czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 1


Pytacie pewnie jak potoczyły się losy tej ofiary z klubu? Otóż w cale się już tak nie czuje a to za sprawą mojego największego skarba jakim jest dla mnie Zosia i dzięki mojej kochanej Madziuli, bez której nie byłoby mnie tu gdzie jestem.. Jak na mój młody wiek, i dopiero co skończone studia mam swoją rubrykę w czasopiśmie sportowym. Piszę felietony na temat siatkówki. Piszę swoje wywody na temat najróżniejszych rzeczy, od afer skarpetkowych po blaski i cienie polskiej siatkówki. Szczerze mówiąc to tylko interesuje mnie siatkówka w męskim wydaniu bo tam jest odpowiednie uderzenie,odpowiednia szybkość itp., itd. A u kobiet wkurzają mnie te ich przebijanki,przepychanki. No ale żeby nie było oglądam też i żeńską siatkówkę i jak trzeba to nie szczędzę słów pochwały. A co słychać u Madzi? Otóż moja przyszywana siostra to jest w ogóle kosmos jeśli chodzi o jej wykształcenie. Skończyła lingwistykę i szaleje jeśli chodzi o jej pracę zawodową. Już wcześniej dostała pracę jako tłumacz polskiej reprezentacji siatkarzy a teraz poszła na spotkanie w sprawie takiej samej posady tylko, że u piłkarzy ręcznych. Zawsze miałyśmy hopla na punkcie sportu i mimo, że jakoś nie związałyśmy się bardziej z jakąś dziedziną to staramy się łączyć przyjemne z pożytecznym. Pamiętam jak jeszcze za czasów kiedy chodziłam do „Batorego” to w klasie mieliśmy trzech chłopaków,których każdy uważał za wielkie talenty i nikt się nie pomylił. Zbyszek, Michał i Mateusz osiągnęli już w sporcie tyle, że mogę się chwalić z kim chodziłam przez dwa lata do klasy. No ale co taka marna dziennikarzyna jak ja może?Przecież nie pójdę do Bartmana i nie powiem: Cześć, pamiętasz mnie? Chodziłam zwami dwa lata do klasy, potem ktoś mnie wykorzystał i zaszłam w ciążę. W ogóle to się zmieniłam i pewnie trudno by było mnie rozpoznać a nazwiska to on pewnie nie pamięta. No ale mniejsza o Zbyszka czy Mateusza. Ja teraz muszę się zająć obiadem bo jak Magda odbierze Zośkę z przedszkola do będą chciały zjeść konia z kopytami a jak na razie to ja mam tylko wodę w garnku, jakiś makaron na stole i sos w słoiku, który jeszcze chłodzi się w lodówce. Nie jestem orłem jeśli chodzi o gotowanie, w tym elemencie na głowę bierze mnie Pramek. No ale jak mus to mus...
…-Jesteśmy już!- do domu wpadły te dwie wariatki i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Co ja bym bez nich zrobiła?
-Mamo, mamo! A ciocia zabrała mnie do takich dużych panów i bawiłam się z nimi piłeczką. Było super!- OMG. Moja córka zaczyna przeżywać pierwsze zauroczenia facetami i od razu ostro jedzie bo jej obiekty westchnięć to reprezentanci Polski. Ma to po…ojcu chyba bo ja taka śmiała co do to płci przeciwnej nie jestem co może potwierdzić fakt, że jestem sama. Owszem spotykałam się z kilkoma facetami ale tylko do momentu kiedy powiedziałam im o Zosi. Wtedy było „Zadzwonię” czy coś w ten deseń. Żaden już później nie zadzwonił.
-Dostałaś tą fuchę?- dobra jestem. Pracę z reprezentacją Polski nazywam fuchą. Magda uniosła kciuki do góry w geście tryumfu co miało oznaczać, że od dziś jest tłumaczem także i polskich szczypiorniaków. Noto ja teraz, że tak powiem kmiotek przy niej jestem. Zośka wykręciła numer do swojej kumpeli z przedszkola. Tak, dobrze czytacie. Moja 5-letnia córka potrafi bez problemu naciskać klawisze komórki, by konwersować z Hanią. Ale uspokajam,i ja i mama Hani mamy telefon w plusie i mamy do siebie wykupione pakiety by dziewczynki nie czuły się ograniczone. Cóż, Zosia właśnie opowiada jak to Michał( chyba Jurecki) nosił ją na barana więc ja miałam chwilę czasu by wypytać o wszystko moją Freundine. Zaszłam więc cichaczem jak to miałam w zwyczaju i nastraszyłam ją od tylca. Zawsze reaguje tak samo:
-Chcesz, żebym zaczęła się jąkać?!- zaraz, zaraz. A co ona majstruje przy jakiejś walizce? Wybiera się na przegląd pieśni ludowej Mazowsze?
-Ej a gdzie ty się wybierasz co?!- jej bagaż był już dość pokaźnie wypełniony. Magda nic, zero kontaktu. Grzebie coś i grzebie w tej walizce zamiast mi odpowiedź na pytanie. To nie było pytanie z serii retorycznych.
-Magda jedziesz gdzieś?!
-Tak ale się nie denerwuj proszę. Jutro wyjeżdżam z chłopakami do Niemiec na jakiś charytatywny turniej. Niby nic wielkiego ale tam mam się właśnie sprawdzić jako tłumacz, mam pisać odpowiedzi na pytania do wywiadów itp. Rozumiesz to dla mnie szansa i nie mogłam odmówić.- oho, ja znam ten ton. Chce mnie na litość wziąć. W sumie to nie musi bo ja nie mam być prawa zła na nią za to, że chce się rozwijać. Przez chwilę zrobiłam minę z serii” mam doła i gryzę” ale ten stan nie trwał długo. Rozłożyłam szeroko ramiona by Pramek mogła się we mnie wtulić.
-Masz moje błogosławieństwo na tą podróż, tylko proszę nie podrywaj mi tam żadnych Niemców. Naszych chłopaków owszem, ale od Niemców niech cię ręka boska broni.- zmierzwiłam jej włosy. Ona to ma jednak siły w tych łapach. Jak mnie do siebie przytuliła to myślałam, że mi się w środku jelita wyprostują. Kiedy już nerwowo zaczęłam łapać powietrze, zwolniła uścisk. Ze świstem wciągnęłam dużą dawkę O2 i stwierdziłam z uśmiechem, że będę żyć.
-To skoro już mamy tą część za sobą to nie uwierzysz kogo spotkałam…- <hehe>, tylko na to czekałam aż mi zacznie opowiadać jaki to Marcin Lijewski jest wspaniały, jego brat męski a Michał Jurecki dowcipny. Znam ją jak własną kieszeń i z każdym dniem utwierdzam się w tym przekonaniu.
-Nie mam pojęcia…- złapałam się pod boki a ona zdzieliła mi w ramię. Mamo!
-Pamiętasz Mateusza Jachlewskiego? Tego co biegał jak cień za Zbyszkiem. Taka ciapa z niego była i wszyscy mieli z niego zlewe choć należał do „elity”.- no jak mogłabym zapomnieć. Przecież to moja osobista duma, że chodziłam z nim do klasy. Zaciekawiona wysłuchałam teraz opowieści jak to nasz Mateusz zmężniał, wydoroślał i przefarbował włosy. Nigdy bym nie przypuszczała, że on będzie miał takie zapędy. No ale jak ostatnio widziałam jakieś zdjęcie Zbyszka z wąsikiem nad górną wargą to też o mały włos nie spadłam sprzed kompa.
-No i mówię ci z tego co wywnioskowałam z rozmowy z nim to on nadal przyjaźni się ze Zbyszkiem i Michałem a z tymi lampucerami kontakt utrzymuje tylko Bartman.- no mogłam się tego spodziewać, że jak Mateusz i Michał( Kubiak, hahaha z nim też chodziłam do klasy) dorosną to zmienią się ale Bartman zawsze pozostanie jak to się mówi psem na baby.
-Fajnie.- wiem ona tu do mnie z takim słowotokiem a mnie jest stać jedynie na jakieś pojedyncze „fajnie” ale nic nie poradzę, że z czasami w których dane było mi chodzić z nimi do klasy mam złe wspomnienia.Oczywiście ja się cieszę, że mam Zośkę ale no jakby na to nie patrzył ktoś potraktował mnie paskudnie i do końca życia, choć tego nie pamiętam będę miała uraz na psychice. Magda to rozumie i chwała jej za to.
-No i wiesz tak jak już gadałam z Mateuszem to doszliśmy do wniosku, że moglibyśmy się spotkać całą klasą i powspominać stare dobre czasy…- no nie, tylko nie to. Ja nie chcę wracać przyszłością do tamtych czasów. Nauczyłam się żyć z tym co się stało ale do cholery nie chcę do tego wracać a jak będę tam z nimi to na pewno nie uniknę pytań i tego przesłodzonych głosików, które będę mi współczuć tego co się stało 6 lat temu.
-Magda jak chcesz i masz ochotę z nimi wspominać to idź ale na mnie nie licz. Co ja mam niby z nimi wspominać? Jak ktoś mnie przeleciał na dyskotece wykorzystując fakt, że byłam nieświadoma tego co robię?! Rodzice nie po to przenieśli mnie do innej szkoły bym teraz miała sobie urządzać urocze zjazdy z ludźmi, którzy nie zawsze mnie tolerowali. Ja wiem, że tylko dziewczyny zachowywały się w stosunku nas chamsko ale reszta oprócz Michała nie reagowała.  Później i nawet Michał zrezygnował widząc, że to i tak nic nie daje. To chcesz, żebym z nimi wspominała?!- miałam łzy w oczach, Magda zresztą też. Nie chciałam tak krzyczeć zwłaszcza, że w pokoju obok była Zosia i pewnie wszystko słyszała. Tęczówki Pramek cały czas się teraz na mnie patrzą. Ona nie ma mnie w sumie za co przepraszać, to ja naskoczyłam na nią bezpodstawnie. Ja nie mam prawa mieć do niej cienia pretensji bo to ona zmieniła ze mną szkołę, bym nie była sama, to ona przychodziła do mnie po lekcjach kiedy leżałam w domu bo ciąża dawała się we znaki, tłumacząc mi lekcję. I wreszcie to ona nie spała po nocach kiedy ja odsypiałam zakuwanie do sesji i egzaminów. A ja do niej z mordą na koniec wyskoczyłam i tak jej podziękowałam?!
-Jestem beznadziejna, przepraszam.- na tylko tyle było mnie stać. Pośpiesznie udałam się po Zośkę, ubrałam ją i wyszłam z mieszkania. Mała biegała wśród drzew pobliskiego parku więc ja miałam chwilę by dać upust swoim emocjom. Łzy ściekały mi po twarzy, ciężko opadając na ziemie.Było ich tak dużo, że w pewnym momencie musiałam usiąść bo nawet dobrze nie widziałam na oczy. Kiedy tak siedziałam ze spuszczoną głową, poczułam na swojej twarzy ciepłe rączki mojej córeczki.
-Mamusiu a dlaczego ty płaczesz? Przecież nie kroisz cebulki.-  wgramoliła się na moje kolana i mocno do mnie przylgnęła. Tuliłam ją do siebie dziękując Bogu, że ją mam.Była moim promyczkiem, iskierką, która zawsze dodawała mi nadziei. Wszędzie jej było pełno. To podobno po mnie bo ja też byłam taka w jej wieku. Ogólnie wszyscy mówili, że Zosia jest podobna do mnie tylko oczy ma inne. Oczy ma po ojcu, którego nie znam nawet imienia i nazwiska.
-A bo coś mamusi wpadło do oczka ale nie martw się kochanie, zaraz wszystko będzie w porządku. Choć pójdziemy do babci Gosi dziadka Janka dobrze?- wstałam z ławki i postawiłam małą na ziemi. Tak jak obiecałam,ogarnęłam się - już nie płakałam.
-Super, idziemy do babci i dziadka.- moja córa przyspieszyła kroku a ja na twarz „przykleiłam” uśmiech i byłam gotowa na wizytę w domu rodzinnym. Może tam wrócę do formy i ułożę sobie wszystko w głowie. Oby…
 &&&&&
Mieszkanie jak jedno z wiele na warszawskim Ursynowie.Tylko czy osoby użytkujące to 130 m kwadratowych można określić mianem normalnych. Oni tak o sobie uważają ale opinie są różne. Jedni mówią, że to wspaniali sportowcy a inni, że to zapatrzeni w siebie mięśniacy, którym mama zamiast mleka Nan pro dawała w butelce rozpuszczone sterydy i leki anaboliczne.Trzech  przyjaciół, których drogi schodziły się i rozchodziły a to za sprawą ich obowiązków wobec obranych przez z nich dróg „zawodowych”. Mateusz Jachlewski zdecydował się na ręczną zaś Zbyszek Bartman i Michał Kubiak postawili na siatkówkę. Spotkali się w szkole podstawowej, chodzili do jednego gimnazjum i wspólnie zaczęli liceum. Klasa maturalna była przełomem w ich karierach. Drogi całej trójki się rozeszły.Mateusz gra w Kielcach a w Warszawie jest tylko przelotnie by spotkać się z przyjaciółmi. Nie lubi tu wracać ale przyjaciele to przyjaciele. Zbyszek Bartman, aktualny mistrz europy i zawodnik warszawskiej politechniki. Chłopak z temperamentem. Bożyszcze nastolatek ale i pań w starszym wieku. Potrafi to umiejętnie wykorzystać. Przez warszawskie mieszkanie przewinęło się już tyle kobiet, że można się zastanawiać czy Zibi zamierza w ogóle się ustatkować. Co innego Michał Kubiak. Chłopak marzy o prawdziwej miłości tylko sęk w tym, że nie potrafi jej znaleźć. W tym trójkącie przyjacielskim to Kubiak jest tym odpowiedzialnym i przewidującym. Ma swoje powody do takiego zachowanie ale o tym później.
-Misiek, dawaj do mojego pokoju. Zobaczysz jak twój przyjaciel prezentuje się w nowych patrzałkach!- Zbyszek wrócił właśnie od optyka i ma na swoim nosie nowiutkie okulary. Michał też należał do grona okularników, wczoraj także zmienił sobie oprawki ale nie robił z tego powodu takiego święta.
-Ej, może zadzwonimy po Siwego. Niech on też przyjedzie z Kielc wcześniej i zobaczy twój nowy imagine.- Michał nie chętnie zwlekł się z kanapy i poszedł na oględziny Zbyszka. Wszedł do jego królestwa. Tak, tak można nazwać pokój Bartmana. Ogniste kolory, które budzą w człowieku emocje. Od razu do oczu dochodzi żywa czerwień ścian i czarna, satynowa pościel. To zupełnie co innego jak beż ścian Kubiaka i jasny fiolet Jachlewskiego.
-Siwy jest w Wawie od wczoraj. Wiesz mieli spotkanie z nową tłumaczką...- Zibi cały czas szczerzył się do lustra, wyginając jak paragraf. Kiedy Michał miał już otwierać usta, po mieszkaniu rozległ się huk i męski krzyk. Mateusz przyszedł!
-Kurwa! Prosiłem, żeby zdjąć tą przeklętą półkę z korytarza!- „szczypiorniak” masował swoją obolałą głowę. Siatkarze skwitowali to głośnym śmiechem. Usiedli we trzech na łóżku Zbyszka. Ich rytuał normalnie.
-Jak sobie pomyślę co ty wyprawiasz na tym łóżku z tymi wszystkimi dziewczynami to mi się słabo robi…- Kubiak z obrzydzeniem spojrzał na satynową pościel. Zibi chytrze się uśmiechnął ale nie skomentował słów przyjaciela.
-A ty co się Siwy tak bujasz? Chorobę sierocą masz czy jak?- Michał ze Zbyszkiem spojrzeli na Jachlewskiego. Wyglądał wyraźnie jakby chciał coś powiedzieć tylko nie wiedział jak ma ugryźć ten temat.
-Bo ja dzisiaj spotkałem naszą koleżankę z LO…- oczy Zbyszka zaświeciły się momentalnie.
-Edytkę?!
-Tam Edytkę… Magdę Pramek. Tą blondynkę…
-Łee, też mi koleżanka.- Michał zmroził go wzrokiem.Mateusz wyciągnął telefon z kieszeni i czegoś usilnie w nim szukał.
-Nawet udało mi się zrobić zdjęcie tylko, że nie Magdy ale jej córki.- Kubiak przechwycił jego telefon i spojrzał na wyświetlacz. Dziewczynka wydawała się być rezolutnym i wesołym dzieckiem tylko nie była ani trochę podobna do Magdy. Pamiętał ją tak samo jak i Paulinę.Bardziej dziewczynka podobna była właśnie do Witek ale może urodę odziedziczyła po ojcu. Nigdy nie zdołał się dowiedzieć dlaczego obie dziewczyny zmieniły szkołę. Wychowa wtedy mówił, że tam miała przystąpić do jakiejś międzynarodowej olimpiady w której ich LO nie brało udziału. Czy tak było naprawdę? Może dane będzie mus się tego dowiedzieć niedługo bo przecież Magda została ich tłumaczem i na pewno będą mieli ze sobą więcej kontaktu.
-One obie były jakieś pokręcone. Pamiętam tą całą Paulinkę. Okularnica, z książką pod pachą i niby hiszpańskimi korzeniami. Jakoś ja po niej nie widziałem tej hiszpańskiej urody.- stwierdził Zibi przecierając swoje szkła.
-Bo ty byłeś zapatrzony w ten pustą i nic nie wartą Edytę, która manipulowała nami wszystkimi jak chciała. Gdyby nie ona to nikt by się nie śmiał z Pauliny i Magdy.- stwierdził Kubiak patrząc w twarz przyjaciela. Zawsze walił mu prosto z mostu i nie inaczej było tym razem.Gdzieś miał fakt, że Zibiego trafiał wtedy szlag i gotów był zrobić mu krzywdę.Oboje znali granicę i wiedzieli, że rękoczyny to nie u nich.
-Jakoś ci nie przeszkadzało chodzić z nami po imprezach, podrywać pierwsze lepsze i iść z nimi do łóżka. Jak się jest młodym to trzeba korzystać. Tak jak Mateuszek… To nic, że zawsze trzeba było mu wyhaczyć towar ale jak już się udało to i Siwy po opowie dniem dawce alkoholu wiedział co nosi w spodniach.- poklepał go plecach.
-Wiesz co Zibi. Jak się jest młodym to się popełnia błędy…- Mateusz ze Zbyszkiem spojrzeli po sobie i porozumiewawczo kiwnęli do siebie.
-Trzy, cztery… Błędy młodości!- wykrzyknęli radośnie bo tak zawsze powtarzał im Michał kiedy szli na imprezy i wracali z niej w nie najlepszej formie. Błędy młodość… czy któryś go kiedyś nie popełnił?

&&&&&
Tak wiem, jestem niesłowna i nie trzymam się terminów ale postanowiłam dodać pierwszy rozdział teraz by później już ruszyć z grubej rury. To co zamieszone powyżej to takie wprowadzenie w historię, którą będę się starała wam pokazać. Start tej historii to czerwiec 2011 roku. Miał być wrzesień ale trochę się sprawy pomieszały i będzie trochę wcześniej. Bohaterów chciałam zrobić już dziś ale jak zwykle ja i umiejętności nie idziemy w parze... Do października postaram się to wszystko opanować.
Notkę dedykuję Polsatowi otwartemu. Normalnie brak mi słów dla waszej uprzejmości...
Oczywiście dziś kibicuję naszym i czy za pośrednictwem Polstatu czy nie, serduchem jestem z nimi.
Pozdrawiam i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz