sobota, 13 października 2012

Notka 37

5 miesięcy później...

Życie? Życie jest bardzo kruchą i napozór najdelikatniejszą sprawą jaką powierzył nam Bóg. Warszawska paczka przekonała się o tym na własnej skórze w przeciągu 5. miesięcy bardzo dokładnie. Dokładnie dziś mija 5 miesięcy od dnia w którym Paulina targnęła się na swoje życie. Jej przyjaciele przeżyli chwile grozy, kiedy aparatura wskazująca życiowe parametry oznajmiła zgromadzonym w sali, że jej serce zatrzymało się. Przeraźliwy krzyk Magdy i usilne starania lekarzy o powrót szatynki do żywych już do końca ich dni będą stawać przed oczami Magdy, Zbyszka i Matyldy. To oni czuwali przy Paulinie, kiedy ta leżała w szpitalu i walczyła o życie. Życie, która sama chciała sobie odebrać. Dostała od losu drugą szansę i wyglądało na to, że już nie chce jej zmarnować. Zaczęła wszystko od nowa, na nowym neutralnym, hiszpańskim gruncie. Wyjechała do brata i w Madrycie miała dojść do siebie. Pod opieką Magdy i Michała zostawiła Zosię, która od drugiego semestru podjęła naukę w Żorach. Kiedy już wydawało się, że los pokazał wszystko na co go stać, z Londynu przyszła wiadomość o tragicznym wypadku, który pochłonął państwa Jachlewskich. Nie da się opisać cierpienia rodzeństwa, które od tamtej chwili zdane jest już tylko na siebie. Ta tragiczna historia sprawiła, że Paulina chciała wziąć się za siebie i dojść do optymalnej formy psychicznej. Wtedy w listopadzie zdała sobie sprawę jak wielką krzywdę zrobiłaby Zosi i zarazem jak wielką dostała szansę, by móc naprawić swoje błędy. Jej pobyt w Hiszpanii miał trwać do dnia chrzcin małej Bartmanówny, która pojawiła się na świecie 30 stycznia o godzinie 22.40. Ten dzień miał być dla wszystkich zwiastunem nadziei na to, że teraz przyjdą już te lepsze dni. Właśnie z taką myślą w głowie przyjmujący Jastrzębskiego Węgla i czołowy atakujący polskiej reprezentacji siedzi teraz przy łóżeczku i wpatruje się w twarzyczkę swojego dziecka. Delikatnie głaszcze jej buźkę, co wywołuje na twarzy Karolinki mimowolny uśmiech. Ta mała istota wywróciła jego świat do góry nogami, ale z perpektywy czasu wie, że nie chciałby tego świata stawiać na swoim miejscu. Wraz z przyjściem na świat swojej córeczki uświadomił sobie co tak naprawdę jest ważne w życiu. Zabawa i hulaszczy tryb życia są fajne i dają adrenalinę, ale dopiero w momencie kiedy zobaczył pucułowatą buźkę Karolinki zdał sobie sprawę, że nic nie daje takiego szczęścia. No może poza kobietą, która budzi się codziennie u jego boku i siłą spycha go z łóżka, by wstał i nastawił czajnik na kawę. Magda ze Zbyszkiem funkcjonują ze sobą wspólnie już od 4 miesięcy i naprawdę dobrze im to wychodzi. Kłócą się przynajmniej raz dziennie, ale jak sami stwierdzili, bez tego byłoby w ich życiu nudno. W obliczu zaistniałej sytuacji między ich przyjaciółmi zdali sobie sprawę, że nawet sprzeczki warto doceniać.
-Jesteśmy już!- w przedpokoju mieszkania pojawiła się Magda, która odbierała Zosię ze szkoły. Panna Witek szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości, a brak przy sobie ukochanej mamusi tłumaczyła tym, że mama musi dojść do zdrowia po ciężkiej chorobie. Mała naturalnie nie wiedziała, że Paulina chciała popełnić samobójstwo. Usłyszała wersję o poważnej chorobie i jak tu normalne u dziecka w jej wieku, przyjęła wszystko bez zająknięcia. Wszyscy obowiali się jednak, że pobyt Witek w szpitalu i jego przyczyna wyciekną do prasy i tym sposobem Zośka dowie się prawdy od kolegów i koleżanek, ale nic takiego nie miało miejsca. Personel warszawskiego szpitala zachował całkowitą dyskrecję i choć pod szpitalem pojawiali się przedstawiciele mediów, to nikomu ze służby medycznej nie przyszło do głowy, by z nimi kolaborować, udzielając poufnych informacji.
-Bądźcie trochę ciszej, bo Karola dopiero zasnęła.-przewrażliwiony tata pojawił się w przedpokoju i razem z dziewczynami poszedł do kuchni. Zauważył, że na ich twarzach goszczą posępne miny i od razu zapytał co jest grane:
-Zocha mów co się dzieje. Masz taką minę jakbyś dostała pałę.-nalał sobie soku i usiadł przy kuchennym stole.
-No powiedz Zbyszkowi co zrobiłaś...-Magda była wyraźnie zdenerwowana. Ona strasznie się przejmowała tym co działo się z Zosią. Zibi oczywiście też bo nie sposób zauważyć tego, że pokochał małą szatynkę, ale on w tym wszystkim starał się zachować trochę więcej dystansu. Nie chciał, by Zosia się go bała, nie chciał też zastępywać jej ojca. Dobrze wiedział, że na takie miano zasłużył tylko Michał, który na miarę możliwości starał się im pomagać z Zosią. W obliczu tego co mogło stać się z Pauliną zrozumiał, że mógł ją stracić na zawsze. I tak ją stracił, bo Witek nie chciała z nim rozmawiać, ale przynajmniej miał świadomość, że ona gdzieś tam jest i, że może kiedyś mu wybaczy. Obwiniał się tylko i wyłącznie za to, że nie uwierzył Paulinie. Dopiero w wywiadze z Ikerem dla Przeglądu Sportowego dowiedział się, że hiszpański bramkarz ma w Polsce rodzinę. Ma ciotkę i cioteczną siostrę. Trudno opisać jego rozgoryczenie, kiedy dowiedział się o wyjeżdzie Pauliny do Hiszpanii. Był nawet na lotnisku, chciał przeprosić i powiedzieć, że nigdy nie przestał jej kochać, ale bał się podejść do szatynki, dlatego usunął się w cień i z ukrycia obserwował wzbijący się do lotu samolot, w którym siedziała Paulina, pragnąca rozpocząć nowe życie. Nowe życie bez niego. Zbyszek każdego dnia widząc Michała dziękował sobie, że otworzył przez przypadek list, który Paulina zaadresowała do niego. Szatyn nie miał pojęcia o samobójczej próbie i nie miał pojęcia co kierowało szatynką. On wiedział, ale dla dobra Michała zachował ten list dla siebie. Mimo że wcale nie pochwalał jego wcześniejszego zachowania i kiedyś sam zaprzysiągł, że już nigdy mu nie pomoże, to przyjmujący był nadal dla niego ważny i robił wszystko, by zaoszczędzić mu cierpienia.
-Kopnęłam taką dziewczynę ze starszej klasy, która mówiła, że tata gra jak ciota. Powiedziałam jej, że mój tata gra dobrze w siatkówkę, a ona mnie wyśmieła i powiedziała, że ja nie mam ojca i wychowują mnie obcy ludzie, bo matka jest chora. Wkurzyłam się i ją najpiewr pociągnęłam za włosy, a potem sprzedałam jej kopa. Kiedyś z tata oglądałam KSW i wiem już co i jak...-Zosia wydawało się, że nic nie robiła sobie ze swojego zachowania, które Zbyszek musiał przyznać, należało zakwalifikować do tych nagannych. Z drugiej strony jednak podziwiał ją, że stanęła w obronie Michała. Co on miał jej powiedzieć? Kiedy był w jej wieku także tłukł się z kolegami na korytarzu czy poza murami szkoły. Nie mógł jej pochwalić, ale nie chciał też drastycznie karać.
-Powiem ci kochanie, że twój tata jak był w twoim wieku to nigdy się z nikim nie bił i zawsze starał się wszystkie problemy rozwiązywać innym sposobem niż agresją. Rozumiem, że słowa tej dziewczyny cię zraniły, ale jeśli będziesz reagować w taki sposób za każdym razem, to ona będzie czuła, że ma nad tobą władzę. Kiedy następnym razem powie ci coś przykrego to ją olej i udawaj, że tego nie słyszysz. Ważne, że ty wiesz o tym jak gra Michał i jaką rolę pełni w twoim życiu.-Zosia spojrzała spod oka na Zbyszka, ale widać było, że stosunek Kubiaka do przemocy mocno ją zainteresował.
-Obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. Dzięki wujku.-pocałowała bruneta w policzek i pobiegła do pokoju, w którym miała zagospodarowany własny kąt.
-Ty za to tłukłeś się pewnie na każdej przerwie i jak będziesz kiedyś tłumaczył Karolince, że przemoc to nie jest rozwiązanie, to proszę cię, powołaj się na wujka Michała, a nie na siebie.- choć Magda starała się zachować należytą powagę, to ten stan w jej przypadku nie trwał zbyt długo. Uśmiechnęła się do swojego partnera promiennie, co dla Zbyszka było oznaką, że spisał się w jego pierwszej wychowawczej rozmowie, co dawało nadzieje na przyszłość.
-Mała śpi?
-Jak aniołek. Zosia też pewnie zaraz zajmie się lekcjami, to może byśmy tak wykorzystali chwilę dla siebie. Trening mam dopiero 0 17...-Zbyszek zaszedł siedzącą przy stole Magdę od tyłu i złożył na jej nagiej szyi delikatny pocałunek.
-No nie wiem, nie wiem. Miałam zadzwonić do Andrei...-droczyła się z nim, choć jej ciało ulegało pieszczotom Bartmana.
-Andrea poczeka, a ja już nie nie...-chwycił Magdę w ramiona i zaniósł do sypialni. Położył ją na satynowej pościeli, pośpiesznie pozbywając się garderoby. W między czasie zdążył przekręcić drzwi na klucz.
-Musimy być bardzo cicho, ale to da się zrobić...-oboje spojrzeli na stojące pod oknem łóżeczko Karoliny i uśmiechnęli się. Zbyszek ze znaną mu zapalczywością wtargnął językiem do ust Magdy i tym oto sposobem starał się zagłuszać pojękiwanie, które zaczynało przybierać na sile, kiedy tylko zbyszkowała dłoń wędrowała w kierunku kobiecości blondynki. Kiedy już jego dłoń zawędrowała pod materiał bielizny Pramek, klamka nieznacznie się poruszyła. Odskoczyli od siebie jak poparzeni, próbując wyrównać przyśpieszone oddechy.
-Ciociu, jestem głodna. Kiedy będzie obiad?-ledwie dosłyszalnym głosem zapytała pod drzwiami Zosia. Po jej słowach Magda klepnęła się w czoło i jak na komendę zepchnęła z siebie Zbyszka i poszła otworzyć drzwi. Do tego wszystkiego obudziła się jeszcze Karola, którą zajął się Bartman. Oboje mieli to szczęście, że Zosia nie zadawała jeszcze niewygodnych pytań i nie drążyła tematu zamkniętych na klucz drzwi. Tymczasem w sypialni Zbyszek wyjął małą z łóżeczka i położył ją na swoim nagim torsie. Nie wiedzieć czemu Karolina zawsze w takim przypadku uspokajała się, a na jej twarzy pojawiał się błogi uśmiech.
-Jak już będziesz taka duża jak Zosia, to będziesz miała wyznaczone godziny w których będziesz mogła robić wszystko poza wychodzeniem ze swojego pokoju.-ucałował jej czółko i wyszedł z sypialni, by nakarmić małą. Ojciec jest z niego pełną gębą...

&&&&&

Żyję. Uczę się tego życia po życiu, którego chciałam siebie pozbawić. Ten głos, który słyszałam wtedy leżąc na wpół przytomna w łazience należał do Magdy, która szybko wezwała pogotowie, a sama jak tylko mogła tamowała krwotok. Pamiętam tylko jej łzy, jej krzyk. Obudziłam się po dwóch tygodniach od tamtego dnia, słaba i wyniszczona psychicznie, ale żyłam. Niestety od samego początku nie było mi łatwo się pozbierać. Obudziłam się pewnego ranka niepewnie otwierając oczy i usłyszałam rozmowę prowadzoną przez ordynatora i moją Magdę. Dowiedziałam się z niej, że byłam w ciąży. W ciąży z Michałem. Niestety płód by przetrwać moje zawirowania zdrowne i obumarł w 13. tygodniu życia. To był kolejny cios, który pokazał mi jak wielką byłam egoistką. Z tamtej rozmowy między wierszami wyczytałam, że Magda dla mojego dobra nie zamierza mi o tym mówić i dla mojego dobra prosiła lekarza, by mnie o tym nie informował. Powiedział, że nie może tego zrobić, ale w końcu Magda ubłagała go, by zachował to dla siebie. Miała rację. Dla dobra nas wszystkich lepiej było przyjąć wersję, że nie mam pojęcia o ciąży. Uniknęłam użalania się nad moją osobą, co na pewno nie pomogłoby mi wrócić do formy. A uwierzcie mi, że chciałam wrócić do formy. Dla Zosi, dla rodziców, dla brata i dla przyjaciół. Każde z nich obwiniało się o to co się stało, a tak naprawdę nie mieli na to wpływu. To wszystko było we mnie, ale już nie chciałam do tego wracać, nie chciałam się nad sobą użalać. Wyjechałam do Hiszpanii, gdzie miałam pomóc Ikerowi i Evie w przygotowanich do ślubu, który miał się odbyć zaraz po Euro. Chodziłam z Gonzales po różnych sklepach, a raz to nawet byłam na profesjonalnym pokazie mody. Codziennie też kontaktowałam się z Polską. Najwięcej czasu poświęcałam na rozmowy z Zosią, która każdego dnia pytała mnie jak się czuję i kiedy do niej wracam. Jak się czuję? Myślę, że zdecydowanie lepiej. Tu w Madrycie Iker znalazł mi psychologa, z którym mam codziennie spotkania i to on pomaga mi w znaczej mierze wrócić do normalnego życia. Pokazuje mi jak wiele mam i jak wiele mogę jeszcze osiągnąć. Przez ten czas, kiedy w sumie bezczynnie siedzę w mieszkaniu brata i jego narzeczonej w mojej głowie pojawił się pomysł na to, by spróbować dostać pracę w jakiejś telewizji. Szczerze powiedziawszy ja nigdy o tym nie myślałam, bo zawsze lepiej mi się pisało niż mówiło, ale psycholog mówił, że muszę znaleźć w sobie pokłady wiary w siebie i tu nie chodzi tylko o sferę zawodową. Mimo wszystko narazie chciałam tylko zająć się tym pomysłem, który niedawono zakiełkował w mojej głowie. Polska Telewizja rozpoczęła nabór ekspertów do studii telewizyjnych, które będa towarzyszyć widzą podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich. Aby się tam dostać należy wykazać się pomysłowością i przedstawić zarządowi konsepkt, który zawierałby moje przemyślenia na temat tego, co w takim studio powinno być zawarte. Otóż moim zdaniem najważniejsza jest rzetelna opinia ekspertów, którzy znają sie na konkretnej dyscyplinie. Nie ukrywam, że mi bliżej do siatkówki, ale też mogłabym się zająć lekkoatletyką innymi sportami drużynowymi. Mam jeszcze trochę czasu, ale ważne, że mam konkretny cel działania, który sprawia, że zaczynam optymistyczniej patrzeć w przyszłość.
-Jestem już!-to Iker wracający z treningu, który zawsze tak radośnie się ze mną wita, nie zamykając nawet jeszcze wejściowych drzwi. Przyszedł do mojego pokoju, przywitał się ze mną i tak jak miał w zwyczaju, zapytał mnie jak się dziś czuję. Każdego dnia czułam się lepiej, tak jakby pewniej. Zawsze po zapewnieniu o moim dobrym samopoczuciu Iker uśmiecha się i wychodzi z mojego pokoju, zostawiając samą. Ja teraz zamierzam sprawdzić pocztę, bo nie robiłam chyba tego od tygodnia. Wśród niezliczonej ilości reklam dostrzegam wiadomość od Zbyszka, którą ze zdziwiniem otwieram. Rozmawiłam z nim wczoraj, a email jest właśnie z wczorajszą datą. Szybko otwieram elektroniczną wiadomość i zagłębiam się w lekturę:

Paula!

Nawet sam nie dokońca rozumiem dlaczego piszę zwykłego meila, ale chyba nie miałbym odwagi Ci o tym mówić. Pewnie zastanawiasz się dlaczego Michał nawet w najmniejszy sposób nie zareagował na twój list, który napisałaś do niego przed...sama wiesz przed czym. Otóż ten list przypadkiem trafił do mojej szkrzynki na listy i to ja go przeczytałem. Wiem, że powinienem go oddać Michałowi, ale nie zrobiłem tego. Na własną odpowiedzialność uznałem, że tak będzie dla Was lepiej. Ty nie obwiniałaś Michała o swoją decyzję, ale ja wiem, że on takby to właśnie odebrał. Ta świadomość mogłaby go sparaliżować i choć wiem, że zachował się wobec Ciebie fatalnie, to nie mogłem mu tego zrobić.
Możesz mi nie wierzyć, ale on Cię kocha Paulina cały czas tak samo mocno. Nie widzisz dla Was jeszcze jakiejś szansy? Może moglibyście się spotkać i porozmawiać, tak na spokojnie. On nawet nie wie, że ty chciałaś popełnić samobójstwo. Myśli, że dopadła Cię wtedy jakaś choroba i dlatego leżałaś w szpitalu. Choć kiedyś sam mu powiedziałem, że nigdy w niczym już mu nie pomogę, to nie potrafię tego danego słowa dotrzymać. Uważam, że wasze drogi nie mogły tak nagle się rozejść, za bardzo się kochaliście.
Jeśli uważasz, że wtrącam się w twoje życie i nie mam prawa dyktować ci tego co masz robić, to usuń tą wiadomość i o tym zapomnij. Dołączam Ci jeszcze kilka fotek z Zośką i Karolą;)

Trzymaj się kochana
Z.

Przeczytałam już kilka razy tą wiadomość i sama nie wiem co mam o niej myśleć. Zbyszek po części ma trochę racji. Zastanawiałam się, czy rzeczywiście Michała tak łatwo obszedł mój list i czy przeszedł na tym do porządku dziennego. Teraz wiem, że nie miał o tym zielonego pojęcia. Ale czy to coś zmienia? W moim przypadku nie. Nadal mam przed oczami jego twarz, kiedy w sposób wyrachowany i zimny osądzał moje życie, traktując jak szmatę. Wiem, że będzie obecny w moim życiu, bo zamierzam wrócić do Polski i wieść w Żorach życie u boku przyjaciół, ale etapu Michała nie da się dokończyć. Nie da się wymazać tych wszystkich słów, które zostały zapisane na naszej karcie. Nie da się też jej przewrócić, by była czysta i gotowa do zapisania czegoś nowego. To co się stało już zawsze będzie między nami i od tego nie da się uciec. Ze względu na Zosię nie będę przed nim uciekać, nie chcę też tworzyć podziałów, bo mamy wspólnych przyjaciół. Nie chce jednak wchodzić drugi raz do tej samej rzeki...

&&&&&

Witam! Pewnie nie spodziewaliście się mnie tu dziś, ale musiałam tu przybyć w sobotę, by dodać jutro nowy rozdział na mojej siatkarskiej historie. Wiecie, że fabuła obu opowiadań się łączy i już w IX części dalszych losów Bartka pojawia się wzmianka o tym, że Magdzie i Zbyszkowi urodziła się córka. Jest 5-cio miesięczny przeskok, jest wiele wydarzeń, które zmienią wiele w żyiu bohaterów, ale wszyscy główni bohaterowie zostali przy życiu. Mogę Wam obiecać, że żadne z nich nie straci życia. Nie wiem czy w ostatnim rozdziale doczekacie się ślubów, spektakularnych powrotów, ale wszyscy dokońca dotrwają w tym opowiadaniu i w mojej wyobraźni śmierć pochłonie ich dopiero w późnych latach starości...
Pozdrawiam i do napisania ;***

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam przeskoki czasowe, wtedy opowiadanie tak jakby zaczynało się na nowo. To że Paula przeżyje było pewne, ale zgotowałaś mi iście dramatyczną relację z tego ze było o włos. Kiedy przeczytałam o tym ze była w ciąży z Miśkiem mnie zamurowało i przez dość długą chwilę siedziałam nie robiąc nic więcej, jak dobrze wiesz temat utraty dziecka jest mi ostatnio dość bliski więc to zrozumiała reakcja dla mnie. Powiem jeszcze jedno osoby które zapierają sie ze dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, zawsze to robią, ja jestem jedną z takich osób. Czasami wychodzi nam to na dobre czasami nie. Chyba dobrze że Michał nie dostał tego listu, przypomniała mi się sytuacja z Olą i Mariuszem u mnie na Siatkówce, tam też Wlazły nie przeczytał listu adresowanego do niego. Sam Kubiak, wierzę że jak dostanie szansę to przybędzie mu odwagi i zawalczy o Paulinę, samo to że jest obecny w życiu Zosi już daje mu ten procent przewagi, niz gdyby musiał zaczynać od zera.
    Widzę że u Zbyszka szczęśliwa rodzinka się szykuje. Karolinka już na świece, z czego się bardzo cieszę :) Dzień bez kłótni jest dniem stracony, z resztą bardzo łatwo jest mi sobie wyobrazić kłótnie między tą dwójką, coś na wzór moich i Darka :P Biedy Zbyszek bedzie musiał swój popęd pohamować do godzin nocnych, oj tak to już jest jak w domu ma się dwie małe pannice, a Zosia stojąca pod drzwiami mnie rozwaliła, cieszę się że się im układa, ale czy tak będzie do końca, z tobą nigdy nic nie wiadomo :)No proszę nawet nasz Zibi zaliczył pogadankę wychowawcza, tak to już jest nawet ci którzy twierdzą i zapierają się rękami ze nie nadają sie na rodziców często przy pojawiającym się maluchy szybko zmieniają swoje nastawienie

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej niż kolejnej szansy na przeżycie Paulina zyskać nie mogła.. Osobiście obwiniałabym się jeszcze o śmierć dziecka, które zginęło nieświadomie, ale było owocem jej miłości i Michała.. Nie umiałabym nad tym przejść do porządku dziennego. Dobrze, że Paula ma tak wspaniałą rodzinę, i przyjaciół, na których zawsze może liczyć :) Jakoś nie wyobrażam sobie Zbyszka, jako ojca. Jednak jak widać,radzi sobie świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwszych zdaniach miałam wrażenie, że Paulina zmarła. Na szczęście jednak żyje. Na razie w Hiszpanii u boku Ikera, ale zawsze ;)
    Zdecydowanie Michał zabrał b do siebie te słowa z listu, Zbyszek wiedział, co robi i nie miał złych przesłanek. Boli mnie utrata maleństwa :(
    Karolinka oczkiem w głowie Zbyszka i prawidłowo ;) żeby potem nie była bystrzejsza niż Zosia ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam i już jestem na bieżąco. Przepraszam, że to tyle trwało. Przyznam, że jestem w szoku, że Paulina znów próbowała targnąć się na swoje życie...Nie pochwalam tej decyzji, bo ma dla kogo żyć. Wiem, że życie dało jej w kość, ale samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem, dlatego cieszę się, że udało się ją uratować. Współczuję jej, że słyszała tą rozmowę między Magdą, a lekarzem o tym, że dziecka nie udało się uratować...
    :( Michał zrozumiał, ale na to ciut za późno...Mógł myśleć wcześniej a nie od razu tak pochopnie reagować. Paula w Hiszpanii się ustabilizowała więc wierzę, że już wszystko będzie zmierzało na dobrą drogę ;) I może jakiś cud i się zejdą? Kto wie, co Ty tam wymyślisz :D
    I jest dzidzia! I są szczęśliwi rodzice ;))Mała musi być przesłodka, a Zibi jaki dumny tatuś :D Gratuluję im ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uff. Przeżyła ;) Wcześniej napisałam, że jej nie lubię, ale tylko za to, że popełniając tak radykalne czyny nie myśli o Zosi. Mała nie miała taty, którego potrzebowała. Za sprawą Michała doznała, czym jest ojcowska miłość, pokochała go i zaufała swoim dziecięcym serduszkiem. Mama powinna być przy niej i dać wsparcie, po tym jak rozstała się z Kubiakiem. Ale to, co usłyszała przypadkiem i ten wypadek otworzył jej oczy. To świetnie, że się podniosła, zaczęła szukać pracy i wraca do córki. Bo to Zosia jest największym sensem jej życia. Dużą rolę odgrała tu Madzia i Zbyszek, poza tym świetny z niego ojciec. :D Z Kubiakiem to jeszcze im się ułoży i kto wie, może będziemy czytać o spotkaniu tych obojga przed ołtarzem mówiących sakramentalne: "tak", albo o nowym maleństwie : ) Przepraszam, za moje rozmyślanie, ale musiałam wytłumaczyć Paulinę głównię przed sobą i udowodnić, że nie skreśliłam jej grubą kreską. Każdy popełnia błędy, ale trzeba dać mu szansę, nawet postaciom fantastycznym ;p
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)
    Milka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy patrze na to zdjęcia z nagłówka gdzie jest Bartman i Magdą to mam wrażenie, że tych dwoje jest dla siebie stworzonych, możesz mnie walnąć pomyśleć że mam nie pokolei w głowie, ale lubię czytać o nich jak są szczęśliwy, bo swoje przeszli nim do tego szczęścia doszli. Szkoda że pojawił się ten przeskok czasowy, liczyłam na scenę z akcją porodową zawsze się przy tym uśmieje jak głupia, ale nie mam co wymagać i tak jest świetnie. Karolina, słodkie imie, jedno z normalnych, jak się poruszam teraz po blogach to pełno jakiś dziwacznych imion, nie tylko dla dzieci, ale i dla samych bohaterek. Paulina wyjechała, może to i dobrze, może poukłada sobie na nowo wszystko, wiadomo że wróci, zostawiła przecież w Polsce Zośkę. Jestem zaskoczona że sprawa jej próby samobójczej nie wyszła na jaw i tak jakby Kubiak żyje sobie w nieświadomości. Nie wiem czy to jest dobre, ale z drugiej strony gdyby on wiedział to by się obwiniał. Fajnie że nadal jest dla Zosi tatą :)Sama Zośka mnie rozwaliła z tym jak stanęła w obronie Miśka przed jakaś pannicą co wygaduje głupoty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się rozczuliłam nad Zbyszkiem w tym odcinku. Widać, że ojcostwo jak najbardziej wychodzi mu na dobre, a do tego wszystkiego jego stosunki z Magdą dzięki obecności małej Karolinki uległy jeszcze większemu ociepleniu i to bardzo dobrze. Szkoda mi Miśka i Pauliny. Jedno niedomówienie wywołało lawinę zdarzeń, które być może nieodwracalnie przyczyniły się do rozpadu ich związku, a szkoda bo widać, że oboje nadal się kochają. Może gdyby te małe dzieciątko dało radę, gdyby przeżyło teraz ich życie wyglądałoby zupełnie inaczej, a tak ona w Hiszpanii, on w Polsce. A Zosia mnie rozwala, ta mała jest genialna i broni swojego tatę jak lwica! :D

    Do następnego kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo zaskoczyłaś mnie ciążą Pauliny, że nie wiem, co napisać... Powoli wraca do siebie, jednak jest to początek drogi. Zastanawiam się, czy Misiek dowie się o tym wszystkim: liście, którego był adresatem, próbie samobójczej, która o mały włos i była by samobójstwem, o ciąży, która z wielu przyczyn zakończyła się tragicznie, a jeśli tak, to jak na to zareaguje. Nawet jeśli Paulina wybaczy Michałowi, to nie wiem, czy on sam będzie w stanie sobie to wszystko wybaczyć... Mam tylko nadzieję, że oboje powalczą o ten związek nie tylko dla Zosi, ale przede wszystkim dla siebie.
    Cieszę się, że Madzia i Zibi mają już Karolinkę :D Dobrze się im układa, a to, że raz dziennie się kłócą, to bardzo dobrze :D przynajmniej w ich związek nie wkradnie się rutyna, bo na jak wiele pięknych sposobów można się godzić :D:D A głodna Zosia pod drzwiami rozłożyła mnie na łopatki :D
    Z ogromną niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Paulina być może się złamie i wróci do Michała ale teraz myśli rozsądnie. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki! Nawet jeśli by się zeszli to w każdej sprzeczce wychodziły by żale i rozdrapywali by tylko rany. Zbyt wiele między nimi zaszło. Nawet Magda i Zbyszek byli wcześniej w mniej kłopotliwej sytuacji.
    Boszszsz mała Bartmanówna. Musi mieć oczki po tatusiu - byle nie kości policzkowe:)

    OdpowiedzUsuń