Czy
tylko mi tak szybko zawsze lecą święta? Pewnie nie, bo i Magda narzekała przez
słuchawkę, że najchętniej została by na garnuszku u mamusi i pojadła jeszcze
przygotowanych przez nią pyszności. Potem będzie narzekać, że znów odłożyły się jej niepotrzebne kilogramy tu i ówdzie. Co prawda nie wiadomo jeszcze kiedy zgrabna
figura będzie potrzebna jak nigdy, bo
Zbyszek jeszcze nie zdecydował się na oświadczyny, ale blondynka twierdzi, że
to tylko kwestia czasu, a ja jej wierzę. Zostałam sama w domu, bo rodzice w ten
poświąteczny dzień już musieli wstawić się w pracy, a Zosię zabrał Maciek. Cały
czas nie mogę się nadziwić jak mądre mam dziecko. Nie jedno w jej sytuacji
czułoby się zakłopotane i pogubione, a ona szybko odnajduje się w każdej
sytuacji. Mama zawsze powtarzała, że Zośka to cygańskie dziecko i jak widać
miała rację. Rozkoszując się ostatnimi chwilami wolności, przygotowuję sobie
kawę po irlandzku i wychodzę na taras, by cieszyć się już mocniejszymi
uderzeniami ciepła. Oczywiście gdy Paulina chce trochę pokontemplować, to ktoś
musi pukać do drzwi. Na pewno nie są to rodzice, bo pierwsza zmiana kończy się
o 14 w ich przypadku, ani nie Maciek z Zosią, bo oni mieli wrócić grubo po
południu. Niechętnie wędruję w kierunku wejścia, by otworzyć gościowi drzwi.
-Ania?-
czy ja kiedyś mówiłam, że prędzej czy później dojdzie do konfrontacji między
mną i narzeczoną Maćka? Jeśli tak to właśnie przyszedł ten czas, bo Anna stoi w
progu drzwi z miną niezbyt tęgą miną. Zapraszam ją do środka i z miejsca
proponuję coś do picia.
-Nie
dziękuję. Przyszłam tylko na chwilę wyjaśnić coś bardzo ważnego.- zdaję sobie
sprawę, że to rozmowa nie będzie dotyczyć angielskiej mody czy ploteczek o
królewskiej rodzinie. Siadamy obie w salonie naprzeciw siebie w fotelach i
wyczekujemy, które pierwsza rozpocznie rozmowę.
-Nie
będę ściemniać i mówić, że ta sytuacja jest dla mnie łatwa, bo nie jest.
Rozumiem wszystko, ale zwyczajnie się boję, że stracę Maćka nie tyle na rzec
Zosi co ciebie…- no i w tym momencie wmurowało mnie w fotel. Kolejna osoba
myśląca, że ja i Maciek zechcemy utworzyć z miejsca kochającą się rodzinę, no
bo w naszej sytuacji… Tyle tylko, że nie ma naszej sytuacji. Mamy dwa osobne
życia, a łączy nasz tylko i aż dziecko, które od niedawna postanowiliśmy razem
wychowywać. Razem, ale osobno. On już ma poukładane życie, ja może nie
koniecznie, ale to nie powód, by na siłę się uszczęśliwiać.
-Chyba
nie myślisz, że ja i Maciek?- pewnie zabrzmiałam głupkowato, ale mi samej w
głowie się to nie mieści. Anna chyba ma na ten temat inne zdanie.
-A co
byś myślała na moim miejscu, gdyby twój narzeczony cały czas nawijał o innej
kobiecie?- w tym momencie Ania zaczęła mi opowiadać całą swoją historię
związaną z poznaniem Maćka i ich miłości. Sama nie wiem czy mnie to
interesowało, ale słuchałam uważnie. Doszła szybko do momentu w którym
dowiedziała się, że szatyn ma ze mną dziecko. Zareagowała jak każda normalna
kobieta, która nie chcę z nikim dzielić się ukochanym mężczyzną. Nie chciała
też zabierać Zosi szansy na obcowanie z biologicznym ojcem, więc musiała
zaakceptować sytuację. Tyle tylko, że Maciek podobno nie mówi tylko o Zosi, ale
przede wszystkim o mnie. O tym, że tak źle mnie wtedy potraktował, że przez
tyle lat nie miał pojęcia o tym, że jest ojciec, że nie pomagał. Wykreował mnie
na ofiarę losu. Nie on pierwszy i nie ostatni, ale nie jest w tym wszystkim
istotne. Jeśli jest rzeczywiście tak, jak mówi Anna, to wcale się jej nie
dziwię, że tu przyszła. Ja też na pewno w takiej sytuacji chciałabym usłyszeć z
ust potencjalnej rywalki jak się ma sprawa z jej punktu widzenia. No, a z
mojego punktu widzenia sytuacja nie może wyglądać inaczej:
-Ania,
ja nawet przez chwilę nie pomyślałam, że ja i Maciek możemy być w przyszłości
razem. Szanuję na to, że ojcem Zosi i kontaktu z córką nie mogę mu zabronić,
ale nic poza tym. Jeśli o mnie chodzi to możesz być spokojna. Jestem ostatnią
osobą, której zależałoby na tym, by rozwalić wasz związek.- czy mi uwierzyła?
Na pewno w sercu ma jeszcze wiele niepewności, ale wyraz jej twarzy uległ
delikatnej poprawie. Będę musiała pogadać z Maćkiem, by on się trochę ogarnął,
bo to nie może tak być, że będzie zaniedbywał osobę, z którą zamierza założyć
rodzinę.
-Cały
czas muszę walczyć z jego przeszłością. Jestem w stanie zrozumieć, że Ty
będziesz obecna w naszym życiu przez wzgląd na Zosię, ale czego chce od niego
Edyta?- wyprostowałam się, kiedy tylko Anna wypowiedziała to imię. Na samą
wzmiankę o niej wracają niemiłe
wspomnienia z przeszłości, choć nie chce mi się wierzyć, że i na moją
teraźniejszość Lewicka nie miała wpływu. Swego czasu miałam pewne podejrzenie,
że to ona stoi za tym artykułem w plotkarskim czasopiśmie, ale nie chciałam już
tego rozdrapywać ze względu na córkę. Dobrze wiem ile ją to kosztowało i nie
chcę, by przez moją chęć zemsty przechodziła przez to po raz drugi. Niemniej
jednak jestem zainteresowana tym, czego mogła chcieć od Stacherskiego. Nie
chciałabym, żeby moja córka była w jaki sposób narażona na jej wpływ, bo to
mogłoby się źle skończyć. Zdaje się, że brunetka wie o naszych relacjach i
dlatego na jej twarzy pojawia się zakłopotanie. Zupełnie niepotrzebnie.
-A nie
wiesz czego mogła od niego chcieć? Na jej zagrywki trzeba uważać, bo ta kobieta
jest nieobliczalna.- czemu moja głowa wymyśliła sobie, że Lewicka chce rozbić
związek Ani i Maćka? Może dlatego, że Edytka już nie raz pokazała, że ma w
sobie syndrom psa ogrodnika i, mimo że sama nie będzie szczęśliwa, to nie
dopuści do szczęścia innych. Ten typ tak ma i nic z tym nie można zrobić.
Poczułam w sobie obowiązek ostrzeżenia Anny przed niebezpieczeństwem czyhającym
ze strony Edytki, na wypadek gdyby Maciek jeszcze tego nie uczynił.
-Mówiła
coś o tym, że jest w szpitalu i nie ma się do kogo zwrócić, a potrzebna jest
jej pomóc. Taka gwiazda, a nie ma przyjaciół. Dobre sobie.- prychnęła szatynka,
a na mojej twarzy na początku pojawił się szyderczy uśmiech. Zawsze była w
centrum uwagi, zawsze uważała się za kogoś lepszego od innych i zawsze każdy
chciał być blisko niej, a teraz musi żebrać o to, by ktoś odwiedził ją w
szpitalu. Pewnie pośmiałabym się z tego jeszcze dłużej gdyby nie fakt, że
zrobiło mi się jej zwyczajnie w świecie żal. Zdziwiłam się niesamowicie, bo
szybko w moim sercu pojawiło się współczucie. Mówią, że empatia u człowieka to
dobra rzecz, ale czy w każdym przypadku powinna dawać o sobie znać? Przecież
Edyta odcisnęła się piętnem na moim życiu i gdyby nie pomóc innych, to nie wiem
gdzie teraz bym się znajdowała. Przez nią zostałam upokorzona jako kobieta, a
teraz współczuję jej sytuacji w jakiej się znalazła. No, ale czy mam tańczyć z
radości, bo mój wróg leży teraz w szpitalu zdany na cudzą łaskę i nie łaskę?
Nie potrafię tak.
-A wiesz
w którym szpitalu leży?- Anna patrzy na mnie jak na wariatkę. Pewnie sama bym
na siebie tak spojrzała, gdybym była na jej miejscu. To nie jest normalne, ale
chyba odwiedzę ją w szpitalu. Wytłumaczę to sobie tym, że chce zobaczyć ją w
stanie niemocy. Prawda jest taka, że nie potrafię przejść obojętnie wobec
czyjegoś cierpienia. Nawet najgorszy wróg zasługuje na szansę. Nie muszę jej
wybaczać i rzucać się na szyję, ale odwiedzić i zapytać czy czegoś jej nie
potrzeba to całkiem inna sprawa.
-Na
Banacha. Wiesz ja już się będę zbierać, bo trochę się zasiedziałam. Dziękuję za
rozmowę i przepraszam za razem, ale za bardzo zależy mi na Maćku, by go sobie
odpuścić.- wszystko rozumiałam doskonale i gdyby chciała, to jeszcze raz
mogłabym ją zapewnić, że z mojej strony nie musi się niczego obawiać. Nie było
to jednak konieczne. Brunetka wyszła, a ja zostałam sama z mętlikiem w głowie.
Do powrotu Zosi i Maćka z wojażów pozostała jeszcze godzina, a do naszego
wyjazdu z Magdą do Żor 2. Dziś nie dam rady jej odwiedzić. Czy w ogóle powinnam
to robić? Nie wiem czy jest sens pytać Magdę o zdanie, bo ona na Lewicką jest
cięta i wcale się jej nie dziwę. Po ich ostatnim spotkaniu blondynka wylądowała
w szpitalu i całe szczęście, że nic wtedy nie stało się dziecku. Muszę sama
zdecydować co robię, a nie znów obciążać innych. Siedzę w swoim pokoju i patrzę
na klasowe zdjęcie, wiszące nad łóżkiem. Sama teraz nie rozumiem po co je wtedy
tu powiesiłam. Szybko w mojej głowie pojawiają się obrazki z liceum. Dokładniej
wpatruję się w twarz Edyty i uśmiecham się cynicznie. Tak gwiazdorzyła, tak się
mądrzyła, aż w końcu została sama. Smutne…
&&&&&
Dla
Jastrzębskiego Węgla zakończył się już sezon ligowy, więc co poniektórzy
zawodnicy już wyjechali na zasłużone urlopy, a co poniektórzy już myśleli o
sezonie reprezentacyjnym i najważniejszej imprezie przewidzianej na wakacyjne
miesiące. Do tej grupy zdecydowanie zaliczyć można była Zbyszka. Miał on już
sobą wstępną rozmowę z Andreą Anastasim na temat jego przyszłości w kadrze.
Jego sprawa było dużo bardziej skomplikowana niż innych zawodników, bo on na
rzecz drużyny narodowej zmieniał pozycję, co według włoskiego szkoleniowca nie
jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Dość jasno dał mu do zrozumienia, że dobrze
byłoby, gdyby w klubie także grał na pozycji atakującego. I w tym momencie
pojawiały się poważne schody, by Jastrzębskim z powodzeniem poczyna sobie
Michał Łasko i jego pozycja jest raczej niezagrożona. Dla Zbyszka oznacza to
nie mniej ni więcej, że musi razem z ojcem szukać jakiejś lukratywnej
propozycji z polskiego klubu. Sęk w tym, że nikt nie zgłaszał się po Bartmana,
za to pojawiła się propozycja z Korei Południowej. W tym przypadku oponowała
Magda. I trudno jej się dziwić, bo tak radykalna zmiana dla ludzi z małym
dzieckiem nie jest najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście wiedziała na co się
pisze, decydując się na związek z siatkarzem, ale nie mogła w ciemno jeździć za
nim na koniec świata, nie patrząc na konsekwencje. Zbyszek widział jej
zdenerwowanie, dlatego nie chciał na razie w domu mówić o jego sportowej
przyszłości. Zabrał się za wyszukiwanie miejsca, w którym mógłby spędzić
wakacje z dziewczyną i córką. Marzyło mu się jakiej wyszukane miejsce, gdzie
będzie leżał plackiem całe dnie na plaży i prażył się w słońcu. Magda miała na
temat ich wspólnego wyjazdu inny pomysł, bo chciała przede wszystkim odwiedzić
miasto europejskie, gdzie będą mogli zobaczyć także walory kulturowe i
turystyczne danego miejsca.
-A co
powiesz na Malediwy?- siedzieli oboje w salonie. On ze swoim laptopie na
kanapie, a ona ze swoim przy ławie. Na Zbyszkowi propozycję uśmiechnęła się
pobłażliwie i popukała w głowę. Zrezygnowany siatkarz z sarkastycznym wyrazem
twarzy rzucił propozycję wyjazdu do Niemiec. Magda nie pozostała mu dłużna i
zaproponowała wyjazd do Korei. Przekomarzanie się to w ich związku coś całkiem
naturalnego, ale kiedy chodzi o tak poważną sprawę nie ma miejsca na żarty.
Zbyszek odłożył laptop na bok i podszedł do Magdy, zamykając jej sprzęt.
Przytulił się do jej pleców tak, by usta mieć na wysokości jej ucha.
-Dobrze
wiesz, że nie zrobię nic przeciwko tobie i nigdzie nie ruszę się bez ciebie i
Karolinki. Chcę grać w przyzwoitym klubie i swoją grą zasłużyć na miejsce w
składzie. Reszta jest bez znaczenia.- jako gwarant swoich słów pocałował jej
szyję, odgarniając jej włosy. Zawsze wiedział co zrobić, by sprawić jej
przyjemność. Odwróciła się do niego twarzą i zaczęła całować. Mieli pełne pole
do popisu, bo Karola spała, a jak dziewczynka śpi, to ma murowane trzy godziny
wycięte z życiorysu. Nie przestając się całować, przenieśli się na kanapę.
Nawzajem pozbawiali się ubrań, ale zdążyli zdjąć sobie tylko podkoszulki, gdy
ktoś zapukał do drzwi. Zbyszek teatralnie przewrócił oczami. Był wściekły, że
akurat teraz ktoś musiał im przeszkodzić. Niechętnie założył na siebie zdjęte
wcześniej ubranie i poszedł przywitać „spodziewanego” gościa. Widok jaki zastał
za drzwiami przeraził go.
-Wiem,
że kompletnie się mnie tu nie spodziewałeś, ale musimy poważnie porozmawiać.
Chodzi mi o Sandrę i Michała…- w przedpokoju pojawiła się Magda, nie mając
pojęcia kim jest tajemnicza blondynka. Zbyszkowe serce stanęło w gardle, a na
czole wystąpiły kropelki potu. Patrycja miała się już nigdy nie pojawić w jego
życiu. Nie wiedział co powiedzieć Magdzie, która stała i wpatrywała się w niego
zdziwiony oczami. Chyba zrozumiała kim jest owa dziewczyna, bo jej twarz także
nabrała przerażonego wyrazu. Było między nimi już tak dobrze, powoli zapominali
o tym, co ich poróżniło, a teraz znów pojawiają się problemy.
-Madziu
poznaj Patrycję…- dziewczynę z którą spędziłem noc w klubie i nie pamiętam czy
na 100 procent między nami do niczego nie doszło. Ona mówi, że nic takiego nie
miało miejsca i nie pozostaje na ni innego jak tylko jej wierzyć. Tego już
Pramek nie powiedział, bo blondynka zniknęła w sypialni.
-Między
wami nadal jest coś nie tak od tamtego czasu?- Bogacka weszła głębiej do
mieszkania i zdjęła kurtkę. Bartman zostawił ją w przedpokoju i poszedł do
kuchni, wyjmując z lodówki zimne piwo. Nie wiedział co odpowiedź na pytanie
Patrycji. Wydawało mu się, że wszystko co złe między nimi zostało już
zażegnane, ale jak widać cała sprawa jest jeszcze świeża. Do Bogackiej nie miał
żalu, że się tu pojawiła. Miał żal do siebie, że jego wcześniejsze szczeniackie
zachowanie cały czas rzuca cień na ich związek.
-Porozmawiam
z nią…
-Nie
wiem czy to najlepsze rozwiązanie. To ja powinienem z nią porozmawiać.- tylko
co on jej powie? Już tyle razy zapewniał, że kocha, że już nigdy nie dopuści do
takiej sytuacji, ale nie jest w stanie powiedzieć, że między nim a Patrycją do
niczego nie doszło. Bogacka zdawała sobie z tego sprawę, dlatego zignorowała
słowa siatkarza i poszła do sypialni pary. Magda leżała na łóżku i cichutko
szlochała w poduszkę. Nie zauważyła wejścia Patrycji.
-Możesz
mnie zapytać o wszystko co działo się tamtej, a ja przysięgnę na wszystko na co
tylko chcesz, że będę mówić prawdę…- Magda pokazała swoją twarz i mocno zapłakane
oczy. Patrycja usiadła na skraju łóżka i nie czekając na słowa Pramek, zaczęła
opowiadać o okolicznościach spotkania z jej chłopakiem. Magda na początku
robiła wszystko, by zniechęcić Patrycję, a ta nie dawała za wygraną. W końcu
blondynka odpuściła i wysłuchała tego co ma jej Bogacka do powiedzenia. Jak
zareagowała na jej opinię? Ostatnich słów wysłuchała ze znaczną uwagą.
Zachęcona takim obrotem sprawy Patrycja pozwoliła sobie przytoczyć dość
obszerne fragmenty z jej życia, które pozwoliły Magdzie zrozumieć, dlaczego
młoda i atrakcyjna dziewczyna miałaby nie wykorzystać faktu, że sławny siatkarz
się do niej klei. No bo czy na świecie są jeszcze takie osoby, które nie
czekają na to aż komuś coś w życiu nie wyjdzie i powinie się mu noga? Bogacka
zdecydowanie nie należała do takich osób, co Pramek bardzo powoli dopuszczała
do siebie. Teraz też mogła w pełni zrozumieć zachowanie Zbyszka. Nie był do
końca pewien co się stało, bo był pijany, ale pamiętał jakieś słowa, strzępki
rozmowy z Patrycją. Oczywiście, mogła jej w tym momencie nie wierzyć, ale
wierzyła. Wierzyła kobiecie, która przeszła wiele w swoim życiu i nie chce, by
ktoś inny musiał przechodzić przez to samo. Nawet jeśli jest dla niej obcą
osobą. Nie miała żadnego interesu w tym, by nie uwieść Bartmana, a mimo
wszystko tego nie zrobiła. Nie wykorzystała jego nietrzeźwości i palącej
potrzeby zaspokojenie swojego pożądania. Wiedziała, że następnego ranka
siatkarz by tego żałował, a ona przyczyniłaby się do rozpadu czyjegoś związku.
-Ja tu
tak gadam i gadam o sobie, a to tak naprawdę tobie należą się gratulacje, że
nie skreśliłaś Zbyszka.- blondynki uśmiechnęły się do siebie. Pewnie, że miała
ochotę rzucić wszystko w diabły, bo ciągły strach uniemożliwiałby ich związkowi
normalne funkcjonowanie, ale wolała zaryzykować. Zibi się starał na każdym
kroku pokazać, że mu zależy na niej i nie mogła zachować się tak, jakby tego
nie widziała. Pytanie jest tego typu czy gdyby nie było Karolinki to
postawiłaby na ryzyko, ale na szczęście nie musi odpowiadać sobie na to
pytanie. Mają ze Zbyszkiem córkę, mają siebie i swoją miłość.
-Dziękuję
ci. Naprawdę ci dziękuję, bo gdyby nie ty, to pewnie gdzieś w sercu cały czas
miałabym zadrę, że ktoś w przeszłości przyprawił mi rogi. A tak? Mogę iść,
uściskam tego mojego idiotę i powiedzieć, że kocham go ponad życie i już nigdy
nie dopuszczę, by czuł się przeze mnie zaniedbany.- teraz dopiero uświadomiła
sobie, że ona po części przyczyniła się do tego co stało się tamtej nocy w
klubie. Zbyszek od jakiegoś czasu sygnalizował jej, że zbyt mocno interesuje
się życiem Pauliny, ale ona to bagatelizowała i dalej robiła swoje. Już do tego
nie dopuści. Przyjaciółka i jej córka zawsze będą dla niej ważne, ale ona ma
już swoją rodzinę i to jej musi poświęcić się bez reszty. Spojrzała jeszcze raz
na Patrycję. Nigdy nie była zbyt ufna wobec ludzi, bo już nie raz się zawiodła,
ale Bogacka miała coś w sobie, co przyciągało i pozwalało myśleć, że ma się
przed sobą osobę godną zaufania. Nie warto mówić o przyjaźni na tym etapie, bo
to więź wymagająca czasu, ale na kawę kiedyś na pewno ją zaprosi. Patrycja
pokazała jej, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którym nie zależy na cudzym
nieszczęściu, a właśnie na jego podtrzymaniu…
&&&&&
Witam! I przedstawiam rozdział wyrwany z dupy, ale ciężko mi było go odtworzyć. Właściwie przez to, że zawartość mojego nośnika pamięci wyczyściła się, to opowiadanie potoczy się inaczej, a te ostatnie 3 notki, które nam zostały, przedstawią pewne wydarzenia w zupełnie innym świetle.
Końcówka się zbliża, więc powoli pojawiają się wszyscy bohaterowie, którzy byli z nami przez okres mojego "tworzenia" tutaj. Macie już jakieś pomysły jak zakończy się ta historia?
Zapraszam też tutaj<klik>, gdzie publikuje kolejny twór swojej nieogarniętej wyobraźni.
Pozdrawiam i do napisania :***
Nie uważam że z tym rozdziałem jest coś nie tak. Ty dobrze wiesz że ja zawsze czytam to co tu się pojawia z wypiekami na twarzy, przypominają mi siestare dobre czasy kiedy byłam tak pochłonięta blogowym światem cze wiele innych spraw schodziło na dalszy plan. Właśnie dlatego też jest mi przykro że los tak się obchodzi z tym opowiadanie moze kilkakrotnie usuwa ci napisane już fragmenty. Niestety wiem że przez to opowiadanie ewoluuje w innym kierunku niż sobie zakładałaś na początku i sama zmieniasz przygody bohaterów. W sumie się nie dziwę bo mnie osobiście by coś trafiło i poszła bym w cholerę z tym. Mi pozostaje tylko czekać cierpliwie na kolejne odsłony bo co by się tam nie działo jestem z tobą i tymi postaciami.
OdpowiedzUsuńPodejrzewałam ze prędzej czy później dojdzie do konfrontacji na linii Paula- Anna. Cóż to im wyszło na dobre, szczególnie Ance która odkąd dowiedziała się że Maciek ma dziecko z inną żyła w strachu, jeszcze gdy ten ciągle nawijał o Witek. Ale dziewczyny wyjaśniły sobie wszystko i pewnie Anka po jakimś czasie dojdzie do tego ze ze strony Pauliny nic jej nie zagraża. Co do Edyty, nie jest mi jej zal i nawet jak leży w tym szpitalu ze śmiertelną chorobą współczuć jej nie będę. Sama doprowadziła do tego że nie ma przy niej nikogo. Myślę że Paulina robi błąd chcąc ją odwiedzić, ja podobnie jak Magda byłabym na nie jeżeli chodzi o ten pomysł. Chodziło mi po głowie że koniec końców to Patrycja w jakiś okolicznościach wyjaśni ostatecznie klubową przygodę Bartmana. I dobrze bo tak to tak jak Magda powiedziała zawsze w sercu miałaby tą zadrę, a tak może być już spokojna. Pewnie teraz ta trójka zajmie się sprawą Sandry i Michała bo tu też wszystko jest skomplikowane. Jeżeli mam podpowiadać wakacjeto poopowiadam (a) Lizbonę (b) Rzym :P ale zrobisz jak zechcesz :)
Najważniejsze, że Magda zechciała wysłuchać wszystkiego,no,i,że zaufała,bo to też bardzo ważne.. Bez tego nie ma wgl sensu budować związku.. Co do Pauliny, to ja na jej miejscu nawet bym nie pomyślała, by odwiedzić w szpitali Edytę,bo nie zasłużyła sobie na to. Może dopiero teraz zobaczy, że swoim zachowaniem tylko krzywdzi ludzi, i dlatego jest sama.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I tego było chyba Magdzie trzeba, żeby kompletnie pozbyła się wątpliwości. Patrycja powiedziała prawdę i tyle musi wystarczyć za dowód ;) Przyszła chyba coś powiedzieć o Sandrze. Muszą działać razem, bo tamta za daleko zabrnęła w myślach.
OdpowiedzUsuńPaulina za to pokazuje, że jest 100 razy lepsza od Edyty, potrafi się nad nią ulitować i chce odwiedzić. Żeby jeszcze nad Michałem się zlitowała ;)
Pozdrawiam
Co ty gadasz. Rozdział świetny i to bardzo. Powiem Ci, że miałam nadzieję, że Patrycja przyjdzie kiedyś tam do Bartmana i wszystko sobie wyjaśnią. I ie zawiodłaś mnie. Cieszę się, że przyszła i pogadała z Magdą.
OdpowiedzUsuńsandra-no patrzcie patrzcie. Taka wredna, wszystkich chciała skłócić, odebrać szczęscie, a teraz jest sama jak palec. I takie właśnie sytuacje pokazują człowiekowi, na kogo tak naprawdę można liczyć. Pozdrawiam i czekam na kolejny :) ach, prawie bym zapomniała. Kurcze! Niech Michał będzie z Pauliną! Błagam! :)
Nawalam ostatnio, muszę cię przez to przeprosić. Czytam ale z komentarzem jest mi ciężko, dziś się jednak przełamię. Wiesz co chciałabym kiedyś móc przeżyć coś na wzór tego co dzieje się u Magdy i Bartman. Pewnie się dziwisz, bo oni nie mieli kolorowo przez cały okres znajomości, może i nie mieli, może i ciągle mają pod górkę, ale mają coś co i pomaga żyć mają prawdziwą miłość, mają siebie nawzajem a to we współczesnym świecie jest naprawdę rzadkością. Dlatego szkoda mi Pauliny i Michała że tą prawdziwą miłość odrzucają. Sama Paulina widzę że się zmieniła, teraz pokazuje to nawet w tym ze chcę odwiedzić Edytę, Edytę która sprawiła jej tyle bólu, może taj jedna wizyta zmienić na dobre całe życie Witek, sama nie wiem. Moim zdanie Magda, Zbyszek i Patrycja powinni w trójkę zadziałać i zrobić coś z Michałem i Pauliną właśnie. Niestety boję się że nawet przy pomocy przyjaciół drogi tej dwójki rozeszły się definitywnie...
OdpowiedzUsuńWiadomo, że nieważne jak mocno Magda ufałaby Zbyszkowi to w tej kwestii mogłaby mieć wiele wątpliwości. Pojawienie się Patrycji na pewno wszystko uspokoiło :). Natomiast pojawienie się Edyty na pewno nie wróży niczego dobrego... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo proszę pomiędzy Zbyszkiem i Magdą mogło być tak przyjemnie, a tutaj niespodziewany gość... i to jeszcze jaki. Jak widać przybycie Patrycji miało jednak dobre skutki bo teraz Magda może już być pewna tego, że Zbyszek naprawdę był w stosunku do niej fair. A teraz całą trójka musi coś zrobić, żeby Michał i Paulina wreszcie przestali unosić się honorem i dumą, normalnie porozmawiali i zrozumieli, że naprawdę się kochają. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPiszę ten komentarz po raz 5, ale tak to już na komórce jest. ;/ No cóż. Edytka nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. No masz, a czyja to wina? Paula za dobre ma to serducho, ale podoba mi się jej nowy sposób działania. ;) Spiknęłabym ją z Lijewskim. Choć nie wiem, czy jego nie byłoby mi szkoda. Hm ... nie ;D Fajnie, że Patrycja wyjaśniła wszystko Madzi i Pramek jej uwierzyła ;) A ją to bym zapoznała z Matim. Taki fajny, a taki samotny. Pasują do siebie ;) Mam nadzieję, że uratują Michała i Paulinę od największego błędu. I będzie wielki happy end!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! Happiness ;*
Widać, że Patrycja to wspaniała dziewczyna, ale chyba przesadza z ingerencją w życie Sandry. Każdy musi odpowiadać za awoj błędy. Kubiak jej nie szanuje ale ona musi się z=sama o tym przekonać!
OdpowiedzUsuń