czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 7

Pocałunek z Michałem odbija się w mojej głowie już od kilku dni. To było takie piękne, że aż nie wiem czy nie włożyć tego między bajki. Chociaż nie, to nie może być bajka bo od tamtego momentu Kubiak stale pisze mi jakieś miłe smski. No nie powiem, ale czuje się kilka lat młodsza. Nie spotkałam się jeszcze z kimś kto by tak traktował dziewczynę. Jak? Z ogromnym szacunkiem. I co najważniejsze niczego nie uważa za wyścigi. To znaczy, że nie proponuje mi jakiś spotkań w jego mieszkaniu. Jak na razie to dzisiejszego wieczoru niby razem ale wciąż jeszcze osobno( no wiecie o co chodzi) idziemy na to spotkanie klasowe, które zorganizowała Madzia z Mateuszem. Warszawski klub "Ultra Fiolet" ma świecić naszym blaskiem. Taa... Jakoś nie lubię takich miejsc bo jeden nie kojarzy mi się najmilej.
-Paula chodź do mnie! Please!!!- no drze się tak już od 10 minut i nie chce zrozumieć, że właśnie teraz kręcę włosy lokówką. No jeszcze ostatni kosmyk i pędzę na ratunek.
-Idę!- wrzasnęłam by usłyszała mnie w swoim królestwie. Zebrałam swoją dupę z krzesła i poszłam do przyjaciółki. Od samych drzwi uderzył mnie harmider jaki panował w jej pokoju. Pełno porozrzucanych fatałaszków, butów i toreb.
-Tobie tak bardzo zależy na tym by zrobić wrażenie na Mateuszu?- wy nie wiecie ale Jachlewski poprosił by Madzia była jego osobą towarzyszącą a blondynka bez wahania się zgodziła. Oczywiście mi to nie przeszkadza ale...szkoda mi trochę Siwego. Widzę jak na nią patrzy a ona traktuje go tylko i wyłącznie po przyjacielsko.
-Ta. Chcę mu dziś powiedzieć, że jest dla mnie jak dobry kolega bo słowem przyjaciel nie szafuję jak z rękawa. Nie chcę chłopaka blokować bo na świecie jest pewnie ta z którą będzie szczęśliwy.- mądra dziewczynka.
-To w takim razie nie rozumiem co się tak stroisz.- dotknęłam jej satynowej tuniki, którą rzuciła obok biurka. Co ona od niej chce? Myślę, że w połączeniu z jej czarnymi rurkami w których wygląda nieziemsko, rzuci na kolana wszystkich przedstawicieli płci przeciwnej.
-W sumie to sama nie wiem...- usiadła na łóżku i schowała twarz w dłonie. Nie wierzę własnym oczom. Ona się denerwuje?
-Wiesz jak było w szkole. Wszystkie te lale chodziły wystrojone jak pudernice a nas nie było stać na takie rzeczy. Tak pomyślałam, że chociaż dziś będę mogła im wszystkim pokazać...- znam ten ból. Na spotkaniu na pewno będzie Edyta, Emanuela i Jolka. Czuję na sobie ten ich przenikliwy wzrok i widzę krzywe uśmieszki. No ale kurna, my mamy za sobą inne walory. Ciężką pracą ułożyłyśmy sobie życie. Zdobyłyśmy wykształcenie i to jest nasza karta przetargowa w świecie. A nie wypchane sylikonem cycki i nadziany mąż.
-Kochanie, posłuchaj mnie. Jesteś tłumaczem dwóch narodowych reprezentacji, które na światowej arenie dużo znaczą. Co taka Edytka może ci zarzucić? Sama śpiewa jakieś pioseneczki, które nic nie wnoszą swoją treścią i stara się zrobić sztuczny szum wokół własnej osoby. Wejdziemy tam z wysoko podniesioną głową.- przytuliłam ją do siebie i myślę, że obie poradzimy sobie na tym spotkaniu. Zresztą nie będziemy tam przecież same. Mateusz i Michał na pewno będą przy nas i nie pozwolą by doszło do podobnych sytuacji jak przed kilku laty. Mam taką nadzieję przynajmniej...

&&&&&
Zbyszek robił ostanie poprawki przy swoim wyglądzie. Był mocno podekscytowany tym spotkaniem. Może nie samym spotkaniem swojej klasy ale poznaniem towarzyszek Michała i Mateusza. Miała być niespodzianka. Przynajmniej ze strony chłopaków bo osoby towarzyszącej Zbyszka Kubi i Siwy mogli się domyślać. Edyta była pewniakiem. Nie robiła sobie większych nadziei a po każdym wyjściu do ludzi mogli sobie pozwolić na dobry seks. To była relacja dla ich obojga opływająca w korzyści więc ciężko było z tego obojgu zrezygnować.
-No nieźle, nieźle!- puścił do siebie oczko w lusterku, wziął z komody kluczyki od swojego autka i wyszedł z mieszkania. Mateusz godzinę temu pojechał po swoją cizię, Michał przez ostatnie dwa dni był u rodziców a Lijewskim nie zamierzał się przejmować. Kiedy miał zamykać drzwi w przedpokoju pojawił się piłkarz ręczny, odpieprzony jak w dniu pierwszej komunii. Niby go to nie obchodziło gdzie się wybiera, ale stanął w drzwiach i uważnie mu się przyjrzał.
-Co? Wyglądam lepiej niż ty i masz kompleksy?- Krzysiek rozłożył ręce i obrócił się wokół własnej osi. Założył na siebie dobrze skrojoną czarną marynarkę, którą nałożył na biały podkoszulek. Ciemne jeansy plus białe trampki idealnie ze sobą współgrały.
-Weź się nie pogrążaj. Z racji tego, że zaprosił cię Mateusz to nie mogę cię stąd wywalić ale gdyby to ode mnie zależało to byś wyleciał na zbity pysk. Klucze są na komodzie. Rób co chcesz.- odwrócił się a za plecami usłyszał śmiech.
-Przykro mi Zbysiu ale najbliższe godziny spędzimy razem. Matek zaprosił mnie na ten wasz kinder bal.- Zbyszek zacisnął pięści, klnąc pod nosem. Nie odwrócił się do Lijewskiego. Trzasnął drzwiami i zbiegł do podziemnego parkingu, gdzie wsiadł do swojego wozu.
-To mi się chyba śni...
&&&&&
Impreza jak na chwilę obecną była dość sztywna. Siedząc obok Michała i Magdy spoglądałam na znajome twarze i mimo wszystko czułam dziwną radość w środku. Jest lepiej niż się spodziewałam. Kilka dziewczyn przyszło się z nami przywitać. Ba, Kaśka przeprosiła  za te wszystkie głupie teksty kierowane z jej ust pod naszym adresem. Na koniec pogratulowała zajmowanych stanowisk. Nie powiem, ale miło zrobiło się na serduchu.
-Chcesz coś do picia?- Michał wyrwał mnie z moich rozważań. Jak on się dziś prezentował... Koszula w kratkę, którą zapiął na kilka guzików, idealnie przylegała do jego ciała. Widać było, że pod ubraniem kryje się wyrzeźbiona sylwetka. Pobudza moje zmysły...
-Może jakiś drink? Madzia zaczynamy od Bianco Ferari?- ulubione połączenie moje i Pramek.
-No ba.- Mateusz jak na komendę wstał za Michałem i poszli do baru. Przysunęłam się do Madzi i dobra...zaczęłyśmy plotkować.
-Nie widzę Edzi i Bartmana.- było pewne, że przyjdą razem. Michał o tym wspominał...
-No to chyba przyszli.- w sali zrobił się jakiś szum a gdzie nie gdzie dało się słyszeć przeraźliwe piski. No tak, gwiazdka sceny pojawiła się na horyzoncie. W międzyczasie pojawili się nasi towarzysze z napojami w ręku. Postawili kolorowe szklanki i z podobnym zaciekawieniem jak my, spoglądali na zaistniałą sytuację. Edyta uwieszona na szyi Bartmana wyglądała tak sztucznie, że miałam ochotę zwymiotować. Uwierzcie mi, że nie byłabym sama bo i Magda zrobiła dziwną miną a Michał nerwowo przestępował z nogi na nogę. Ja chyba wiem czemu on tak się denerwuje...
-Krzysiek tutaj!- co? Jaki Krzysiek? Mateusz machał rękoma jak jakiś oszołom i dopiero po dłuższej chwili zajarzyłam o co mu kamon. Reakcja Madzi? Już nie patrzyła na obściskującą się parę a jej wzrok powędrował w kierunku Lijewskiego. Czyżbym nie zauważała, że w klasie miałam jeszcze jednego sportowca? Nie, to nie możliwe. Odwróciłam się w kierunku Michała a ten szepnął mi do ucha, że Krzysiek przyjechał do Mateusza w odwiedziny i zatrzymał się u nich. Aaa, no to już wszystko rozumiem.
-Proszę, proszę. Kogo moje oczy widzą?- po plecach przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. Ten głos rozpoznałabym wszędzie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam oblicze Lewickiej z tym jej parszywym uśmiechem. Teraz już Magda wie dlaczego nie chciałam na początku tu przyjść. Bałam się, że na sam widok Edyty wspomnienia wrócą. I nie myliłam się...
-Cześć.- krótkie przywitanie Zbyszka, obojętność głosu nie była mi obca.
-No chłopaki, gdzie te wasze towarzyszki? Chciałbym je poznać.- spojrzałyśmy z Pramek na siebie. To chyba o nas była mowa. Magda zacisnęła nerwowo pięści i wstała ze swojego miejsca.
-To ja przyszłam z Mateuszem. I czy ci się to podoba czy nie, zamierzam się dobrze bawić.- nie wiem tylko czy tym kompanem do zabawy będzie Mateusz czy Krzysiek. To w obecnej chwili jest nieistotne. Po wypowiedzi poczułam, że mogę iść w ślady przyjaciółki.
-A ja jestem tu z Michałem i podobnie jak wy, zamierzam się cieszyć tym spotkaniem.- popatrzyłam na Edytę. Jej mina? Gdyby nie miała obok siebie Zbyszka, to pewnie ległaby jak długa. Zatkało królewnę?
-Cześć Wam.- do całego galimatiasu dołączył jeszcze Krzysiek. Podał dłoń Michałowi. No tak, nie widzieli się bo Kubiak ostatni dni spędził w rodzinnym domu. Mateusz na chwilę się oddalił. Podobno będzie oficjalnie otwierał całe spotkanie.
-Proszę o ciszę!- powiedział do mikrofonu i kilkanaście par oczu spojrzało w jego kierunku. Czułam na sobie wzrok Edyty. Nie wiem czemu ona nie może po tylu latach po prostu dać mi spokój.
-Jakiś czas temu spotkałem na swojej drodze Magdę Pramek i wpadliśmy na pomysł organizacji takiego przedsięwzięcia. Czy był to trafiony pomysł? Zobaczymy jutro. Dziś życzę wszystkim miłej zabawy. Kacper możesz zaczynać.- Jachlewski zwrócił się do Kacpra Mileckiego, który od kiedy pamiętam zajmował się muzyką. Dziś jest pracownikiem jakiejś dużej korporacji, ma żoną i synka, ale pasja nadal ta sama. Już słyszałam pierwsze takty nowego przeboju Pittbula, kiedy na scenę wdrapała się Lewicka. Milecki ściszył jeszcze dobrze nie zaczętą piosenkę i oddał mikrofon Edycie.
-Jeśli ona będzie śpiewać to ja wychodzę.- rzuciła Magda a ja byłam skłonna jej zawtórować. Zbyszek odwrócił się w naszą stronę. No może bardziej w stronę Pramek, ale kątem oka pewnie patrzył i na mnie.
-Zadziwiasz mnie. Pracujesz na dwa etaty, czasem 24 godziny na dobę, robisz nadzieje Mateuszowi, ślesz głupie uśmieszki do Lijewskiego a w domu co? Córcia, ciepłe kapcie i kochany mąż?- o czym on mówi?! Nasza piątka w składzie Magda, Michał, Zbyszek, Krzysiek i ja miała w dupie bełkot Edyty.
-O czym ty do mnie mówisz?! Jak będę chciała to będę pracowała nawet i na dziesięć etatów a tobie nic do tego. Mateuszowi nie robię żadnych nadziei. Lubię go jak kolegę, bardzo dobrego kolegę i nic poza tym. Zresztą co ciebie to obchodzi?!- dołączył do nas Mateusz i nie wiem czy słyszał to co powiedziała Magda, ale minę miał nie tęgą. Rozmowa właściwie toczyła się między Madzią a Zbyszkiem. Mierzyli się wzrokiem i widać było, że żadne z nich nie odpuści.
-Obchodzi od kiedy robisz z mojego przyjaciela idiotę. Nie mogłaś powiedzieć, że masz dziecko?!- co?! Następny myśli, że Magda jest mamą Zosi. Ja nie wiem czemu oni wysnuli takie wnioski, ale w tym momencie zachciało mi się śmiać. I nie powstrzymałam się...
-Z czego się śmiejesz?!- jak na komendę popatrzyła na mnie Pramek i Bartman. O proszę, jacy zgodni.
-Może ja to oficjalnie ogłoszę bo ostatnio sama miałam podobną sytuację.- spojrzałam na Michała a ten tylko się uśmiechnął.
-Zbyszku dla twojej wiadomości Zosia jest moją córką. I jeśli teraz będziesz myślał, że robię idiotę z twojego przyjaciela Michała to powiem ci, że on o tym wie i wcale mu to nie przeszkadza. Owszem, na początku sam myślał, że Zosia to córka Magdy. Sama nie wiem czemu wysnuliście takie wnioski, ale są one błędne.- widziałam jak zaświeciły trzy pary oczu. Patrzałki Mateusza i Krzyśka napełniły się jakąś nadzieję, szczęściem. Oczy Zbyszka? Lekkim zażenowaniem. No tak, zrobił z siebie kompletnego kretyna. Jestem ciekawa czy stać go będzie na to by przeprosić Magdę za swoje zachowanie.
-Ja...yyy nie wiedziałem.- słuchać było w jego głosie zakłopotanie, ale na to jedno słowo nie potrafił się zdobyć. W między czasie dołączyła do nas Lewicka ze swoimi psiapsiółkami i zabrały Bartmana ze sobą. Zdążył tylko odwrócić głowę, ale nie zdążył już nic powiedzieć. Może chciał powiedzieć to magiczne słowo? Nie wiem. Jak na to wszystko z zareagowała Magda? Wyszła na zewnątrz a Jachlewski za nią. Krzysiek stał jak ten kołek i patrzył na oddalające się postaci a ja porwana przez Michała, kołysałam się w jego ramionach.
-Paulina powiesz mi kiedyś o Zosi i o tym kto jest jej...- położyłam mu kciuk na usta.
-Powiem, ale jeszcze nie teraz.- teraz myśli dziewczyno, co mu powiesz....
&&&&&
Pramek usiadła na ławce, która znajdowała się przed klubem. Noc była dość zimna a ona wyszła z odkrytymi ramionami. Klęła na siebie w myślach, że nie zabrała z domu jakiegoś żakietu czy chociaż bolerka.
-Przeziębisz się...- Mateusz bohatersko zdjął swoją marynarkę i zarzucił ją na ramiona Magdy.
-Tobie będzie teraz zimno.- spojrzała w oczy sportowca i miała do siebie żal. O co? O to, że nie potrafi się zakochać w takim fajnym chłopaku jakim jest niewątpliwie Mateusz. Mogła go porównać ze swoimi dotychczasowymi partnerami. Artur? Okazał się chamem. Dorian? Myślał tylko o jednym a kiedy Magda zaczęła wspominać o ustatkowaniu się, ten zabrał nogi za pas i tyle go widziała. Najporządniejszy był Tomek, ale nie była, jak się okazało" jego jedynym słoneczkiem. Mateusz? On jest opiekuńczy, z poczuciem humoru i wie, czego potrzeba kobiecie. Dlaczego więc nie może popatrzeć na niego w inny sposób niż tylko jak na kolegę?
-Nie ma o czym mówić... Magda chcę żebyś wiedziała, że nie mam do ciebie żadnych pretensji. To nie twoja ani nie moja wina, że jesteś dla mnie bardzo ważna i bardzo mi się podobasz. W tym przypadku wina nie leży po niczyjej stronie. Tak czasem w życiu bywa...- i ona myślała kiedyś, że Mateusz to najbardziej postrzelony i pokręcony chłopak na ziemi? Nawet jeśli tak było to na chwilę obecną jest zgoła odmiennie.
-Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym by cię skrzywdzić. Zbyszek nie ma racji...- nie miał racji, ale mimo to jego słowa głęboko zapadły w głowie blondynki.
-Zibi to Zibi. Najpierw mówi, potem myśli. Ważne, że my wiemy jak jest.- objął ją ramieniem a Pramek ochoczo do niego przylgnęła. Tak jak do przyjaciela.
-Od czasu do czasu możemy spotkać się i pogadać tak jak starzy dobrzy znajomi, prawda?
-No pewnie, że tak. Jeszcze raz cię przepraszam. Jestem pewna, że znajdziesz kogoś sto razy lepszego niż ja.- Mateusz pokręcił głową.
-Nie mówmy o tym. Wracamy do środka?- nie chciał słuchać z jej ust zapewnień jaki to jest fantastyczny i z jaką to łatwością znajdzie sobie drugą połówkę. Ta, która wydawała mu się idealna nie zwraca na niego uwagi, że nie ma o czym mówić.
-Jasne. W końcu przyszliśmy tu razem a nie zatańczyliśmy jeszcze żadnego kawałka. W nosie ze Zbyszkiem i Edytą, ja mam cholerną ochotę na taniec.- pociągnęła go za rękę na tyle mocno, że znalazł się blisko jej twarzy. Nie mógł poskromić swojej ochoty na jej usta. Zbliżył swoją twarz do twarzy Magdy a ta odwróciła głowę.
-Mateusz, nie rób tego więcej. To nie ma sensu...
-Przepraszam, chodźmy do środka.- spuścił głowę. Nie ma szans.
&&&&&
Witam Was moje drogie pod Notką 7. Oj wlecze się to wszystko, wlecze... Na całe szczęście już w Notce 8 razem z Magdą przenosimy się do naszych siatkarzy na pierwszy mecz LŚ i wtedy zacznie się właściwa akcja ;) Kiedy owa notka się pojawi? Planuję ją na dzień Wigilii, ale wszystko może ulec zmianie.
Zauważyłam, że moje opowiadanie będzie naszpikowane sukcesami naszych orłów, ale mi to absolutnie nie przeszkadza ;) Moja radosna twórczość będzie miała solidną podstawę ;D Już mi powoli mija gorączka pucharowa a wraca ta ligowa. Po wczorajszym meczu Jastrzębie z Zaksą stwierdzam, że nie tylko reprezentacyjna siatkówka podnosi mi ciśnienie. Jastrzębie też robi to całkiem nieźle ;D No a w środę wyruszam na Ligę Mistrzów. Co z tego wyniknie? Mam nadzieję, że dobra zabawa.
Pozdrawiam i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz