sobota, 4 sierpnia 2012

Notka 28

Nawet nie zgadniecie gdzie będę pracować od września. Mi samej jakby ktoś powiedział, że będę się przepychać z dziećmi w gimnazjum jako polonistka to bym chyba padła i powiedziała, żeby sie popukał w czoło, bo ja w żadnej postaci do szkoły wrócić nie chciałam. No, ale jak się nie ma co się lubi, to...trzeba robić co można. Wynagrodzenie nauczycielki, jeszcze bez żadnego doświadczenia jak ja, oscyluje w granicach 1800 złotych, ale to i tak lepiej niż brać kasę z konta, siedzieć w domu i zastanawiać się, co będziemy wkładać do garnka, kiedy tej kasy na tym koncie zabraknie. Praca w szkole ma być dla mnie tylko i wyłącznie okresem przejściowym. Po pierwsze to jestem tam na zastępstwie za nauczycielkę, która odeszła na macierzyński, a po drugie, to ja zamierzam znaleźć sobie pracę w swoim zawodzie i najlepiej jeszcze, jakbym załapała się do jakiejś sportowej redakcji, bo o niczym innym to ja pojęcia bladego nie mam. Wiecie kto najbardziej ucieszył się z tego, że będę nauczycielką? Jasna, że Michał. Myślałam, że mi bębek w uchu pęknie, tak się darł jak mu o tym mówiłam. Co prawda on chyba i tak szykuje się do przeprowadzki na Śląsk, ale trasa Warszawa-Żory, to nie Żory-Madryt. Z tego wszystkiego zapomniałam wam powiedzieć, że wybieram się do Katowic, a po całym turnieju mamy właśnie jechać do Żor i razem z Michałem urządzić mu to mieszkanie. Boję się chyba do tego głośno przyznać, ale chyba znalazłam potencjalnego kandyta na męża. Zostały mi jeszcze 24 godziny i razem z córką wyruszam do Spały na niedzielne spotkanie z siatkarzami-głowamu rodzin i tak dalej, na które zgode wyraził Andrea. Ja sama liczę na to, że uda nam się porozmawiać, a ja wyznam mu wszystkie tajemnice, z których jeszcze nie zdążyłam się zwierzyć i wygadać. No i jest jeszcze Magda, z którą muszę koniecznie sobie wszystko wyjaśnić, bo ta cisza między nami mnie wykańcza. Krzątałam się właśnie bez celu po mieszkaniu, kiedy ktoś zaczął pukać w moje drzwi. Ucieszyłam się jak nigdy, bo towarzystwo było mi w tym momencie potrzebne jak powietrze. Szybkim krokiem udałam się do wejścia, gdzie za drzwiami stał Mateusz.
-Masz taką minę, że nie pytaj.-nawet mi nie odpowiedział, tylko wszedł do mieszkania jak do siebie i usiadł na kanapie w salonie. Zdążyłam się już przyzwyczaić, że z Jachlewskiego to wszystkp trzeba wyciągąć na siłę, bo często zachowuje się tak jakby mu mowę odjęło.
-Powiesz mi co się stało?- siadam obok niego i dopiero w tym momencie piłkarz ręczby otwiera się przede mną i opowiada, że jest wściekły na Edytę za to, że mogła zrobić krzywdę Pramek i jej maleństwu.
-Ja nie wiem wogóle jak ja mam ich tu zostawić samych. Przecież Zbyszek to zanim otworzy pczy to może być już za późno...-a i Magda jak się zamknie w sobie, to nie będzie za wesoło, bo ona jest uparta i później coraz ciężej namówić ją na zmianę zdania czy podjętej wcześniej decyzji. Nigdy wcześniej nie robiłam nic wbrew woli blondynki, bo znam ją jak zły szeląg i wiem, że tego nie nawidzi, ale jak tak teraz słucham Mateusza to wiem, że ich trzeba pchnąć w swoim kierunku, by przynajmniej spróbowali ze sobą porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. Ja nie mówię, że od razu ma być ślub i gromadka dzieci, bo jedno już jest w drodze, ale niech przynajmniej spokojnie porozmawiają. Z tego co mówi Mateusz, Zbyszek wraca jutro z Wrocławia i nie ma pojęcia, że Magda postanowiła do Spały wrócić. Jakby tak mój Michał postarał się namówić swojego przyjaciela do spalskich lasów, nie mówiąc o tym ani słowa Pramek...To jest szatański plan i jeśli Madzia się szczai to już nigdy się do mnie nie odezwie, ale jeśli weźmie to za czysty przypadek...No, ale Michał przecież doskonale wie jaka jest sytuacja między nimi i Magda na pewno by się domyśliła, że to wszystko było ukartowane. Najmniej poinformowaną osobą w tym wszystkim jest Mateusz, który mógłby jechać do Michała i Magdy pod pretekstem pożegnania się przed wyjazdem do Niemiec. I to jest kurde pomysł!
-Słuchaj Matek uważnie, bo nie wiem czy to co wymyśliłam ma sens, ale za drugim razem mogę już tego nie powtórzyć. Przechwycisz Zbyszka po jego powrocie z Wrocławia i poprosisz go, by pojechał z tobą do Spały. Naściemniasz mu, że chcesz pożegnać się Miśkiem, ale nie chcesz jechać tam sam, bo ci nie wypada. Musisz go jakoś zbajerować, a jak już będziecie w Spale to weźmiesz różaniec do ręki i będziesz się modlił, by poradzili sobie z resztą sami. Ja i tak dojadę tam w niedzielę i jak coś, to wszystko wezmę na siebie, gdyby a nóż widelec Magda wszystkiego się domyśliła. Umowa stoi?- nie jestem pewna czy powinnam powierzać roztrzepaniu Mateusza tak poważne zadanie, ale jest teraz moim wspólnikiem i muszę mieć do niego zaufanie.

-Umowa stoi?- on sobie analizuje chyba jeszcze końcowe zdania, ale po chwili kiwa radośnie głową i przybija ze mną "piątkę". Nie wiem czy dobrze robimy, że chcemy połączyć dwa tak ogromne żywioły ze sobą, ale coś mi podpowiada, że oni są dla siebie przeznaczeni. Mimo wszystko...


&&&&&


Ostatnie dni są jak wyrwane zupełnie nie z jego życia. Wszystko zwaliło się na niego w jednym czasie i nawet tak silna osobowość i charakter Zbyszka nie są w stanie ze wszystkim sobie poradzić. W jego przypadku sprawdza się powiedzenie, że jak się wali to już na całej linii. Nie ma szans na jego wyjazd na Mistrzostwa Europy i choć na zajęciach we Wrocławiu dwoił się i troił to wie, że nie uda mu się osiągnąć formy, która mogłaby pomóc drużynie na parkietach Austrii i Czech. Nie wiedzie się też w życiu osobistym. Magda jasno postawiła sprawę i choć wcale się z tym nie godzi, to musi to uszanować. Blondynka i tak już wsytarczająco się przez niego wycierpiała. Przez niego i przez jego znajomą, której dosadnie wytłumaczył, że ich znajomość już się skończyła w momencie, kiedy mogła zrobić krzywdę dziecku i jego matce...Po rozmowie z Magdą wściekły wsiadł w taksówkę i poprosił, by kierowca zawiózł go pod mieszkanie Lewickiej. W głowie układał sobie słowa, którymi zruga dziecwzynę za jej postępowanie i konsekwencje, które niosło jej niewybaczalne zachowanie. We wszystko wkradały się emocje. Bał się, że on sam nie wytrzyma i użyje siły w stosunku do Edyty, a przecież nie mógł tego zrobić, bo uderzenie kobiety to coś, co mężczyzna może zrobić najgorszego w swoim życiu. Nawet wtedy, kiedy kobieta nie zasługuje na nic innego...
-Dziękuję, proszę na mnie nie czekać.-Bartman podał taksówkarzowi należną opłatę i wysiadł z auta. Miał szczęście, że Edyta akurat była w domu i może to załatwić w momencie, kiedy rządą nim emocje i wszystko jest świeże.
-Miło, że przyszedłeś, ale teraz nie mam czasu na zabawy z tobą. Jak chesz to możemy się spotkać wieczorem, mam teraz spotkanie w wytwórni.-mocno zdenerwował Zbyszka fakt, że po tym wszystkim Lewicka uważa, że jego wizyta u niej związana jest z kolejną wspólną przygodą na jedną noc. Doskonale zdawał sobie wcześniej sprawę, że szatynka nie jest aniołkiem, ale nigdy nie lubił zakłamiania, które u niej dawało teraz o sobie znać na każdym kroku.
-Ty naprawdę jesteś taka obłudna czy tylko się zgrywasz?! Czego ty chcesz od Magdy i naszego dziecka?!- zmierzył ją wzrokiem, którego pewnie inna osoba by się ulękła, ale nie ona. Edyta wytrzymała jego napór i potrafiła nawet jeszcze ironicznie się uśmiechnąć.
-Poczułam się w obowiązku, by uświadomić Madzię jakiego ojca dla swojego dziecka wybrała. Jestem ciekawa czy w tym samochodzie też myślałeś o ojcostwie i Madzi...-biła z niej pewność siebie.
-A może to ty chciałabyć na jej miejscu, co?! Może chciałabyś czuć jak to jest nosić pod sercem cząstkę siebie i mężczyzny, który jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko? No co tak się patrzysz na mnie?! Dobrze słyszałaś! Jestem wstanie zrobić dla niej wszystko i choć nie wiem czy ona da mi jeszcze szansę, ale ja coś wymyślę i będę walczył. Z tobą już skończyłem i naprawdę zastanawiam się jak mocna chcica musiała mną kierować, że się z tobą pieprzyłem...-miał nadzieję, że to słowa zabolały ją równie tak mocno, jak blondynkę to uderzenie czy późniejszy strach o to czy z dzieckiem jest wszystko w porządku. Mógłbyć z siebie dumny, bo wytrzymał napór emocji i swoją siłę chciał przełożyć na mocne słowa. Wychodził z jej mieszania jednak z mieszanymi uczuciami. Edyta uszłała kilka słów i miał nadzieję, że to nauczy ją rozumu i z jej strony nie będą odczuwać już żadnego zagrożenia. Z drugiej strony sam się teraz zastanawiał jak udowodnić Magdzie, że jest dla niego najważniejsza. Jak pokazać, że może mu zaufać...

Zastanawia od kilku dni i nic nie może wymyśleć.
-Zbyszek co zamierzasz zrobić z Magdą?- pyta go ojciec, który przyjechał do niego do Wrocławia i miał go dostarczyć do Warszawy. Leon Bartman zna całą sprawę od podszewki, bo jego syn o wszystkim mu opowiedział. Spodziewał się, że tata będzie miał do niego jakieś pretensje, ale nic podobnego nie miało miejsca. Możnaby nawet powiedzieć, że starszy Bartman ucieszył się na wieść o tym, że zostanie poraz drugi dziadkiem. Jedynie martwił się o tą sytuację, która nie wydawała się być łatwa dla obojga młodych rodziców.
-Nie wiem tato. Magda będzie bała się mi zaufać i wcale jej się nie dziwię, ale będę musiał próbować. Zdążyłem pokochać nasze dziecko i jeśli czegoś nie zrobię, to w przyszłości będę stał z boku i przyglądał się jak wychowuje je inny mężczyzna. Magda jest wspaniałą kobietą i nie sądzę, by ktoś nie zauważył tego i się koło niej nie zakręcił...
-Nigdy nie chciałem potępiać twoich wyborów i zachowań, ale wtedy, kiedy twoja wychowczyni w liceum kazała zostać mi po wywiadówce i powiedziała o tym jak odnosisz się do Magdy i Pauliny to w głowie przeleciała mi myśl, że jeszcze kiedyś będziesz żałował tych słów. Ba, nawet pomyślałem wtedy o powiedzeniu "Kto się czubi, ten się lubi"...
-Sam się sobie teraz dziwię, że byłem taki głupi, ale nie cofnę tego. Mama jest bardzo zła, że nie powiedziałem wam sam tylko musiała przeczytać o tym w gazecie?-nawet nie było czasu, by pani Irena usłyszała wiadomość o wnuku z ust swojego syna.
-Wiesz jaka jest matka...Zrobisz największą głupotę w życiu, a ona i tak wszystko zamiecie pod dywan i powie, że nic się nie stało...-może i wstyd się przyznać było Zbyszkowi samemu przed sobą, ale taka była prawda. Pani Bartman zawsze skrzętnie wszystko ukrywała przed swoim mężem, który wziął pieczę nad synem dopiero podczas jego nauki w liceum. Do tamtego czasu to pani Irena podpisywała kartki z ocenami, uwagi w dzienniczku czy kontaktowała się z nauczycielami. Podobno zawsze tak jest, że matka jest bardziej za synem, a ojciec za córką. Zbyszek dostrzegał sporo prawdy w tym powiedzeniu także i pod swoim kątem. Ojciec wymagał od niego zawsze znacznie więcej niż od Kaśki, ale za to u mamy jego starsza siostra miała gorzej. On sam chciałby mieć córkę. Chciałby móc ją rozpieszczać, kupować jej ogromne pluszaki i przebierać z jednej kolorowej sukieneczki w drugą. Jego wolne chwile we Wrocławiu leciały na wizytach w sklepach z wyprawką dziecięcą czy zabawkami. Nie wiedząc czemu jego wzrok zawsze lądował wśród różu i dzięwczęcych strojach. Nawet w tej kwestii nie zgadzał się z Magdą, bo ona była niamal pewna, że urodzi chłopca. Dla Zbyszka w sumie nie miało to żadnej różnicy. Chciał tylo, by dziecko było zdrowe, a on mógł uczestniczyć w jego życiu tak, jak tego pragnie...


&&&&&

Wiem, miało być w tygodniu, ale nie dałam rady ze względów zdrowotnych. Nie chcę się użalać, ale do wczoraj miałam problemy z dłuższym siedzeniem w jednym miejscu. Dziś jest lepiej, ale jeszcze nie tak jakbym chciała. Z drugiej strony jednak to jech chyba słabe usprawiedliwinie, kiedy patrzy się na naszą Magdę z osady wioślarskiej i widzi się jej łzy cierpienia, ale jednocześnie i szczęścia. Wczorajszy dzień był kolejnym złotym dniem polskiego sportu. Żal mi tylko naszej czwórki podwójnej bez sternika, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Dwa złote medale jednego dnia i brąz są spełnieniem marzeń nie tylko ich, ale i nas-kibiców :) A jak odnoszę się do gry naszych siatkarzy? Chcę traktować porażkę z Bułagrią jako przysłowiowy wypadek. Drżę przed ćwierćfinałem, ale pewnie nie jestem osamotniona. Zatem drżyjmy razem i trzymajmy kciuki z całych sił ;)
Teraz może coś wreszcie odnoście treści notki? Wiem, że domagacie się Pauli i Michała, a ja mogę Wam obiecać, że już nie długo, już za chwilę będzie ich więcej ;D
Pozdrawiam i do napisania ;***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz