piątek, 3 sierpnia 2012

Notka 27


A działo i to dużo. Jeśli chodzi o Zosię i opiekę Michała, to nie miałam jakich kolwiek zastrzeżeń. Moja córka była zachwycona i miałam wrażenie, że nie będzie chciała ze mną wrócić do naszego mieszkania. Naszczęście Kubiak coś jej tam obiecał i nie robiła już większych problemów. Od mojego powrotu minął już tydzień czasu, siatkarze rozpoczęli kolejne zgrupowanie w Spale, a ja rozpoczęłam wyścig o dobre samopoczucie Magdy, która wróciła już do domu, ale nie była tą Magdą, którą wszyscy znamy. Zamknęła się w swoim pokoju i tak potrafiła spędzać całe dnie. Lekarz nie zabronił jej pracy i pozwolił nawet na wyjazd na Mistrzostwa Europy, ale Pramek narazie nie chciała o tym słyszeć. Przedpełski dwa dni temu zaszczycił nas swoją obecnością i dał jej czas do końca tygodnia na podjęcie decyzji. Miała albo wrócić do Spały i jechać do Austrii i Czech albo zapomnieć o tym, że ma pracę w polskiej reprezentacji. Solar nie rozumiał i nie wiedział co zaszło między nią a Zbyszkiem i choć to nie powinno mieć żadnego wpływu na sferę zawodową, ale to się tylko tak pięknie mówi, a w praktyce wygląda już o wiele gorzej.
-Na co masz ochotę na śniadanko? Kanapki czy może jajecznica?- wzrusza tylko ramionami i odwraca się ode mnie. Znoszę to dzielnie, bo ja pamiętam siebie w jej sytuacji i też był taki okres, że nie chciałam z nikim rozmawiać i nikomu opowiadać o tym co się stało. Ona tak na dobrą sprawę powiedziała mi tylko, że usunęła Bartmana ze swojego życia. Oczywiście chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale narazie nie miałam na co liczyć, bo Magda milczała jak zaklęta. Z drugiej strony nie wiedziałam czemu ona nie chce jechać do tej Spały, skoro Zbyszek obiecał jej, że nie będzie wchodził jej w drogę. Jeśli tam nie pojedzie to nigdy się nie przekona czy na poważnie wziął sobie do serca jej prośbę.
-To zrobię i jedno i drugie.-chce wyjść z jej pokoju, kiedy słyszę ciche "zostań". Słowo to działa na mnie jak komenda, bo odrazu cofam się i siadam przy jej łóżku. Magda odwraca się do mnie i już nie muszę oglądać jej pleców, ale widok który mi teraz prezentuje wcale nie napawa mnie optymizmem. Jej podkrążone i podpuchnięte od płaczu oczy oraz ogólna bladość twarzy sprawiają, że kraje mi się serce i jestem skłonna zrobić wszystko, by tylko zmienić jej oblicze na bardziej pogodne. Mam chęć jechać do Bartmana i po prostu wytargać go za...obojętnie za co. Magda nie powiedziała mi co zaszło między nimi, ale miało się to zmienić już za chwilę, bo padły z jej ust takie oto słowa: "Zakochałam się w Zbyszku, ale on znów mnie zawiódł...". Przyjaciółka streszczała mi wszystko od tej nocy, którą ja spędziłam u Michała, a on odwiedził ją w naszym mieszkaniu. Mówiła, że wcale nie liczyła na coś więcej, ale Zbyszek ją oczarował tym, jak bardzo starał się zmienić. Potem przestał się odzywać, a ona tylko uświadamiała się w przekonaiu, że obdarzyła siatkarza uczuciem, którego teraz żałuje. Szybko przeszła do dnia, w którym w naszym mieszkaniu pojawiła się Lewicka. Na samo jej wspomnienie czułam, że się gotuję, a kiedy usłyszałam resztę, to czułam, że nie wytrzymam.
-I ty do mnie nie zadzwoniłaś od razu?! Byłaś z tym wszystkim sama tutaj i o mały włos ta wywłoka nie zrobiła krzywdy tobie i maleństwu! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś wcześniej i w każdym telefonie zapewniałaś, że wszystko jest w porządku?!- naskoczyłam na nią i choć szybko tego pożałowałam to i tak było mi cholernie smutno, że Magda zatajała przede mną to co ją martwi i przytłacza. Przecież na tym polega przyjaźń, że nawet jak jestem w Hiszpanii, a u niej jest coś nie tak, to ja wsiadam w najbliższy możliwy samolot i melduję się u jej boku.
-Chciałam ci powiedzieć, ale ty byłaś taka szczęśliwa jak opowiadałaś o Hiszpanii, o Ikerze i o tym co tam cię spotyka każdego dnia. Nie chciałam psuć ci tych chwil...- nie poznaję jej. Magda zawsze była bezpośrednia i w stosunkach ze mną nigdy nie owijała w bawełnę. Potrafiła zadzwonić do mnie na kilka minut przed jakimś egzaminem czy wywiadem i powiedzieć, że spóźnia jej się okres albo wychaczyła jakiegoś fajnego kolesia na ulicy. Opowiadała mi o takich drobnostkach, a zataiła tak istotne szczegóły.
-Sory Magda, ale chyba coś się zmieniło między nami. Skoro uważasz, że wakacje są dla mnie ważniejsze od przyjaciółki, to niezbyt ciekawe masz o mnie zdanie. Jest mi z tego powodu zajebiście przykro... A i jeszcze jedno, na twoim miejscu nie wierzyłabym tak ślepo we wszystko co powiedziała Edyta...-jesteśmy razem ze sobą i dla siebie już tyle lat i chyba przez cały okres naszej przyjaźni nie padło tyle gorzkich słów i lodowatych spojrzeń co teraz w ciągu kilku minut. Wyszłam z jej sypialni i poszłam do swojej, zachaczając jeszcze o pokój Zośki. Mała spała twardym snem, a ja długo nie mogłam zmrużyć oczu, do których napływały łzy. Słyszałam, że i Magda chlipie w poduszkę, ale nie poszłam do niej. Kryzys?

&&&&&&

Chłopaki w Spale trenowali zawzięcie. Czekał ich jeszcze coroczny memoriał ku czci wybitnego trenera, a później już tylko kilka dni dla najbliższych i obierują mistrzowski kierunek na Wiedeń i Pragę. Wydawać by się mogło, że pierwszy medal w Lidze Światowej podniósł ich morale i atmosfera w zespole będzie lepsza, ale nic takiego się nie stało za sprawą problemów na linii Magda-Zbyszek, a do tego wszystkiego włączał się jeszcze Przedpełski i Anastasi. Włoskiemu trenerowi brakowało towarzystwa blondynki, która charakteryzowała się niesamowitym profesjonalizmem, który on tak cenił sobie u ludzi. Magda była blisko nich, ale nigdy nie wkraczała tam, gdzie jej obecność nie była wskazana. Miała niespotykane wyczucie, którego wszystkim brakowało.
-Jakoś tak tu pusto bez niej...-powiedział Piotrek, kiedy wszyscy zgromadzili się w sali gier, ale jakoś nikt nie miał ochoty do zabawy. Kiedy tylko mieli wolną chwilę, ściagali do siebie Pramek, z którą rozmiali niejednokrotnie jak z dobrym kumplem. Magda zawsze wiedziała co poradzić Igle, który miał fazę na robienie niespodzianek Iwonie, niejednokrotnie brała igłę z nitką i cerowała chłopakom ubrania, na którym w jakiś szczególny sposób im zależało czy też przemycała dla Ziomka słodycze, bez kórych rozgrywający nie mógł się obejść żadnego dnia.
-Zbyszka też brakuje...-dorzucił Misiek, któremu brak przyjaciela doskwierał najbardziej, ale nie tylko jemu. Wszyscy przecież lubili utarczki słowne między blondynką a brunetem, które stały się już elementem ich codziennego rytuału. Wszystko zmieniło się od dnia, w którym ciąża Magdy wyszła na jaw. Z początku nie mogło im się pomieścić w głowie, że ona i Zbyszek będą mieli dziecko. Później jednak doszli do wniosku, że parę do siebie ciągnie, tylko cały czas mają pod górę, a atmosfera wytworzona wykół nich skutecznie im to uniemożliwia. Sam Zbyszek mógł przecież trenować indywidulnie w Spale, ale zdecydował się na Wrocław. Zdawał sobie sprawę, że jego wyjazd na siatkarskie Euro to już historia i skupiał się na powrocie do formy przed sezonem ligowym. Tylko Michał wiedział jakie są także inne powody jego odosobnienia, ale nie mógł mówić o tym głośno, bo obiecał to przyjacielowi.
-Mogę do was dołączyć?- otworzyły się drzwi i sali gier pojawił się trener. Bez tego entuzjazmu, bez błsyku w oku. Miejsce na kanapie zrobił Piotrek z Bartkiem i Andrea wpasował się między nich. Cały czas milczał, ale jego głowa pracowała na najbliższych obrotach.
-Słuchajcie, ja mam pewien pomysł. Osobiście pojadę do Magdy i spróbuję namówić ją na powrót do nas...-zdziwienie zagościło na twarzach chłopaków, ale nie długo trwał ten stan. Wszyscy przyjęli tą propozycję z ogromnym entuzjazmem, bo może kiedy Magda zobaczy, że samemu trenerowi brakuje jej obecności tutaj, to zmieni zdanie i wróci.
-Niech trener ją tu ściągnie, bo Iwona ma urodziny w przyszłym tygodniu...
-A mi Cichy podarł nowe spodnie i jak pokaże je Hani to mnie zabije, bo znaleźć  spodnie dla mnie to wyższa szkoła jazdy.-i tak wszyscy wymieniali swoje korzyści jakie płynąć będą po powrocie Magdy na jej miejsce. Byle tylko włoskiemu szkoleniowcowi udało się ją namówić...

&&&&&

Męczyła ją ta cisza między nią i Pauliną, ale wiedziała, że Witek nadal ma do niej żal. Znała ją na tyle dobrze iż wiedziała, że szatynka musi sobie wszystko poukładać i na spokojnie postarać się zrozumieć jej zachowanie. Jak narazie poszła na spotkanie w sprawie pracy, a Zosię zabrała do rodziców na jakiś wakacyjny wypoczynek. Sama zaś próbowała ogarnąć siebie i swój wygląd, który przez ostatnie dni został mocno nadszarpnięty. Dziś też mijał ostatni dzień, by Pramek zebrała swoje rzeczy do podróżnej torby i zameldowała się w Spale. Wcale nie chciała tego robić bo bała się, że znów spotka tam jego i wszystko znów zacznie przypominać ostatnie dni. Z drugiej jednak strony musiała zadbać już teraz o przyszłość dziecka, także tą materialną. Podejrzewała, że nigdzie nie zarobi tyle co w polskiej reprezentacji, do tego praca jest raczej sezonowa i jak sobie wszystko skrupulatnie wyliczyła, to od porodu do pierwszych meczy minie około 5.miesięcy, a wtedy już zdoła oprzytomnieć i być może ruszyć nawet w tourne z Ligą Światową. Nie może uciekać od Zbyszka, bo skoro pozwoli mu uczestniczyć w życiu ich dziecka, to spotkań nie da się uniknąć, a im szybciej się do tego przyzwyczai tym lepiej dla niej. Cały czas też siedziały w jej głowie słowa Pauliny o tym, że za bardzo uwierzyła Edycie. No, ale przecież sam Zbyszek powiedział, że był w tym klubie i nie zaprzeczył, że miał kontakt z jakąś dziewczyną. Dopiero dalej wersja Edyty odbiegała od wersji Zbyszka. Od tamtej rozmowy w szpitalu nie zadzwonił, nie zrobił nic.
-Przecież sama kazałam mu nie wchodzić mi w życie, więc czego ja od niego wymagam?!-zezłościła się sama na siebie. W ogóle ostatnio często łapała się na tym, że nie rozumie swojego postępowanie. Kiedyś wszystko było białe albo czarne. Serce nie walczyło z rozumem, bo to właśnie zdrowy rozsądek brał nad wszystkim górę. Teraz na każdym kroku pojawiają się wątpliwości i wspomniane serducho chce odgrywać we wszystkim znaczącą rolę. Blondynka pewnie dalej prowadziła by ze swoimi myślami walkę gdyby nie pukanie do drzwi, które musiało nieść za sobą jakiegoś gościa, bo Paulina miała przecież klucze. Magda naciągnełą na siebie bluzę, która wisiała w przedpokoju i otworzyła drzwi, za którymi stał trener Anastasi we własnej osobie. Mocno się zdziwiła, bo spodziewała się nawet samego Bartmana czy Lewickiej, ale nie włoskiego szkoleniowca.
-Witaj Magda. Przyjechałem porozmawiać o twoim powrocie do nas i powiem ci w tajemnicy, że jeżeli nie pokaże się z tobą w Spale, to chłopaki urwą mi głowę.-blondynka wpuściła trenera do środka i od razu z wejścia zaproponowała co do picia. Włoch poprosił o szklankę wody i usiadł w salonie, gdzie po chwili pojawiła się Magda ze szklanką mineralnej wody.
-Powiem szczerze, że nie spodziewałam się pańskiej wizyty. Rozumiem, że związana jest ona z moją absencją w sztabie, ale ja...-trener odłożył szklankę na stolik czym zakomunikował Magdzie, że ma jej coś do powiedzienia. Pramek nie dokończyła swojej wypowiedzi, pałeczkę przejął teraz Anastasi.
-Ja wiem, że twoja sytuacja ze Zbyszkiem nie jest prosta dla ciebie, dla niego i zapewne dla wszystkich jest to jakieś zaskoczenie, ale nie wierzę, że nie potrafisz zostawić tego wszystkiego poza sferą zawodową. Od samego początku naszej współpracy ujęłaś mnie swoim profesjonalizmem i naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś inny miałby zastąpić twoje miejsce. Jesteś nie tylko dobra w tym co robisz, ale przede wszystkim kochasz to co robisz i kochasz siatkówkę. Dla ciebie nie ma problemu, że czasami wszystko się przeciąga po meczu, bo są autografy czy dłuższe rozciąganie. Utożsamiasz się z tą drużyną i jak to powiedział wczoraj Krzysiek Ignaczak, jesteś w naszej drużynie taką wisienką na torcie. My będziemy funkcjonować bez ciebie, ale coś na pewno się zmieni, a tego nie chcą chłopaki, nie chcę ja i mam nadzieję, że ty także...-po tych słowach Magda poczuła, że zbliża się fala łez wzruszenia. Nawet nie zdawała sobie z tego wcześniej sprawy, że dużo znaczy dla tej bandy mięśniaków i nosicieli ogromnej ilości testosteronu. Uznanie trenera było spełnieniem jej marzeń, bo zawsze chciała, by jej praca i profesjonalizm, który był jej wizytówką. Cieszyła się, że jej starania zostały docenione, choć nie robiła tego dla poklasku. Skoro więc jej obecność jest tak bardzo pożądana przez drużynę, to ona nie ma innego wyboru jak tylko spakować swoje rzeczy i jechać z trenerem Anastasim w te spalskie lasy, za którymi zdążyła się już porządnie stęsknić.
-Trener zaczeka, ja tylko się spakuję.-szybko poszła do swojej sypialni i spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Wiedziała, że zaraz ze Spały chłopaki udają się prosto na katowicki memoriał, więc musiała tych ubrań zabrać dość sporo. Do tego włożyła reprezentacyjny dres, ale nie mogła znaleźć bluzy. Poszła do przedpokoju, szukała w salonie, ale nigdzie nie mogła jej zlokalizować.
-Czegoś nie możesz znaleźć? Może ci pomogę?- zaproponował trener, a ona dopiero teraz przypomniała sobie, że założyła tą bluzę przed przyjściem Anastasiego i cały czas miała ją na sobie.
-Już znalazłam.-uśmiechnęła się i powąchowała kawałek rękawa czarnej bluzy, której zapach przypominał intensywną woń perfum Zbyszka. Ostatni raz miała ją na sobie tego wieczoru, kiedy wyjawili wszystkim prawdę o dziecku. Później Bartman ją przytulił i zapewniał, że Przedpełski nie ma prawa wtrącać się w ich życie. Ostatni raz wzięłą głęboki wdech nosem i poczuła jakby Zbyszek był tuż obok, a serce domagało się jego obecności w materialnej postaci.
-Jeszcze tylko napiszę coś przyjaciółce, by się nie martwiła...-nie chciała dzwonić, wolała napisać, bo przecież papier przyjmie wszystko. Usiadła przy swoim biurku i nakreśliła kilka słów...

Paula!
Zdecydowałam się pojechać do Spały i wrócę pewnie dopiero po memoriale. Muszę uporządkować swoje życie i nauczyć się żyć ze świadomością, że Zbyszek będzie obecny w mojej pracy w moim życiu ze względu na dziecko. Myślę też, że nam taka rozłąka dobrze zrobi, bo ostatni czas nie był dla nas łatwy. Wiem, że to ja zawiniałam i jak tylko ze wszystkim się uporam, to wrócę i sobie wszystko szczerze wyjaśnimy. Stanę na rzęsach, ale nie pozwolę zatracić naszej przyjaźni, bo za dużo ona dla mnie znaczy.
Kocham Cię Moje Słońce
Madzia ;*

...i zaniosła kartkę do kuchni, przyczepiając ją do lodówki. Wszystko pozamykała i razem z Włochem zeszła do samochodu. Ta wizyta i te kilka słów było jej potrzebne, by podjąć krok w przód, a nie stać cały czas w miejscu i oglądać się za siebie...

&&&&&

Hejka! Myślałyście, że pochłonęła mnie olimpijska gorączka i dlatego nie będzie dziś tu nic nowego? Po części macie rację, ale ja swojego ukochanego dziecka nie mogę zaniedbywać :) Tak się też składa, że czas ten jest z deczka wytężony w moim wykonaniu ze względu na prace polowe, ale nie o tym tu przecież mowa. Notka jest i jak szczęście dopisze i będę w dobrym humorze po meczach naszych, to w następnym tygodniu pojawi się coś nowego w środę i sobotę. Także jak ktoś bardzo chce dwie notki, to niech łapie kontakt z naszymi i powiem im, że mają grać tak jak nas w ostatnim czasie do tego przyzwyczaili. Ja w to mocno wierzę i właściwie to już mogę Was w środę zaprosić na coś nowego :D
Pozdrawiam i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz