czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 19

Mateusz odebrał telefon i w pewnym momencie usłyszałam jak aparat telefoniczy upadł na podłogę. Zosia cały czas siedziała w jego sypialni i od czasu do czasu dawało się słyszeć jej radosne okrzyki, którymi paradiowała ceremonię wręczania medali. Cieszyłam się, że córka potrafi się zająć sobą i nie potrzebuje już tak dużej uwagi i opieki. Oczywiście staram się jej zapewnić wszystko co tylko do właściwego rozwoju potrzebne, ale w tej chwili musiałam pomóc Jachlewskiemu, a postawa Zośki znacznie mi to ułatwia. Skontaktowałam się szybko z mamą i umówiłam się z nią, że podrzucę do nich Zosię.
-Mateusz ty wiesz, gdzie ona mogłaby pojechać?- Siwy nerwowo próbował sobie coś przypopomnieć, poskładać w całość. Ja w tym czasie ubrałam Zosię.
-A mogę pożyczyć ten medal? Tylko na kilka dni.- do Mateusza te słowa chyba nie dotarły, a moja córka odebrała całą tą sytuację jako sprzeciw i posłusznie odniosła medal na miejsce. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miała pretensji do Jachlewskiego i zrozumie, że on teraz nie ma do tego głowy. Jak widzę to on teraz nie ma głowy do niczego.
-Będziemy jeździć po Warszawie i znajdziemy ją. Możesz na mnie liczyć.- uśmiechnął się nikle, oboje ubraliśmy ciepłe bluzy i wyszliśmy z jego mieszkania. Z tego wszystkiego piłkarz nie zamknął drzwi i musiał się wrócić. Kiedy już wszystko zrobiliśmy jak należy, odwieźliśmy Zosię do moich rodziców. Nie protestowała, ale też nie miała wesołej miny w stosunku do Mateusza. Będę musiała jej to później wytłumaczyć.
-A jak jej się coś stało?- zapytał, a mi cisnęły się na usta same słowa otuchy choć tak naprawdę nie wiedziałam czy moje słowa mają jakiekolwiek potwierdzenie w rzeczywostości.
-Mateusz nie możesz tak myśleć. Lepiej powiedz mi jak twoja siostra wygląda i czy miała jakiś powód by was opuścić...- i Mateusz zaczął opowiadać o Matyldzie. Dość wysoka farbowana brunetka, która chodzi obecnie do naszego liceum i jest świetną uczennicą. Z relacji Siwego widzę, że jest dla niego ważna, ale niestety im obojgu zabrakło troski ze strony rodziców. Mateusz poradził sobie z tym lepiej, bo miał swoją ucieczkę do sportu. Matylda jest znacznie wrażliwsza i nie radzi sobie z brakiem zainteresowanie ze strony rodziców. Może nie jestem cudowną matką i też często podrzucam Zośkę do rodziców bądź przyjaciół, ale zawsze moja mała córeczka jest na pierwszym miejscu i wszystko co robię, robię właśnie z myślą o niej.W przypadku państwa Jachlewskich mam wrażenie, że dzieci w pewnym stopniu były dla nich przeszkodą do robienia kariery. Mateusz jest już samodzielna, a Matylda nadal jest w pewnych sytuacjach nieporządanym elementem ich układanki. Siwy powiedział mi także o najbliższych planach jego rodziców i o ich pomyśle z przerzuceniem odpowiedzialności na Matyldę właśnie na niego. Jak tak teraz słuchać tych jego opowieści to mam wrażenie, że dla młodej taki obrót spraw byłby naprawdę korzystny. Słyszę z jaką miłością o siostrze wypowiada się skrzydłowy i jestem przekonana, że przy nim Matylda poczułaby się kochana i potrzeba. No, ale to nie jest takie proste, bo Mateusz krąży między Kielcami a Warszawą, a tak w ogóle to najpierw trzeba znaleźć zgubę i dopiero później martwić się dalej.
-Ktoś do mnie dzwoni.-Mateusz zwolnił, zjechał na poboczę i wyciągnął telefon. W duchu życzałam sobie, żeby była to siostra Mateusza albo ktoś, kto będzie miał dla nas dobre wiadomości. Tak też się stało, bo Siwy dostał takich rumienców na policzkach i wyraźnie się ożywił.
-Nic jej nie jest! Poszła do jakiegoś kolegi z klasy i on do mnie zadzwonił. Jedziemy tam!- no nie mamy innego wyjścia. Jak się okazało chłopak był naprawdę całkiem fajnym kolesiem i nie mam tu na myśli tylko wyglądu zewnętrznego, aczkolwiek nic nie można mu w tej materii zarzucić. Przede wszystkim widać, że ma poukładane w głowie i rozumie, że Mateusz mógł się martwić o swoją siostrę.
-Matylda powiedziała mi jaka jest sytuacja i poprosiła o kilka dni możliwości zatrzymania się u mnie. Dla mnie to żaden problem, bo mieszkam sam, ale uznałem, że chciałbyś wiedzieć.-prawdopodobnie panowie się znali, ponieważ wymieniali na temat młodszej Jachlewskiej jakieś uwagi. Ja natomiast skupiłam się na obrazku śpiącej dziewczyny. Musiałam przyznać, że Jachlewska była śliczną dziewczyną i była bardzo podobna do Mateusza. Miała długie włosy w odcieniu ciemnego blondu, niebieskie oczy i łagodne rysy twarzy. Spała spokojnie, ale na policzkach było widać ślady łez i spływającego tuszu. Nawet nie chcieliśmy jej teraz budzić. Widać, że sen był jej potrzebny. Nakryłam ją szczelniej kocem i wyszłam do przedpokoju, gdzie tajemniczy kolega tłumaczył coś Mateuszowi.
-Wiesz, ja i tak czuję się trochę źle z tym, że do ciebie zadzwoniłem, ale uznałem takie wyjście za stasowne. Matylda jest u mnie bezpieczna, więc możecie śmiało wracać do domu. Jutro z nią porozmawiam i spróbuję przekonać do tego, by się z tobą skontaktowała.-jak tak go słuchałam to dochodziłam do wniosku, że facet ma rację. Nie wiadomo jak Matylda zareagowałaby na obecność brata, a i Kamil(tam jest na imię koledze) mógłby mieć z tego powodu nieprzyjemności.
-Kamil ma rację. Matylda ochłonie i odpocznie i jutro do niej przyjedziesz.-Mateusz dał się przekonać do tego pomysłu i z o wiele lżejszymi głowami wyszliśmy z mieszkania Kamila. Przez głowę przeszła mi myśl, że trzebaby zadzwonić do rodziców Mateusza i powiedzieć, że namierzyliśmy Matyldę, ale trzeba dać jej czas.
-Zadzwonisz? Bo jeśli chcesz to ja to zrobię.- nie było takiej potrzeby. Siwy wykręcił numer, odszedł na bok i wyjaśnił całą sytuację. Sama w tym czasie zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że za chwilę przyjadę po Zosię. Kiedy skończyłam konwersację, Mateusz stał już obok mnie z ironicznym uśmiechem na ustach. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Wiesz co powiedziała matka jak jej powiedziałem, że Matylda jest cała i bezpieczna?- no prorokiem nie jestem i nie mam pojęcia, ale na pewno się ucieszyła i uspokoiła.

-To całe szczęście, a teraz cię przeproszę, ale muszę zadzwonić w sprawie naszego mieszkania w Londynie. Czasem ma wrażenie, że mojej matce macierzyństwo jest naprawdę nie na rękę...-znam ją tylko z opowieści, ale jestem tego samego zdania...


&&&&&


Siedziała za bandami reklamowymi w miejscu dla statysyków i osób ze sztabów drużyn, które właśnie walczyły o kolejne punkty Ligi Światowej. Była pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu Michała Kubiaka...i Zbyszka także. Jeszcze kilka chwil przed meczem w spósób niezbyt legalny, bo Andrea nie pozwalał się przed meczem z nikim kontaktować, zadzwonili do Pauliny, by zasięgnć informacji na temat Matyldy i jej zaginięcia. Jak się okazało dziewczyna schroniła się u kolegi i wszyscy odetchnęli z ulgą, a dwaj panowie z boiska świetnie weszli w mecz, odrzucając jakiekolwiek sprawy osobiste. Mecz z Brazylią to mecz z Brazylią, wszyscy grają dobrze, a ona i tak wygrywa. Tak niestety było i tym razem, ale nie można powiedzieć, że nasi chłopcy odstawali w jakimś elemencie znacząco od przeciwników, o czym świadczą sety przegrane do 23,24 i 20.
-No panowie, kiedyś trzeba im dokopać!- no najlepsza okazja będzie już jutro. Po meczu był czas na chwile dla fanów, szybki prysznic i przejazd do hotelu. Magda znów miała ręce pełne roboty i to oczywiście z wywiadami Bartosza Kurka. Słuchając zapisu jego wypowiedzi musiała przyznać, że siatkarz wziął sibie do serca jej uwagi i w miare prosty i spójny sposób budował zdania.
-Wiesz, jak będziemy w Polsce i nie będę musiała tłumaczyć twoich wywiadów na oficjalną stronę FIVB, to możesz strzelać swoimi sentencjami jak z rękawa. A tak poza granicami kraju to proszę zwięźle i rzeczowo.- Kurek uśmiechnął się delikatnie i zniknął za drzwiami swojego pokoju hotelowego. Magda z laptopem w ręku i stosem kartek pod pachą próbowała otworzyć drzwi od swojego lokum, ale nie mogła wygrzebać z kieszeni spodni klucza.
-Kurwa mać!- zakleła siarczyście pod nosem mając nadzieje, że na brazylijskim terenie jej słowa nie zostaną zrozumiane. W zasięgu jej wzroku nie było żadnego Brazylijczyka, ale był za to Zbyszek na drugim końcu korytarza, który tylko jak ją zobaczył, to biegiem zmierzał w jej kierunku.
-Oszalałaś?! Przecież kobietom w ciąży nie wolno dźwigać!- zabrał od niej jej toboły i blondna już bez trudu znalazła klucz i otworzyła drzwi.
-Nie gorączkuj się tak, to przecież nie waży dużo. A tak w ogóle to skąd ty wiesz co można kobiecie w ciąży a co nie?- położyła wszystkie papiery w jednym miejscu i położyła się na łóżku. Miejsce siędzące obok zajął Zbyszek.
-Swego czasu mieszkałem w Olsztynie i w tym czasie żona Bartka Kurka czekała na rozwiązanie ciąży. O mały włos, a sam bym poród odbierał. Na szczęście dowiozłem ją na czas i w geście uznania zostałem ojcem chrzestnym najmłodszego Kurka.
-To Bartek ma żonę?!- otworzyła szeroko oczy. Orientowała się mniej więcej w partnerkach życiowych siatkarzy, bo nie raz widziała je na halach czy lotnisku, ale przy Bartku nigdy nie widziała żadnej kobiety oprócz żony Łukasza Kadziewicza i jego mamy, które zawsze czekały na niego z gromadką dzieci. Zbyszek wyraźnie zmienił wyraz twarzy i sprawiał wrażenie osoby, która trochę zagalopowała się w swoim słowotoku.
-Wybacz, ale nie chę o tym mówić. Uważam, że jeśli Bartek ze chce to sam ci o tym powie.- nie drążyła tematu, choć jej babska ciekawość dawała o sobie znać ze zdwojoną siłą. Zbyszek szybko zmienił temat, ale w ich głowach pozostało wiele wątpliwości i niewiadomych. Bartman miał do siebie żal, że zaczął ten temat, a Magda nie miała pojęcia co zaszło między Bartkiem, a jego żoną. Nie mogła powstrzymać ciekawości i kiedy tylko Zbyszek wyszedł z jej pokoju sięgnęła po Internet i wpisała kilka słów do wyszukiwarki. Znalazła to czego szukała i o czym siatkarz nie chciał mówić...


&&&&&


Obudziła się wypoczęta, ale kiedy tylko otworzyła oczy jej błogi uśmiech zniknął z twarzy. Odłożyła na bok koc i wyszła z pokoju, w którym przyszło spędzić jej noc.
-Kamil?- zawołała kolegę, ale nie usłyszała nic w odpowiedzi. Myślała, że jest w swoim pokoju i ćwiczy jakiś kolejny układ. Weszła do jego sypialni i zamiast Jaskóły, spotkała tam Mateusza. Coś się w niej zastrzęsło. Tak prosiła Kamila, żeby nikomu nie mówił o tym, że tutaj jest, a on zadzwonił do jej brata i go tu ściągnął. Zdawała sobie sprawę, że jej zachowanie nie jest do końca odpowiedzialne, ale nie widziała innego wyjścia, żeby zwrócić na siebie uwagę rodziców. Mateusza w ogóle nie chciała w to wciągać.
-Gdzie jest Kamil?
-Wyszedł do sklepu. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem...- drobna brunetka została zamknięta w silnym ramionach brata, który tulił ją do siebie bardzo mocno. Zamiast pokazać swoją siłę i zdecydowanie w działaniu, młodsza Jachlewska rozpłakała się w ramionach brata i teraz w głębi duszy cieszyła się, że Jaskóła powiadomił o jej pobycie tutaj Mateusza. Jeszcze chyba nigdy tak silny uścisk i takie poczucie bezpieczeństwa nie było jej potrzebne jak teraz.
-Ja chciałam tylko, żeby rodzice wreszcie zaczęli się mną interesować. Nic złego nie chciałam zrobić....
-Najważniejsze, że nic ci się nie stało. Wiem, że rodzice zachowują się kompletnie dla ciebie nie zrozumiele i wiem jak boli brak zainteresowania, ale takim zachowaniem zmartwiłaś przede wszystkim mnie. Nie będę cię oszukiwał, ale jak zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że to jesteś, to bardzo ją to nie obeszło i zmieniła rozmowę na inny temat.-tego się właśnie obawiała, ale była też przygotowana i na takie rozwiązanie.
-Siostra nie płacz, bo to nic nie da. Masz mnie, fajnego kolegę. Wiem, że brakuje rodziców, ale nie jesteśmy w stanie z tym nic zrobić.- dziewczyna wtuliła się mocno w brata i trwali w takim uścisku przez dłuższą chwilę. Zdążył nawet wrócić Kamil z siatkami pełnymi zakupów. Z ruchu warg Jaskóły przeczytała słowo "przepraszam". Chodziło pewnie o to, że bez jej zgody skontaktował się z Mateuszem. Uśmiechnęła się do niego na znak, że się nie gniewa. Poczuła się teraz pierwszy potrzeba i kochana.
-A teraz zadzwoń do Kubiego i Zibiego, bo chłopaki w Brazylii też się martwią.- z pozutu dla obcych ludzi znaczy więcej niż dla własnych rodziców. Przykre, ale przynajmniej ma kogoś na kogo może liczyć i dla kogo jest ważna.


&&&&&
No ja już taka jestem, że zaraz muszę wspakować się wątki, które miałabyć epizodami. Matylda zagości u nas na dłużej, tak samo jak jej kolega Kamil. Coś mi się zatem zdaje, że ta historia będzie miała trochę więcej niż 30 notek, ale to się później zobaczy. No i mam też dla Was wiadomością, dobrą albo złą, jak kto woli. Jak wiecie połączyłam dwa opowiadania ze sobą i trochę spraw się pokrywa. Padły tu takie słowa, które do czasu ukończenia przeze mnie siatkarskiej historii wstrzymują działalność tego bloga. Jak wszystko się tam rozwiąże, to zaproszę was na nową notkę tutaj. Mam nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz