka podpaski, a Jaskóła wcale się tym nie przejął. Nie raz przecież słuchał o tym jak to kobieta cierpi przez kilka dni w miesiącu, a mężczyzna nie może tego zrozumieć, bo nigdy się tak nie czuł.
-Ty to masz ze mną za dobrze moja kochana. Jeszcze do tego dojdzie, że sam ci będę Always`y kupował.-stwierdził, kiedy jego koleżanka uważnie czytała napisy na opakowaniach. No właśnie czy aby na pewno tylko koleżanka? Znają się już trzeci rok i aż dziw bierze, że przez dość krótki okres czasu zdążyli się tak porządnie poznać i zakumplować. Wiedzą o sobie wszystko, nic przed sobą nie ukrywają i są wstanie skoczyć za sobą w ogień. Z tych wpólnie spędzonych chwil w sercu Kamila pojawiło się najpierw wątłe uczucie, nad którym na początku umiał panować. Żar uczucia tlił się w nim, przygasał i wybuchał na nowo, by w końcu dojść do miejsca, w którym blondyn chce spędzać z brunetką każdą wolną chwilę i nie widzi poza nią świata. Niestety nie potrafi jej o tym powiedzieć. Nieraz w ich rozmowach Jachlewska mówiła mu o swoim ideale i Jaskóła doskonale wiedział, że znacząco od niego odbiega. Nie był brunetem, nie był wcale tak wysoki i chyba w mniemaniu Matyldy, nie był zbyt męski. Bo czy można powiedzieć o 18-letnim chłopaku, że jest męski, kiedy zamiast do klubów on biegnie na treningi tańca?
-Kamil jesteś tu?- pomachała mu przed oczami, kiedy ten odbiegł nieco myślami. Skinął głową, że wszystko z nim w porządku i poszli w końcu na wyczekiwane przez Kamila wojaże po Mac`u. Dziewczyna nie mogła się nadziwić jak taki szczupły chłopak może tyle zjeść i nic po nim nie widać. Ona sama zamówiła sobie tylko jednego hamburgera i colę, bo bała się o swoją linię. Jaskóła za to jadł i jadł, aż w końcu stwierdził, że jak jeszcze dołożyłby coś do pieca, to chybaby zwymiotował.
-Kiedy masz dokładnie ten turniej o którym mi mówiłeś?- rozmowa zeszła na temat tańca Kamila. Brunetka uwielbiała słuchać o tym jak jej kolega przygotowuje się do swoich turniejów, jak ćwiczy wytrwale, by być jeszcze lepszym, choć już teraz jej zdaniem był znakomity. Kamil był według niej nietuzinkowym i bardzo wrażliwym chłopakiem i choć tak bardzo odbiegał od jej ideału wymarzonego w latach dziewczęcych, to nie mogła poradzić nic na to, że jej serce za szybko biło w obecności blondyna. Tylko nie chciała mu o tym mówić, bo on sam nie okazywał żadnego zainteresowania jej osobą, więc nie chciała wychodzić na idiotkę, która zakochała się w kumplu z ławki.
-Za dwa tygodnie. A potem już tylko przygotowania do castingu do "You can dance".-o tak, Kamil chce wziąć udział w tym programie i według Matyldy jurorzy musieliby być głupi, żeby go do niego nie wziąć. Ona sama zamierzała wspierać Kamila i zapowiedziała mu już dawno, że jeśli będzie taka potrzeba, to ona osobiście przejdzie się do szanownego jury i powie im do słuchu, jeśli Jaskóła nie znajdzie się w finałowej "16". Teraz kiedy Mateusz grać będzie w Niemczech, rodzice są w Londynie i starają się urządzić w nowym mieszkaniu, to jej tu w Polsce został tylko Kamil, z którym może rozmawiać o wszystkim. Proponował jej nawet by zamieszkała z nim w mieszkaniu jego rodziców, ale Matylda nie chciała się na zgodzić i postanowiła, że zamieszka w mieszkaniu brata i jego przyjaciół, który teraz będzie stał pusty...
...kiedy skończyli biesiadę to wyszli z centrum hadlowego, wsiedli do tramwaju i pojechali na salę, w której Kamil miał pokazać Matyldzie układ, z którym zamierza wystartować w tanecznych zawodach. Zaraz po przekroczeniu sali treningowej pobiegł szybko do szatni, zmienił ciuchy, a Matylda wtedy znalazła sobie dogodne miejsce, z którego mogła nie tylko obserwować, ale i robić zdjęcia, które były jej pasją. Co prawda ostatnio fotografuje tylko i wyłącznie Kamila podczas tańcu, ale nawet ta monotonia pozwala jej się dostatecznie wyluzować i odpocząć. Jaskólski pojawił się na parkecie, włączył muzykę i jak to mówiła Jachlewska "odleciał"<klik>. Kiedy tylko popłynęły pierwsze takty wybranego przez siebie utworu, to Kamil wyglądał tak, jakby jego świat zamknięty był tylko tu na tym parkiecie. Nie liczyło się dla niego nic, jego twarz zdradzała tylko i wyłącznie emocje, które chciał przekazać odbiorcom. Matylda widziała, że muzuka wypełnia całe jego ciało, a w tym przypadku to wszystko było jeszcze bardziej wyraziste, bardziej emocjonalne. Nie mogła skupić się kompletnie na fotografowaniu, więc odłożyła aparat i z uwagą obejrzała resztę układu. Była pod dużym wrażeniem. Kiedy skończył taniec, Matylda zaczęła piszczeć i klaskać jakby już byli na tym turnieju. Ale byli sami, patrzyli sobie w oczy. On na parkiecie, ona na balkonie.
"-Zakochałam się, pierwszy raz się zakochałam tak naprawdę..."-myślała Jachlewska, kiedy nadal próbowała lustrować Kamila, a ten także myślał o tym, że na jego drodze pojawiła się kobieta, na której zależy mu jak na żadnej innej wcześniej. Kiedyś wydawało mu się, że taniec jest całym jego światem i nie byłby wstanie przewartościować swojego życia dla miłości. Mógł mieć dziewczynę, ale ona miała akceptować to, że taniec jest na pierszym miejscu. Teraz wystarczyło by tylko jedno słowo Matyldy, a on byłby wstanie to rzucić. Tyle tylko, że brunetka wcale nie wymagałaby od niego takiego poświęcenia. Chciałaby być dla niego wsparciem, kiedy będzie rozwijał swoją karierę i piął się po jej szczeblach.
-Byłeś niesamowity...
-Dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba...-i tyle na tyle ich stać. Mają względem siebie tyle planów i marzeń, a stać ich tylko na wymianę kilku zdań o tańcu, zamiast paść sobie w ramiona i powiedzieć to, co czują serca...
&&&&&
No i lipton moje drogie. Jutro się zaczyna maraton szkolny i w związku z tym muszę Wam powiedzieć, że prawdopodobnie nie będę pojawiać się tu raz w tygodniu, a raz na dwa tygodnie. Zwyczajnie się nie wyrobię, bo mam jeszcze inne blogi. Myślę jednak, że lepiej jest dodawać co dwa tygodnie niż dodawać raz na kilka miesięcy. Przynajmniej ja mam takie zdanie...
W notce 32 moim skromnym zdaniem nie dzieje się zbyt wiele albo ja już mam takie skrzywienie, że dla mnie dzieje się coś u mnie tylko wtedy, jak się ktoś kłóci. No i może kiedyś będę mogła napisać, że wreszcie się dzieje...
Pozdrawiam i do napisania ;***
Skoro państwo Bartman tak ciepło przyjęli Magdę po spodziewam się ze jeżeli dojdzie do spotkania Zbyszka z rodzicami Magdy to będzie to coś wręcz odwrotnego, cóż równowaga w przyrodzie musi być. Nie spodziewałam się aż takiej miłej atmosfery na tym obiedzie, ale miło mnie zaskoczyłaś, i dobrze bo wszyscy zakładali ze rodzice Zibiego Magdzie jakieś piekło zgotują. Ja w ciąży nie jestem a wczoraj odstawiałam podobną szopkę z tym ze nie mam co na siebie włożyć, cóż baby tak mają i już. Dogryzanie przyjaciółek, tak Paula się śmieje, a jak przyszło by co do czego t sama by miała cykora takiego jak Magda
OdpowiedzUsuńMatydla i Kamil, para przyjaciół, która odkrywa że łączy ich zdecydowanie coś więcej. Oczywiście łatwiej jest o tym nie mówić, ale to też jest męka dla siebie samego, bo w końcu nawet tak miłe uczucie jak zakochanie zaczyna ciążyć gdy jest ukrywana.
Wybacz że dzis tak trochę bez ładu i składu ale zbieram się w drogę powrotną nad Soline
Jak widać nie taki diabeł straszny jakim go malują :) Po początku spotkania Madzi z rodzicami Zbyszka myślałam, że jego tata nie będzie aż tak im przychylny. Ale cieszę się, ze aż tak ciepło przyjęli Madzie. Historia pięknej literki "M" pozostałą tajemnicą naszych zakochańców. Jak dobrze my kobiety znamy rozumiemy i znamy ten stan, gdy ma się szafę pełną ubrań i nie ma się co na siebie włożyć :P Dobrze, że Paula jest wspaniałą przyjaciółką i wyszukała tą śliczną sukienkę :D No i oczywiście musiała się troszkę ponabijać, ale Madzia pierwsze spotkanie z rodziną ukochanego ma już za sobą, a brunetkę jeszcze to czeka :)
OdpowiedzUsuńMatylda i Kamil to ciężki temat. Kochają się, wspierają, tylko brakuje im chyba odwagi do tego, żeby okazać sobie uczucia.
Czekam z niecierpliwością na nowy :* Oczywiście rozumiem Twoje obowiązki, ale mam nadzieję, że uda Ci się jakimś cudem zaglądać tu częściej niż co dwa tygodnie.
Jeśli nie sprawi Ci to kłopotu, bardzo proszę informuj mnie o nowych na gg 8248253 lub http://you-are-my-breath.blogspot.com/
Pozdrawiam:*
Fajnie że rozwijasz wątek siostry Jachlewskiego, polubiłam tą dziewczynę i szczerze jej też się coś od życia należy, a tym czymś na pewno była by odwzajemniona miłość Jaskóły, więc niech nasze młodziaczki nie chowają się po kątach tylko wyznają sobie miłość i żyją długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńWidzę że przyjemny obiadek się nam zrobił, nie pomyślałabym. Spotkania z rodziną drugiej połówki zawsze są trudne, a tutaj to już szczególnie jeszcze gdy oni wiedzieli o Magdzie i jej stanie znacznie wcześniej dzięki tym wydrą pisarskim z Edzią na spółkę. Zastanowiło mnie to jedno czy Leon Bartman ukrywa jakąś prawdę o synu? Czyżby Zbyszek miał jakaś tajemnice, troszkę dwuznaczna ta scena na tym balkonie. W ogóle Bartman zakochany co czuć na kilometr, normalnie jak w rzeczywistym świecie gdzie prawi na prawo i lewo o swoje wybrance :P
Jestem zaskoczona,ale bardzo miło zaskoczona, że jest tutaj wątek siostry Jachlewskiego, i Kuby :) Faktycznie, czasem w życiu łatwiej jest nam pomilczeć, i zachować dla siebie pewne słowa, ale nie koniecznie musi to wyjść na dobre .. Leon Bartman, to jest spokojny Menedżer naszych Juniorów, więc i na kolacji okazał się równie wyrozumiałym ojcem.. :)
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona atmosferą w domu rodziców Zbyszka :) Nie spodziewałam się aż tak miłego powitania :D Paulina, jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało, pomogła Magdzie w doborze odpowiedniego stroju na to jakże ważne dla dziewczyny spotkanie :) Matylda i Kamil zaczynają zdawać sobie sprawę, że oprócz przyjaźni łączy ich coś więcej, muszą się tylko przemóc i pokazać sobie nawzajem, co czuje każde z nich względem tego drugiego ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i niecierpliwie czekam na dalszy rozwój sytuacji :*
nulka
No tak myślałam,ze jednak Magda nie będzie miała się czego obawiać :) no,bo przecież nie ma powodu zeby jego rodzice traktowali ją jak trędowatą. Uwielbiam czytać te słodycze między Magdą i Zbyszkiem,bo długo walczyli o to szczęście i w pełni na nie zasłużyli. No i widać,ze mała Jachlewska nie umie rozmawiać o uczuciach? :) A powinna! Bo inaczej miłość przejdzie jej koło nosa.
OdpowiedzUsuńNa koniec znów czuję się wywołana do tablicy :P Jesli chodzi o dodawanie raz na kilka miesięcy to nie zrozumie tego ktoś kto jeszcze nie ma tyle obowiązków co na studiach i w poważnym życiu kiedy już nie chce się być na utrzymaniu rodziców. Nie na wszystko jest czas,tak jak wtedy kiedy chodzi się do gimnazjum czy liceum. Oczywiście to nie atak! Tylko obrona,bo jakoś tak pomyślałam,ze to może do mnie ;) Pozdrawiam ;*
No i masz! Okazało się, ze rodzice Zbyszka są ludźmi przystępnymi:). Ciekawe jacy w Twojej głowie będą rodziciele Magdy:).
OdpowiedzUsuńRozterki Matyldy i Kamila są strasznie zabawne. Żeby po przez takie podchody nie stracili fajnego uczucia, które może się okazać miłością:)
Bardzo ładnie zachowali się rodzice Zbyszka, tak ciepło przyjmując Magdę ;d Ahh Ci nasi młodzi zakochańce, nie mogą dotrzeć do Siebie. Matylda myśli podobnie jak ja, ale postanawiam zrobić pierwszy krok, a co najwyżej stracę mojego ukochanego przyjaciela. :) Mam nadzieję, że tak źle nie będzie. Czekam na kolejny, oczywiście spokojnie zajmuj się innymi sprawami ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Milka ; **