14 luty to zawsze był nefralgiczny dzień w kalendarzu Magdy z wielu powodów. Po piewsze od kilku lat obchodziła ten dzień samotnie, bo wszyscy jej dotychczasowi partnerzy pojawili się albo na długo przed albo na długo po lutym i nigdy się jeszcze Magdzie nie zdarzyło być tego dnia na jakiejś romantycznej kolacji czy wypadzie do kina. W tym roku miała nadzieję, że wreszcie będzie inaczej. Była wręcz przekonana, że w końcu i ona da się porwać temu serduszkowemu szaleństwu. Dzień wcześniej kupiła nawet papierową walentynkę i zostawiła ją w portnierni siedziby klubu, ale nic zapowiadało tego, że Zbyszek ten dzień zamierzał w jakiś szczególny sposób obchodzić. Wstał tak jak każdego dnia, zrobił im mocną kawę i zajrzał do łóżeczka małej. Karolinka jak zawsze o tej porze spała jak kamień, więc poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic. Zapach kawy jak zawsze rozprzestrzenił się na całe mieszkanie i przyjemnie podrażnił nozdrza blondynki. Wstała z łóżka i poszła do kuchni, spodziewając się jakiejść niespodzianki ze strony swojego chłopaka. Niestety nic z tych rzeczy nie miało miejsca.
"-Może po prostu nie uznaje czegoś takiego i dlatego podchodzi do tego dnia jak do każdego innego"-próbowała sobie tak tłumaczyć jego zachowanie, ale nic nie zmieniało faktu, że właśnie teraz miała nadzieję iż na własnej skórze doświadczyć całej otoczki tego dnia.
-Wychodzę na trening.-już prawie machinalnie wykonują rytualne pożegnanie. Magda staje w drzwiach i podaje mu treningową torbę. Z dołu słychać klakson michałowego samochodu, który to dziś będzie wiózł ich na trening i odwoził Zośkę do szkoły. Szatynka pojawia się zaspana z plecakiem na plecach i tak jak Zbyszek, żegna się z Magdą buziakiem w policzek.
-Pa kochanie, będę tak jak zwykle.-tak, dzisiejszy dzień trzeba uznać jako zwykłą szarą rzeczywistość. Zamknięte za Zbyszkiem drzwi wydały tym sam trzask co zwykle. W międzyczasie Karolina zacznie się domagać swojej butelki i tak zleci jej dzień zakochanych. Szukając ze złością kolejnej paczki pampersów nawet nie wie jak bardzo się myli...
...Zbyszek uwielbiał się droczyć z Magdą i musiał przyznać, że dzisiaj wyszło mu wszystko koncertowo. Chciał pokazać swojej dziewczynie, że wcale mu nie zależy na celebracji dzisiejszego święta i chyba udało mu się ten cel osiągnąć. Udało mu się osiągnąć też znacznie więcej. Dogadał się z Michałem, że dzisiejszej nocy to on przejmie opiekę nad Karolą i Zośką, a on i Magda w tym czasie będą mogli oddać się przyjemnościom. Zamówił stolik w restauracji, pokusił się o zakup błyskotki dla blondynki. A wszystko to po to, by pokazać jak ważna jest w jego życiu.
-Zbyszek zaczekaj!- kiedy szedł już na halę usłyszał głos Michała, który biegł za nim ile sił w nogach, trzymając w ręku czerwoną kopertę. Kiedy już go dogonił, wręczył mu ją i z delikatnym uśmiechem powiedział, że mu zazdrości. Czego? Zwykłej walentynki, opatrzonej ciepłymi słowami ukochanej i czerwonym odbiciem jej ust. Szybko wrócił do szatni, schował kopertę do swojej torby, uśmiechając się łobuzersko. Dzisiejszy dzień będzie kolejnym z serii niezapomniach....
...Taką ją kochał. Upartą i nieprzebierającą w słowach kobietę, którą na siłę wyciągnął z domu, każąc założyć coś eleganckiego. Magda domyśliła się, że ma to coś wspólnego z Walentynkami, ale widocznie przeszedł jej nastrój na świętowanie tego dnia, gdyż zwymyślała Zbyszka. Była przekonana, że jej chłopak uległ po prostu namowom kolegów z drużyny i dlatego zabrał ją gdzieś, by odbębnić swój przykry obowiązek. Kiedy pojawili się w restauracji musiała przyznać, że jednak się myliła. Wszystko było zaplanowane w najmniejszym szczególe. Wokół ich stolika stały wazony pełne czerwonych róż. Nawet dekoracja stołu idealnie współgrała z dzisiejszem dniem; dominowała czerwień i moc serduszek. Magda rozejrzała się dyskretnie po sali i widziała, że tylko ich stół ma taki wygląd. Cała złość na Zbyszka odeszła w mgnieniu oka.
-Od samego początku dzisiejszego dnia robiłem wszystko by wyrobić w tobie przekonanie, że zapomniałem o tym dniu, taktując go jak każdy inny. Nadal jestem zdania, że ten dzień to komercyjne święto, ale dla nas niech on będzie kolejnym dniem okazywania sobie uczuć. Kocham cię Magda...-ostanie słowa wyszeptał jej do ucha, kiedy odsuwał jej krzesło od stołu. Zaraz potem zapiął na jej szyi wisiorek z serduszkiem i literką "Z" w środku <klik>. Kiedy już zakończył swoją czynność, pocałował odkryty kawałej jej szyi i usiadł do stołu. Teraz dopiero dostrzegł ślady łez na policzkach Pramek.
-No nie patrz się tak na mnie. Od czasu kiedy jestem matką i szczęśliwie zakochaną kobietą to łatwo się wzruszam. Przychodzi mi to prawie tak łatwo jak wkurzanie się na ciebie.-niepewnie sięgnęła po nową błyskotkę, która zdobiła jej szyję i cały czas patrzyła w wesołe tęczówki Zibiego.
-Wiesz, że cię kocham?
-A mówisz to tylko z okazji dnia zakochanych?
-Nie. Mogę to powtarzać każdego dnia...
Mając na uwadze to w jaki sposób Magda została przyjęta przez rodziców Zbyszka, oboje mogli porównywać zachowanie rodziców blondynki. Zwłaszcza mama dawała się brunetowi we znaki. Od samego początku nie ukrywała, że nie darzy siatkarza szczególną sympatią i nie jest to podyktowane tym, że nie zna się na sporcie i nie lubi sportowców z zasady. Panią Annę trudno zagiąć jeśli chodzi o sprawy związane z siatkówką i może to właśnie znajomość i zainteresowanie siatkówką sprawiły, że Zbyszek był na straconej pozycji? Pani Pramek zarzucała siatkarzowi porywczość i egoizm, co według jej mniemania sprawia, że człowiek dorosły ma problemy z odnalezieniem się w roli ojca i przyszłego męża. Doskonale też pamięta te czasy, kiedy Zbyszek naśmiewał się z Magdy i jej przyjaciółki i tu pretensje miała już tylko do córki o to, że zdecydowała się na ten związek. Jedyne do czego nie mogła się przyczepić to wnuczka, która stała się oczkiem w jej głowie i jak to mówił pan Pramek, mała Karolcia łagodzi obyczaje. Kiedy mała daje o sobie znać w postaci głośnego płaczu, jak na komendę od stołu chcą podnieść się wszyscy, ale tylko Magda i tata Marek od niego odchodzą. Oboje musieli pomyśleć o tym samym. Mianowicie chcieli dać czas "teściowej i zięciowi" na rozmowę, niezaleźnie w jakim wydaniu.
-Myślicie z Magdą o tym, żeby wziąć ślub?- pani Pramek wypala prosto z mosto, co podoba się Zbyszkowi, bo nie lubił nigdy podchodów pod poważną rozmowę.
-Nigdy na ten temat z Magdą nie rozmawiałem, ale mogę panią zapewnić, że ja o tym myślę. Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale jestem przekonany, że Magda to kobieta mojego życia.- nie wypowiada tych słów tylko dlatego, by pani Anna wreszcie spojrzała na niego przychylnym okiem. Oboje wiedzą, że to nie będzie takie proste, ale widać, że odpowiedź Zbyszka zatysfakcjonowała kobietę. Być może spodziewała się deklaracji, że pierścionek jest już w gotowości i czeka tylko na odpowiednią chwilę, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
-A jeśli chodzi o siatkówkę to może zrobiłbyś coś wreszcie z tą swoją pozycją na boisku? To chyba nie jest dobre skakać tak z przyjęcia na atak. Albo w prawo albo w lewo.-Zbyszek uśmiechnął się z przekąsem. Wiedział, że wielu ludzi w przyszłości będzie mu doradzać jeśli chodzi o sportową drogę, ale nigdy nie pomyślał, że tą osobą będzie też jego przyszła teściowa...
&&&&&&
Z Magda i Zbyszkiem do Warszawy zabrał się także Michał z Zosią. Ta dwójka postanowiła odwiedzić Matyldę, która nie zdecydowała się na przeprowadzkę do Niemiec bo twierdziła, że poradzi sobie sama w Warszawie. W każdej rozmowie zapewniała wszystkich na około, że daje radę, ale dopiero szczera rozmowa z Kamilem otworzyła Kubiakowi oczy i kazała działać, by pomóc siostrze przyjaciela i samemu przyjacielowi. Mateusz miał do siebie ogromny żal o to, że w tak trudnym dla niego i siostry czasie jest z dala od niej i nie może jej wspierać. Musiał jednak wypełnić kontrakt i dopiero wtedy myśleć o przeprowadzce powrotnej do Polski. Jachlewska miała przed sobą najważniejszy egzamim w swoim życiu i każdy wiedział, że przeszłe wydarzenia na pewno nie ułatwiają jej przygotowań i normalnego funkcjonowania. Tu na miejscu opiekę nad nią roztoczył Kamil i jego rodzice, ale przed Jaskułą pojawiła się życiowa szansa. Blondyn wspaniale radził sobie w "You can dance" i mówiło się, że to właśnie on odwiedzi Broadway, by tam zdobywać kolejne umiejętności taneczne. Jaskóła mówił, że zrezygnuje z tych warsztatów nawet jeśli udałoby mu się zdobyć pierwszą nagrodę, bo nie zostawi Matyldy samej. Ta nie chciała nawet o tym słyszeć. Tak samo jak nie chciała zamieszkać z nim w wynajętym przez jego rodziców mieszkaniu. Nie chciała by dla niej rezygnował ze swoich marzeń.
-No kochana ile można na ciebie czekać!- buziakiem w policzek z brunetką przywitał się Michał i Zosią na rękach wszedł do swojego byłego mieszkania. Od samego wejścia uderzyły go wspomnienia, które szturmowały jego głowę mimowolnie. Odrzucał je od siebie by nie zajmować się poraz wtóry swoimi problemami. Przecież nie po to tu przyjechał.
-Uczyłam się i nie szłyszałam dzwonka. Co was do mnie sprowadza?- widać było, że Jachlewska sili się na naturalny ton i uśmiech, ale nie szło jej to zbyt dobrze. Może nabrałaby na to kogoś, kto jej nie zna, ale nie Michała, który pamięta ją jak jeszcze leżała w kołysce.
-Bartmany przyjechały do rodziców Magdy, a my z Zosią postanowiliśmy odwiedzić ciebie. Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy w powtórkach do matury?- Matylda szybko pokiwała przecząco głową i zaprosiła gości do środka. Wszędzie widać było moc książek, vademecum i innych materiałów pomocnych przyszłemu maturzyście.
-Ambitnie ci powiem...-Michał wziął jedną z książek do rozszerzonej matematyki, która leżała na stole.
-Chce iść na medycynę i oprócz biologii i chemii, matma mi się przyda.-no tak. Córka idzie w ślady ojca, choć jeszcze niedawno zapierała się, że może studiować wszystko, ale na pewno nie będzie to medycyna. Z tego co wiedział Kubiak, Matylda dostała już propozycję pracy na miejscu jej ojca w Londynie, ale podstawowym farunkiem było ukończenie studiów i zrobienie specjalizacji z kardiologii.
-Będziesz lekarzem? To dobrze, bo jak znów moja mamusia zachoruje to nie będzie musiała już jechać do Hiszpanii, bo ty się będziesz mogła nią dobrze zająć.-Zosia była tylko dzieckiem i nie wiedziała, że pewne tematy przez nią poruszane sprawiają, że zapada niezręczna cisza, z której już powoli nie ma jak się wyminąć. Nikt nie chce przecież udawać, że tematu Pauliny nie ma, bo jest.
-A wiesz już kotku kiedy mamusia wraca do ciebie?-Matylda drążyła temat dalej.
-Najprawdopodobniej na chrzciny Karoliny, bo ma być jej mamą chrzestną. A tatuś ma być tatą chrzestnym.-tłumaczyła wszystko ze zną jej rozolutnością i zaangażowaniem, że nie mogła nie wywołać szczerego uśmiechy na twarzy brunetki i szatyna. Kiedy Zosi już się wygadała zniknęła w pokoju Matyldy i oglądała poraz kolejny trofea Mateusza i cieszyła się, że nie musi się pytać jego o zgodę. Jachlewska i Kubiak mieli czas, by porozmawiać w chwilę w spokoju i na poważne tematy.
-A teraz powiedz mi Matylda jak się na prawdę czujesz, bo widzę, że nie jest tak różowo jak wszystkich starasz się zapewnić.-oboje siedzili na kanapie i pili gorącą czekoladę. Wraz z końcem pytania Michała, Matylda już nie wstrzymywała łez, które gromadziły się pod jej powiekami, tylko dała upust emocjom, wtulając się w ramię siatkarza.
-Teraz kiedy już nie mam rodziców zdałam sobie sprawę, że ja też nie byłam bez winy jeśli chodzi o nasze relacje. Zadawalało mnie to, że zamiast rodziców miałam kasę na wszystko co chciałam. Gdybym im powiedziała, że nie potrzebuję kasy tylko ich zainteresowania to wierzę, że na pewno bym to od nich dostała. Oprócz wiary mi nic nie pozostało. Staram się sobie i wszystkim na około wmówić, że sobie radzę, bo jeśli doszło by do Mateusza, że jest inaczej to on zrezygnowałby ze swoich marzeń i wrócił dla mnie do Polski, a ja na to się nie mogę zgodzić.-wyrzucała z siebie wszystko pierwszy raz od śmierci rodziców komuś innemu niż Kamilowi. Jemu też już nie chciała nic mówić od momentu, kiedy postanowił zrezygnować ze swoich marzeń dla niej. Nie mogła się także na to zgodzić bo wiedzieła ile znaczy dla niego taniec i ile serca włożył w to, by ktoś wreszcie docenił jego ogromny talenet i włożoną pracę.
-Pamiętaj, że oprócz Mateusza masz wiele osób, dla których twoje dobro jest bardzo ważne. Masz przed sobą trudny okres i wiem, że skupiasz się tylko i wyłącznie na matarze, ale jeśli tylko zachcesz trochę od tego odpocząć to śmiało przyjeżdżaj do Żor, bo my tam na ciebie czekamy.-przytulił ją do siebie mocniej i tym samym chciał jej dać do zrozumienia, że to nie są tylko puste słowa, które w takiej sytuacji wypada powiedzieć.
-A teraz może ty powiesz mi co zamierzasz zrobić ze swoim życiem? Bo jeśli mi powiesz, że tak łatwo zrezygnowałeś z Pauliny, to możesz zapomnieć o tym, że do ciebie przyjadę.-Matylda otarła łzy i wycedziła palec w klatkę piersiową Michała, patrząc na niego badawczym wzrokiem.
-No wiesz jak nie chcesz przyjechać, to ja cię zmuszać nie będę...
-Ale ja teraz mówię poważnie. Aż mi się wierzyć nie chcę, że o tej pory ty jeszcze nie poleciałeś o Hiszpanii i nie próbowałeś tego poskładać. Coś mi się wydaje, że chcesz szukać lekarstwa na cudze problemy, ale nic nie robisz ze swoimi. Nie tędy droga Michałku.-pogłaskała go po głowie jakby chcąc pokazać, że przeniknęła jego myśli.
-Zasmarkata jeszcze jesteś na to, żeby udzielać rad dorosłym. Weź się lepiej za Kamila, bo chłopak ci się podoba, ty jemu też, a nadal stoicie w miejscu.-rzucił w nią poduszką. Matylda mu oddała, ale z odpowiednimi słowami.
-Ty się nie bój o mnie i Kamila, bo my nie byliśmy nigdy na takim etapie, że Kamil chciał mi się oświadczyć...
-Skąd wiesz?- zdecydowanie teraz go zażyła.
-Nie ważne skąd. Ważne, że mam rację i radzę ci posłuchać rady młodszej koleżanki i zabukować sobie w wolnym czasie bilet do Hiszpanii, bo może i masz te 25 lat, ale rozumu ani za grosz jak na te lata...
&&&&&
Witam! Jakoś się tak walentynkowo zrobiło, a to przecież jeszcze tyle czasu... No, ale nic się nie poradzi, że opowiadania toczą się zawsze swoim rytmem. Całe szczęście, że nie ma tu teraz temtyki świątecznej, bo już kompletnie bym się rozmarzyła...
Co Wy na to na taki rozwój sprawy?
Pozdrawiam i do napisania :***
hehe, ja tam walentynek nie obchodzę i raz z Darkiem w geście manifestacji 14 lutego poszliśmy na piwo. ale czytać o tym to już inna sprawa. Matko jak ten nasz Zbyszek się tutaj zmienił, zawsze miałam do niego słabość, ale teraz to juz w ogóle, jeszcze jak powoli mi na niego mija ten osobisty agresor. No proszę i o ślubie chłopaczyna myśli, ciekawe czy Pramek też :P Tak coś podejrzewałam ze jego relację z "teściową" do łatwych należeć nie bede, jeszcze gdy pani Pramek kojarzyła go dużo wcześniej, ze szkoły i z boiska, a myślę że małymi kroczkami powinno iść to w dobrą stronę. Podobał mi się w tym rozdziale wątek Matyldy, pokazane jest to jak dziewczyna sobie radzi mimo tak wielkiej straty, a Michał niech sie tak nie mądrzy Mati wcale nie jest aż taka smarkata jak myśli i mądrze gada, szkoda że Kubi tego nie dostrzega. Wybacz że chociaż siedzę na gg to się nie odzywam, ale padam na twarz, przepraszam.Wiedz jednak że jestem mimo że dziś nie bardzo jak mam funkcjonować :*
OdpowiedzUsuńNo proszę panie Bartmanie no nie spodziewałabym się, że człowiek tak potrafi się zmienić. Szczególnie taki człowiek jakim był nasz Zbyszek. Ale jak widać, po przykładzie Zbigniewa, jednak się zmieniają i to najlepsze. Aż miło się o takim czyta. Teraz żeby jedziesz tylko Misiek poszedł po rozum do głowy i byłoby cudownie! :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie spodziewałam się po Zbyszku takiej ' romantyczności ' jednak jak widać, ciągle mnie zaskakuje :) Dobrze jednak, że sobie z Magdą radzą, bo to na pewno ma też wpływ na ich córkę. Widać, że jest oczkiem w głowie nie tylko rodziców,ale również pozostałej części rodziny :) Co do Kubiaka, to myślę, że Matylda podsumowała to najlepiej... Powinien walczyć o Paulinę, a nie zajmować się życiem innych..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jednak jest prawdą że jak na świecie pojawia się dziecko to przynajmniej niektórzy potrafią się zmienić. Bartman taką przemianę przeszedł. Widać że są na dobrej drodze by z Magdą stworzyć prawdziwą rodzinę. Teściówka wymiata :) Wiem że komentarz nie powala, ale chciałam jakoś zaznaczyć swoją obecność. Nie bardzo mam czas na coś wiecej...
OdpowiedzUsuńZbyszek idzie ku światłu:). Nie dał się sprowokować "teściówce", stara się być dobrym partnerem dla Magdy i wspaniałym ojcem. Ślub nie jest najważniejszy w tym wszystkim i pośpiech nie jest wskazany. Chyba, ze po udanym dniu-nocy zakochanych na świecie pojawi się mały Walenty!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Matylda i Kamil nie zrobili żadnych postępów w kierunku wspólnego życia. Wiadomo, że Mati ma teraz inne priorytety, a przede wszystkim cierpienie przysłania jej wiele rzeczy. Będę pewnie jedyną osobą, która byłaby za tym żeby Michał dał spokój Paulinie.
Zbyszek, jakiś ty romantyczny :D Liczę na to, że między nim i Magdą już zawsze będzie tak dobrze, a nawet jeszcze lepiej niż teraz ;) Misiek, ty się słuchaj Matyldy, taka młoda, a taka mądra :) Szkoda, że życie tak mocno ją doświadcza :( ale nie tylko ją jedną... Cała grupa musi się trzymać razem i sobie wzajemnie ufać, a wtedy wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
No proszę...Zbysiu i taki romantyzm? :D Oj zmienia się chłopak zdecydowanie na lepsze ;) Widać, że ponowne pojawienie się w jego życiu Magdy i córeczki dało mu prawdziwego kopa. I Zbyszek w takim wydaniu podoba mi się jak najbardziej :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję Matyldzie, bo wszystkich wokół zapewnia, że wszystko jest dobrze, kiedy wcale tak nie jest...Ale na szczęście wie, że zawsze może liczyć na siatkarzy i na Kamila ;) I właśnie Michał powinien posłuchać jej rady i ratować swoją przyszłość z Pauliną.
Pozdrawiam ;*