Zaraz po tym jak Zosia wysiadła z
samochodu, schowała się za budynkiem szkoły i kiedy tylko auto zniknęło za
rogiem ulicy, dziewczynka wyszła z terenu szkoły. Maciek był mocno zdziwiony
jej zachowaniem, więc postanowił uważnie śledzić jej poczynania bo czuł, że
dzieje się coś niedobrego. Zosia z plecakiem na plecach szła przed siebie
pytając przechodniów o drogę nadworzec kolejowy. Zrozumiałym jest, że nikt nie
chciał udzielić jej rzeczowej odpowiedzi i każdy zwracał uwagę na to, że
dziecko w jej wieku błąka się samo po mieście.
-Trzeba zawiadomić policję, bo
może ta dziewczynka się zgubiła.-w obliczu takich słów Maciek postanowił
działać. Przyśpieszył kroku i doścignął Zosię.
-Chcesz pojechać na dworzec? Choć
ja cię zaprowadzę.- trochę naiwnie się zachował bo powinien wiedzieć, że Zosia
nie chciała oddalić się z obcym mężczyzną.
-Nie mogę nigdzie z panem jechać,
bo pana nie znam, ale niech mi pan powie gdzie jest dworzec na którym stoją
pociągi. Ja zapłacę.- wyciągnęła z plecaka portfelik i wysypała na rączkę
drobne pieniążki. Stacherski musiałby nie mieć serca, gdyby nie wzruszył się na
taki obrazek. Teraz wiedział, że musiało się stać coś złego w jej życiu. Czuł,
że Paulina nie radzi sobie z jej wychowaniem, ale z drugiej strony nie chciał
jej pochopnie oceniać, bo nie miał takiego prawa. Miał natomiast prawo i
obowiązek zaopiekować się teraz Zosią, nawet jeśli nie byłaby ona jego córką.
-A nie chcesz wrócić do mamy? Paulina
na pewno martwi się o ciebie…-jedyną rzeczą, którą Maciek mógł przekonać Zosię
do siebie była znajomość jej mamy. Po wypowiedzeniu imienia Witek, mała
szatynka bystrzej spojrzała na szatyna, ale nadal zachowywała dystans.
-Kocham swoją mamusię, ale w
szkole mówią, że ona nie kocha mnie, bo chciała mnie zostawić i zabić się.-
Maciek zabrał ją z chodnika i zaprowadził do pobliskiej cukierni. Nie było
sensu robić zamieszania na mieście, choć i tak jego zbytnie spoufalenie się z
Zosią mogło zostać odebranie różnie przez przechodniów. Już w cukierni
Stacherski zamówił wielkiego ptysia dla małej i szklankę Coca-Coli. Zosia
pałaszowała łakocie z wielkim apatytem.
-Chcesz jeszcze?- w między czasie
wyciągnął z kieszeni chusteczkę i wytarł z jej nosa resztki bitej śmietany.
-Dziękuję, ale w plecaku mam
jeszcze kanapki. W domu powiedziałam, że jadę na wycieczkę szkolną, dlatego
mama zrobiła mi dwie kanapki. Wiem, że źle zrobiłam, ale ja nie chcę już
chodzić do szkoły, choć na początku lubiłam. Chcę do babci i dziadka do
Warszawy.-teraz zaczęła płakać i widać było wyraźnie, że sytuacja Pauliny
odbiła się na jej córce. Dzieci w szkole potrafią czerpać przyjemność z
docinania i uprzykrzania życia innym. Z własnej autopsji widział jak wyglądało
to w szkole średniej wśród jego rówieśników, choć na tym etapie ludzie powinni
zachowywać się dojrzalej.
-Pojedziemy do mamy, bo musisz z
nią porozmawiać o tym co cię dręczy i niepokoi. Uwierz mi, że ucieczka na
dłuższą metę nie jest rozwiązaniem.- był zdziwiony, że mimo tak młodego wieku
Zosia przeżywała w swoim wnętrzu takie rozterki. Kocha swoją matkę nad życie,
ale nie może poradzić sobie z chamskimi i złośliwymi docinkami ze strony
rówieśników. Jakie to szczęście, że akurat teraz zdecydował się na przyjazd do
Żor. Kto wie co by się stało, gdyby Maciek nie znalazł się w miejscu w którym
się znalazł. Teraz bezpiecznie odwiezie ją do domu i poważnie porozmawia z
Pauliną, bo chce być obecnym w życiu Zosi. Kiedy obserwował ją podczas
konsumpcji dostrzegł podobieństwo do swojej osoby, przynajmniej od strony
fizycznej. Była szatynką, miała jego oczy i nos. Paulina miała hiszpańską
urodę, a Zosia rodzimą, słowiańską. Idąc z nią do postoju taksówek i trzymając
za rękę, uśmiechnął się pod nosem. W kieszeni wibrował telefon. Anna, jego
narzeczona, próbowała się z nim skontaktować, ale on miał teraz inne sprawy na
głowie. Przyjechał tu, by wyjaśnić ważne kwestie i być może zyskał
najważniejszą osobę w swoim życiu, swoją córkę.
&&&&&
Wszystkie
wydarzenia toczyły się bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy znalazłam się razem
z Michałem na komendzie miejskiej policji. Zbyszek jeździł po mieście i szukał
mojej córki, ale jak na razie jego poszukiwania były bezowocne. Zibi był na
siebie wściekły, że podpisał zgodę, która okazała się trefną. Jeszcze w domu
powiedziałam mu, że to nie jest jego wina, bo równie dobrze to ja mogłam
przeczytać i podpisać tą zgodę. Nikt i nic nie było w stanie wytłumaczyć mu, że
to nie jego wina. Na komendzie ktoś powiedział, że zgłoszono dziś obecność
małej dziewczynki, samotnie krążącej po ulicach Żor, ale nie było pewności, że
to chodzi o Zosię.
-Proszę
mi powiedzieć czy córka miała powód, by uciec z domu? Bo jeśli państwo mówią,
że Zosia skłamała odnośnie wycieczki to można powiedzieć, że uciekła z domu
świadomie.- kolejny raz będę musiała powiedzieć o tym co przez ostatni czas
działo się w naszym życiu. Jeśli to miałoby pomóc w odnalezieniu Zosi to jestem
skłonna to zrobić Michał miał chyba inne zdanie na ten temat, bo wstał
zdenerwowany i wystartował do policjanta.
-Nie
wiemy gdzie jest Zosia, a panu się zebrała na zwierzenia?! Niech pan coś zrobi,
bo jak coś się stanie mojej córce to ja panu tego nie daruję! Rozumie pan?!-
zaczęłam płakać, bo Michał miał rację. Moja córeczka jest nie wiadomo gdzie, a
my tu siedzimy i wypełniamy jakieś biurokratyczne przepisy. Boję się tylko, że
nerwy Miśka na niewiele się zdadzą, a sam siatkarz narobi sobie problemów.
Jakby nie patrzeć, zaatakował funkcjonariusza na służbie, a jego zachowanie
wyglądało tak, jakby za chwilę miał mu przywalić.
-Proszę
usiąść i mnie posłuchać. Za takie zachowanie mógłbym panu wypisać mandat za
napaść na policjanta w czasie służby, ale wie pan dlaczego tego nie zrobię? Tak
jak pan jestem ojcem i pana rozumiem. Proszę zadzwonić do domu i zapytać czy
Zosia przypadkiem niewróciła do domu. Jeśli nie, to wydam rozporządzenie
natychmiastowych poszukiwań, mimo że nie minęły jeszcze 24 godziny. -uścisnęłam
jego dłoń bo wiem, że jest nam przychylny, choć ogranicza go wszędobylska
biurokracja. Wyszliśmy z jego pokoju i
Michał próbował się dodzwonić do Zbyszka i Magdy, bo ja nie byłam w stanie tego
zrobić.
-Nie
wiem co się dzieje, ale nie odbierają. Kochanie nie martw się, znajdziemy ją.
-nawet nie zareagowałam, kiedy zwrócił się do mnie "kochanie". Mocno
mnie przytulił całując w czubek głowy. Usiedliśmy na korytarzu i czekaliśmy na
zajmującego się nami oficera. Chwilę potem rozdzwonił się mój telefon.
Odebrałam, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Magda krzyczała do słuchawki, że
Zośka się znalazła. Nie żegnając się z przyjaciółką, rozłączyłam się i ze
szczęścia teraz to ja przytuliłam się do Kubiaka. Widząc jego uśmiech
odwdzięczyłam się tym samym. Od początku powtarzał, że wszystko będzie dobrze i
nie pomylił się.
-Znalazła
się! Jest już w domu i nic jej nie jest!- pożegnałam się z policjantem i
wyszłam z komisariatu i zaraz za mną zrobił to Michał.
-Coś
się stało? Będziesz miał jakieś nieprzyjemności przez swoje zachowanie tak?-
dopiero teraz wszystko zaczęło ze mnie schodzić, zaczynałam spokojnie oddychać.
-Nie,
no coś ty. Oficer kazał mi opiekować się córką i jej mamą, by nie doszło do
takiej sytuacji ponownie.- teraz też doszło do mnie to, co przez te kilka
godzin działo się między mną a Michałem. Przez te kilka godzin byliśmy dla
siebie oparciem zapominając, że tyle między nami niedomówień i oskarżeń.
Wsiedliśmy do jego samochodu i oboje cieszyliśmy się, że Zosia jest w domu, ale
nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Wiem, że być może moje zachowanie
dało mu nadzieję, ale przecież sam
powinien wiedzieć, że w zaistniałej sytuacji nie myślałam racjonalnie.
Potrzebowałam go i to nie tak, że nie potrzebuje go dalej, ale nie możemy być
razem. Powtarzam się, ale nie zmienię zdania i im szybciej Michał się o tym
dowie, tym lepiej dla niego…dla nas.
&&&&&
Siedział
w barze z kuflem piwa i telefonem, który raz po raz wibrował na blacie.
Przeczytał tylko jednego smsa od Magdy z wiadomością, że Zosia jest już w domu
cała i zdrowa. Cieszył się, ale nie mógł sobie darować, że przez jego nieuwagę
i bezmyślność mogło dojść do tragedii. Dziś rano, kiedy Paulina kazała mu
podpisać zgodę, coś w nim zawrzało i o mały włos nie powiedział czegoś, czego
teraz się wstydzi, że w ogóle pojawiło się w jego głowie. Zgodę podpisał nawet
na nią nie spoglądają, bo miał dość brania odpowiedzialności za życie Pauliny.
Magda nie widziała w tym nic złego, a on tak. Sam często ma gorsze chwile, a do
tego jeszcze blondynka ciągle mówi o swojej przyjaciółce. Przyjaźń i dla niego
ma dużą wartość, ale on nie zamierzał matkować Michałowi czy Bartkowi. Jeśli
tylko któryś z nich nie życzył sobie jego pomocy to on pasował i odchodził w
cień. Magda była inna. Kochał ją i mógł być dumny, że osoba z którą zamierza
spędzić resztę życia jest wrażliwa na krzywdę i potrzeby innych, ale według
niego Pramek przesadza. Od dłuższego czasu nie potrafią normalnie spędzić
wolnego czasu, bo albo rozmowa przy kolacji sprowadza się do Pauliny i Zosi,
bądź jeszcze w domu kłócą się i spędzają czas osobno. Dziś zawalił i dobrze o
tym wiedział, ale Magda zapewne w odpowiedni sposób uświadomi mu, jak
nieodpowiedzialnie się zachował. Piwo zamienił na wódkę i raz po raz przechylał
kolejne kieliszki, chcąc tym samym choć na chwilę zapomnieć o tym co się stało.
Barmanka już nie pytała czy uzupełniać pusty kieliszek. Bez słowa uzupełniała
jego zawartość i dopisywała kolejny kieliszek do jego rachunku.
-Może
już starczy?- mętnym wzrokiem Zbyszek spojrzał na lewo, skąd słyszał niewieści
głos. Przed jego oczami pojawiła się długonoga blondyna. W tym momencie przez
chwilę przypomniała mu się Magda, a zaraz za nią Karolina. Był już dobrze
pijany, ale jeszcze myślał. W tym momencie w jego głowie zderzały się dwa
światy. Pierwszy to ten, który budował od dnia narodzin córki. Dla niej i dla
Magdy chciał być odpowiedzialny. Z drugiej strony atakował go świat z wczesnych
lat młodości. W dniu takim jak ten, kiedy poniósł porażkę jako odpowiedzialny
mężczyzna, chciał się odstresować. Idealnym rozwiązaniem był powrót do
przeszłości. Blondyna czekała…
-Masz
jakieś inne propozycje?- dziewczyna przysiadła obok niego. Bartman cały czas
wiedział co zrobić, by dziewczyna jadła mu z ręki. Wystarczyło kilkakrotnie
popatrzeć głęboko w oczy, postawić dwa, trzy drinki i blondyna będzie jego.
-Gdyby
sytuacja była inna to pewnie jakieś propozycje by się znalazły, ale my nie
gramy w tej samej lidze mój drogi…- wypiła postawionego jej drinka, ale nie
dawała się zwieść spojrzeniom bruneta.
-Nie
wiem o czym mówisz…
-Nie
wiesz tak? Może masz mnie za głupią blondynkę, ale mój kolor na głowie nie
odzwierciedla tego co w niej mam. Dobrze wiem, że w domu czeka na ciebie
dziewczyna i córka, a ja nie zamierzam bawić się z zajętym facetem. Nie mam
pojęcia co się stało w twoim życiu, ale zobaczysz, że jutro wytrzeźwiejesz i
będziesz żałował, że nawet o czymś takim pomyślałeś. Wróć do domu i się
ogarnij, bo z tego co piszą w Internecie jesteście z Magdą dobraną parą, a
córeczkę macie jak z obrazka. Nie uważasz, że nie warto tego marnować?- z
każdym kolejnym słowem blondynki, Zbyszek jakby trzeźwiał i coraz więcej zaczynało
do niego docierać. Pramek jest przecież kobietą jego życia i choć na razie im
się nie układa, to on musi coś zrobić by to zmienić, a nie od razu szukać
pocieszenia i dowartościowania w ramionach innych.
-Jak
ty masz w ogóle na imię?- na dobrą sprawę nie wiedział kim ona jest, ale miał
szczęście, że na nią trafił. Inna kobieta na jej miejscu skorzystała by z
chwili jego słabości i to wykorzystała. Ona tego nie zrobiła, a do tego jeszcze
odtworzyła mu oczy i uchroniła przed kolejnym błędem w jego życiu.
-Moje
imię nie jest tu istotne. Zamów sobie taksówkę i jedź do domu. Twoja dziewczyna
się pewnie zdenerwuje w jakim stanie wróciłeś do domu, ale ci wybaczy, bo każdy
mężczyzna kiedyś musi odreagować. Łatwiej wybaczyć alkohol niż zdradę…
&&&&&
Witam! Jest na razie dobrze, bo pisanie w miarę mi idzie i choć może notki tego nie odzwierciedlają to czuję w kościach, że doprowadzę tą historię do końca. Nie wiem jeszcze ile mnie to nerwów będzie kosztować, ale poddawać się nie zamierzam...
Brawa dla tych dziewczyn, które już pod tamtą notką przeczuwały, że Zosia nie mogłam poradzić sobie z całą sytuacją i dlatego zdecydowała się uciec. Jak widzicie nie maczałam w to Edzi, a i sam Maciek zachował się dość w porządku. Jak będzie dalej? Czas pokaże...
Dziś wieczorem dodam do zakładki bohaterów postać Maćka i tajemniczej dziewczyny spotkanej przez Zbyszka w barze. Mogę Wam powiedzieć, że w następnym rozdziale wyjaśni się sprawa Pauli i Michała. Nie wiem czy takie rozwiązanie się Wam spodoba, ale tak sobie założyłam i tak będzie. Co jak co, ale na zakończenia swoich opowiadań to ja jestem uparta i ciężko mi coś zmienić później. Dziś po meczu Resovii z Zaksą napiszę ostatni rozdział tego opowiadania i będę konsekwentnie do niego dążyć ;)
Pozdrawiam i do napisania :)))
Dodaję obiecane zdjęcie i przy tej okazji możecie zobaczyć jak wygląda dziewczyna, która Was zanudza swoimi wypocinami ;)
Takie buty. Zaskoczyłaś mnie tym rozegraniem akcji.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Zosi. Nie ma łatwego życia w szkole i niestety wierzy we wszystkie docinki. Nawet nie wie , ile strachu napędziła bliskim tym zniknięciem i jak bardzo Paulina ją kocha.
To co się stało, się nie odstanie, ale muszą to pokonać razem :)
Michał tak się stara, pokazuj całe swoje dobre serce jak na dłoni i niech Paulina wierzy, że on kocha tylko ją a reszta nie ma znaczenia. Nie rób jakichś dramatów bo znowu będę musiała płakać!
Pozdrawiam
Boże już myślałam ze Bartman wróci do swoich starych demonów, wstyd pomyśleć, ale moje złe ja chyba wykorzystało by pijanego siatkarza a nie otwierało mu oczy i mówiło co jest właściwe, ta kobieta którą spotkał była niczym anioł, Zbyszek czuje że przegrywa wyścig do serca Magdy z Pauliną, a wcale to tak nie wygląda musi kurcze jakoś na spokojnie pogadać z Pramek że często czuje się odtrącony bo ta myśli częściej o przyjaciółce niż o nim. Niestety mam złe przeczucia co do tego by finał tego spotkania w barze skończył się dobrze, jakoś nasuwa mi się myśl że ktoś życzliwy go nakrył i dopisze do tego ideologie ze Bartman zamiast spędzać czas w domu bawi się w najlepsze a Magda temu komuś uwierzy i z niczego zrobi się afera. Tak myślałam że Zosia to wszystko ukartowała, dobrze że Maciek postanowił ją obserwować i zaopiekował się nią, jestem ciekawa jak będzie wyglądać jego spotkanie z Paulą i Michałem. Kurcze chciałabym żeby między tą dwójką było już dobrze, by byli dla siebie wsparciem tak jak na komisariacie, ale znając ciebie będzie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńNie przyjmuje do wiadomości ze ty już piszesz ostatnie rozdziały, ogólnie boje się tego co zafundujesz tu na koniec, byle nie tragedię bo tego nie zniosę.
Z jednej strony dobrze, że Maciek znalazł Zośkę i odstawił ją do domu, lecz z drugiej może teraz nieźle namieszać... Wie, co Zosia przeżywa, że Paulina ostatnio duża przeszła i może to wykorzystać... Mam nadzieję, że ta Kubiak z Paulą sobie wszystko wyjaśnią, a ich historia zakończy się dobrze, bo na to zasługują! :) Zibi byłby ostatnim kretynem, gdyby przespał się z tą blondynką, chociaż i tak może za to słono zapłacić. Musi walczyć, a nie się poddawać. Strasznie żałuję, ze te opowiadanie już się kończy :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Cieszę się, że Zosia się odnalazła. Myślę, że i Paulina, i Michał powinni przeprowadzić z nią szczerą rozmowę, i wszystko wyjaśnić,bo wszystko wskazuje na to, że już do siebie nie wrócą. Mimo wszystko to Kubiaka kocha i traktuje jak swojego ojca. Dziwne, że ktoś zupełnie nam obcy potrafi nas lepiej zrozumieć. Dobrze, że Zbyszek nie popełnił jakiegoś głupstwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mieć takie dziecko jak Zosia to skarb, ale z wywinięciem takiego numeru to chyba bym jednak skórę przetrzepała. Niestety dzieciaki takie już są ułożą sobie w swoich główkach plan i nie widzą przy nim żadnych przeszkód, totalni optymiści, nie to co my dorośli gdzie ciągle odnajdujemy jakieś kłody pod nogami. Paulina z Miśkiem mogli by z Zośki wziąć przykład i spojrzeć na swój związek a raczej to co kiedyś nim było oczami optymistycznego dziecka. Pojawia się Maciek ja wyczuwam konfrontacje z Michałem, ale czy tak będzie, nie wiem. Kurde z Bartmana to się jakiś filozof zrobił, wkurzył mnie w tym rozdziale, a jakby ta blondyna była chętna to co pewnie "zlatałby" ją jeszcze w kiblu w tym barze. Widać że do niego dotarło że nie tędy droga, niech tej lasce podziękuje postawi drina na do widzenia i wraca do Magdy.
OdpowiedzUsuńTeraz czas żeby na scenę wkroczyła Paulina i naprawiła wszystko co zepsuła. Na chwilę obecną to ona robi za złego Trola, który niszczy wszystko i wszystkich, których napotka na swojej drodze. Do tej pory wszyscy byli dla niej, Magda, Michał, Iker, a Zbyszek z Karoliną oraz narzeczona Ikera to zbędny dodatek! Mogła by przestać myśleć i mówić o tym, że wykorzystuje ludzi, którym na niej zależy, a niech zacznie działać. Teraz to Magda potrzebuje przyjaciółki, która otworzy jej oczy na to, że musi wziąć odpowiedzialność za to co "oswoiła", nie może pozwolić Zbyszkowi wrócić do dawnego życia! Magda nie przejawia żadnej chęci walki o ten związek, a niestety życie nie jest takie proste, o miłość trzeba dbać. Zbyszek też musi przemyśleć sprawę i uświadomić sobie, że dobro ukochanej i córki nie może się równać ograniczaniem zawodowym! Dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane, ale on przynajmniej chce...
OdpowiedzUsuń