czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 13

Kiedy tylko odsłuchał wiadomość od Pauliny, próbował kombinować jak najszybciej wydostać się z gali promującej Euro 2012 w stolicy Polski. Przyjechał tu jako kapitan reprezentacji narodowej Hiszpanii, ale przede wszystkim pojawił się w Polsce jako brat. Słysząc rozpacz w głosie Pauliny, chciał się zerwać kilka godzin wcześniej.
-Przepraszam, czy ja mógłbym opuścić galę?- zapytał głównego organizatora, a ten postawił na niego oczy.
-Ale ludzie czekają na pana wystąpienie. Jakby nie patrzył, ale pan jest tu największą gwiazdą.- na chwilę obecną miał gdzieś to czy jest gwiazdą czy też nie.
-A mógłbym jako pierwszy powiedzieć kilka słów i potem stąd wyjść? Na prawdę to dla mnie ważne i nie mogę tu zostać dłużej.- organizator popatrzył na swój notes i pokiwał głową.
-No dobrze. Wejdzie pan zaraz za prezesem Lato.-Iker skinął głową. Dreptał za sceną i dreptał aż w końcu prezes PZPN-u skończył swój wywód. Bramkarz powiedział kilka zdań, strzelił kilka uśmiechów i po angielsku wymknął się z hotelu, w którym odbywała się uroczystość. Zamówił taksówkę, podał adres i teraz spokojnie próbował się dodzwonić się do siostry. Nie odbierała. Zmartwił się nie na żarty, dlatego próbował skontaktować się z ciocią. Jak się okazało pani Małgosia była już na miejscu i była przerażona tym, że jej córka zamknęła się w łazience i nie chce do niej nikogo wpuścić.
-Can you go faster?!-taksówkarz w miarę możliwości zwiększył prędkość, ale dla Ikera czas jakby stanął w miejscu. Kiedy tylko podjechał pod segment, Iker zapłacił za przejazd i biegł do mieszkania Pauliny ile tchu.
-Co się dzieje?!
-Mamusia nie wychodzi z łazienki od kilku godzin. Słychać tylko jak płacze. Rozmawiałam z ciocią Magdą, ale ona jest daleko i  nie może pomóc. Niech pan coś zrobi!-mała szatynka rozpłakała się na dobre i wtuliła w piłkarza. Miał plan, który pozwoli mu dostać się do siostry, ale obecność Zosi w takim momencie nie była wskazana.
-Ciociu zabierz małą do siebie, ja spróbuję najpierw prośbą wejść do łazienki, ale jeśli się nie uda to wyważę drzwi. Sama rozumiesz, że obecność Zosi nie jest wskazana.- pani Witek pojęła o co chodzi jej siostrzeńcowi, dlatego zabrała małą do jej pokoju i tam wytłumaczyła jaka jest sytuacja.
-Skarbie, pojedziemy do dziadka. Mamusia musi mieć chwilkę dla siebie. Pamiętasz jak z ciocią Magdą kiedyś tłumaczyły ci, że są takie dni, kiedy kobieta spędza dużo czasu w łazience?- pani Małgosia ukucnęła przed Zosią i otarła jej policzki, które były mokre od łez.
-Tak. Mamusia powiedziała, że jak będę większa to dowiem się o tym więcej. To mamusia ma takie dni teraz? Bo jak kiedyś je miała to nie musiałam jechać do was do domu...-Hiszpan wymownie spojrzał na swoją ciotkę. Czas leciał, a on miał już najgorsze przeczucia. Przez małą szybkę w drzwiach widział, że siostra siedzi pochylona przy wannie.
-Kochanie, wytłumaczę ci wszystko u nas. Zobaczysz się niedługo z mamą.- już nie zabierały żadnych rzeczy dziewczynki, tylko jak stały wyszły z mieszkania. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, Iker zaczął coraz mocniej walić do łazienkowych drzwi.
-Paulina otwieraj!-tak jak wcześniej cioci, tak i jemu teraz nie udawało się prośną wejść do środka. Wiedział dlaczego Zosia nie powinna być w tym momencie w mieszkaniu. Zamierzał wyważyć drzwi.
-Sama tego chciałaś.- zrobił kilka kroków w tył i po chwili uderzył całą siłą w powierzchnię drzwi. Całe szczęście łazienka była na tyle duża, że wanna była z dala od drzwi i ich wyważenie nie zagroziło w żaden sposób zdrowiu Paulina.
-Paula, nie rób tego!!!- doskoczył do niej i wyciągnął z trzęsących się dłoni metalową żyletkę. Po ścianach wanny ściekała krew, ale na szczęście rany cięte na dłoniach Pauliny nie były na tyle duże, by krwawienie z nich mogło zaszkodzić jej życiu.
-Boże, co ty chciałaś zrobić...- już nie podniósł głosu. Przytulił Paulinę do siebie i pozwolił jej się wypłakać.
-Iker ja chcę żyć, ale na chwilę obecną nawet nie wiem jak- szlochała wtulona w tułów brata. Jak się okazało na nadgarstkach Witek miała kilka większych ran, ale na szczęście żyły nie były naruszone. Krwawienie piłkarz chciał zatrzymać sam, nie chciał wozić jej do szpitala. Nie chciał, by musiała przed obcymi ludźmi musiała się tłumaczyć z tego co robiła. On nawet sam jeszcze nie dowierzał w to, co Paulina chciała sobie zrobić.
-Już dobrze, jestem przy tobie i nie pozwolę, by stała ci się krzywda.-mocniej zagarnął ją ramieniem i sam pozwolił łzą płynąć. Mógłby stać tam pod tymi drzwiami jeszcze kilka minut i już nie móc kogo tulić, bo wystarczyło jedno cięcie i Paulina...
&&&&&&
Nastroje w Brazylii były grobowe. Jakoś nikomu nie przychodziły do głowy głupie dowcipy w momencie, kiedy Michał nie wiedział co stało się z Pauliną, a Magda na domiar złego dzisiejszego wieczoru zaraz po konferencji zasłabła. Siedziała teraz na tarasie brazylijskiego hotelu i tak jak polecił jej Olek Bielecki, trzymała nogi wysoko w górze. Położyła je na balustradzie, którą okalany był taras, ale dla fizjoterapeuty ta wysokość nie była odpowiednia.
-Poczekaj chwilę mała i załatwię tu jakąś pomoc.- wyszedł na moment i zostawił ją samą. Mogła wreszcie opuścić nogi i spróbować skontaktować się z Polską. Paulina nadal nie odpowiadała, a Magda znów poczuła jakieś silne zawroty głowy. Nogi niechętnie powędrowały tam, gdzie były przed chwilą. Został jej już tylko telefon do mamy przyjaciółki. Zwlekała z nim tylko dlatego, by nie martwić pani Małgosi.
-Boże, tak się cieszę, że pani odebrała. Wie pani co się dzieje z Pauliną?! Po telefonie Zosi nie mogę sobie znaleźć miejsca, a ona cały czas ode mnie nie odbiera.- na tarasie z powrotem pojawił się Bielecki, a za jego plecami Magda dostrzegła Zbyszka.
-Miał być odpoczynek...- bąknął pod nosem Aleksander, a Magda patrzyła na fizjoterapeutę i z każdym słowem pani Witek otwierała szerzej oczy. Łzy jak świeczki stanęły w jej oczach, na ciele pojawiły się pierwsze kropelki zimnego potu.
-Pani Małgosiu muszę już kończyć. Proszę się nie martwić. Skoro Iker jest z nią to znaczy, że nic jej nie grozi. Jak tylko będzie to możliwe wsiadam w samolot i lecę do Polski.- skończyła rozmowę i odłożyła telefon na stolik.
-Mała ja muszę spadać, bo te połamańce już stoją pod moim pokojem i czekają na masaże. Zostawiam tu Zibiego. Potrzyma ci te nogi w górze jakieś 15 minut i jak wszystko będzie dobrze to wróć do siebie do pokoju i się połóż.- widocznie Bielecki czuł, że jego obecność w danej chwili krępuje blondynkę.
-Wedle rozkazu posłużę za twój stojak. Dawaj te nogi.- Zbyszek podszedł do Magdy i dopiero teraz zobaczył łzy w jej oczach. Z kontekstu rozmowy wywnioskował, że chodziło o Paulinę i musi być z nią nie najlepiej skoro w oczach Pramek pojawiły się łzy.
-Ej mała, co się stało?- za sprawą wspominanego już fizjoterapeuty wszyscy siatkarze zwracali się do Magdy "mała". I choć na początku złościła z tego powodu, po upływie czasu stwierdziła, że z tą bandą nie wygra.
-Ale obiecasz, że nie powiesz Michałowi? Nie chcę się wtrącać w jej życie i jeśli będzie chciała to sama mu powie.-Zbyszek skinął głową. Niechętnie, bo niechętnie, ale skinął.
-Z tego co mówiła pani Małgosia, mama Pauliny, ona chciała...-przełknęła ślinę.
-...chciała popełnić samobójstwo...-i wybuchnęła płaczem. Zbyszek zdębiał, zbaraniał i nie wiadomo co jeszcze zrobił w momencie, kiedy o tym usłyszał. Nie rozumiał ludzi, którzy targają się na własne życie, ale zawsze oni byli gdzieś z daleko od niego. Słyszał tyle w mediach o takich przypadków, ale w jego otoczeniu taka sytuacja nie miała miejsca. Aż do teraz... Dziewczyna, której kiedyś nie doceniał, ale sam przed sobą przyznawał, że się mylił, chciała zakończyć swój żywot. Chciała pozbawić się życia, mając córkę i Michała. Bo przecież Kubiak musiał coś dla niej znaczyć i musiał być dla niej kimś ważnym. Miała też Magdę. Obie dziewczyny wydawało by się, że są dla siebie maksymalnym oparciem. Nagle Paulina stwierdziła, że nie jest w stanie sobie z tym poradzić i zdecydowała się na taki krok. Nie wierzył.
-Możesz powtórzyć?- podczas gdy on bił się z myślami przy balustradzie wpatrując się tępym wzrokiem na krajobraz zasypiającego już Rio de Raneiro, Magda zasnęła. Ściemniło już się całkiem dobrze i pojawiały się pierwsze oznaki nocnego chłodu. Zbyszek nie miał serca budzić blondynki, dlatego wziął ją w swoje ramiona. Nieznacznie się poruszała, ale nie wybudziła ze snu. Mimo wszelkich prób powstrzymania się przed skosztowaniem pełnych ust Magdy. Przegrał tą batalię. Nakrył jej wargi swoimi, cały czas trzymając ją w ramionach. Wyszedł z nią na korytarz i dziarskim krokiem przemierzał drogę do jej pokoju.
-Jeszcze wczoraj chcieli się pozabijać, a dziś taka sielanka. Zbyszek ty to masz życie. Czy cię czubią, czy cię lubią, to i tak wszystkie znajdują drogę do twojego łóżka.-w innych okolicznościach Krzysiek dostałby burę, ale nie było na to teraz czasu.
-Weź się Krzysiu zamknij i otwórz mi drzwi do jej pokoju. Klucz masz tu.- już wcześniej udało mu się z jej spodni wyciągnąć kluczyk. Igła z uśmiechem na ustach wykonał polecenie młodszego kolegi i już miał coś powiedzieć, kiedy w kieszeni poczuł wibrujący telefon.
-Dobra, zwolnili klopa więc znikam. Tylko proszę cię Zbysiu bez efektów dźwiękowych proszę, bo ja mam pokój obok. Już mi starczy Rucy i jego chrapanie.- Zbyszek puścił tą uwagę mimo uszu. Igła wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Bartman ułożył Magdą na łóżku, wyciągnął jej nogi, zdjął buty i nakrył kocem. Zasnęła snem mocnym, bo nie drgnęła nawet wtedy, kiedy Zbyszek nieumyślnie zahaczył nogę o szafkę nocną i narobił przy tym sporego hałasu. Kiedy był przy drzwiach odwrócił się jeszcze raz.
-Co się z tobą dzieje Bartman?-ten wypadek? Bardzo możliwe. Świadomość, że Paulina mogła zabrać sobie życie, w czasie, kiedy to życie się do niej uśmiecha i kiedy nie pora jej schodzić z tego świata? To też. Magda i jej urok?
&&&&&&
Minęły trzy dni. Trzy cholerne dni, w których chciałam spalić się ze wstydu i schować pod ziemię za to co chciałam zrobić. Gdyby nie Iker to nie wiem jakby to wszystko się skończyło. Może znalazłabym w sobie odwagę i przejechała żyletką po żyłach? Sama nie wiem. Wiem natomiast jedno, że wraz z pojawieniem się Maćka mój misternie układany świat w którymś miejscu uległ zniszczeniu. Nie chciałam nigdy poznać człowieka, który mnie wykorzystał, a stało się zupełnie odwrotnie.
-Paulina, przestań myśleć o tym chłopaku i pomyśl o tym co ci zaproponowałem wczoraj.- to też nie daje mi spokoju. Hiszpan chciał bym wyjechała z Zosią do Hiszpanii i zatrzymała się u niego na czas, aż dojdę do siebie. Zapewne byłoby mi wszystko jedno, gdyby nie jedna osoba, która trzymała mnie tu w Polsce. Michał...Nie mogłam tak po prostu uciec bez słowa i go zostawić.
-Iker ja nie mogę. Dopiero w 26 wraca Michał i nie mogę wyjechać. Poczekam i tu na miejscu postaram się uporać ze wszystkim.-brat kończył właśnie bandażować moje nadgarstki. Chciałam pokazać mu, że jakoś dam sobie tutaj radę i dziarskim krokiem zmierzałam do kuchni po kubki, w których stała parująca kawa. Chwyciłam je w dłonie i nie dałam rady utrzymać. Wylałam zawartość na podłogę, kubek rozpadł się na kwałki. W geście desperacji chciałam je pozbierać, ale nie dałam rady...wybuchnęłam płaczem.
-Właśnie widzę jak się ze wszystkim uporasz. Zrobimy tak. Zadzwonisz do Michała bądź napiszesz mu meila, jeszcze dziś załatwisz sobie urlop, a ja w tym czasie zamawiam bilety na samolot. I nawet nie próbuj ze mną dyskutować.-zastrzegł sobie, ale ja widziałam co najmniej kilka powodów by z nim dyskutować. Wizyta w Hiszpanii wiązałaby się zapewne z wizytą w jego rodzinnym domu, a ja nie jestem gotowa się z nimi spotkać. Nie rozumiem, czemu to ja zawsze mam pod górę i pod wiatr. Nieraz dostałam od życia po dupie, najbardziej wtedy w liceum. Poukładałam swoje rozjebane wówczas w życie, odnalazłam się w tym, a tu na każdym krok, ktoś po kawałku chce mi ten świat zamienić. Rodzina w Hiszpanii, ojciec Zosi na horyzoncie, Michał i moja nieobojętna postawa wobec niego. Nie zdążyłam zanegować jego propozycji, bo już na moich kolanach pojawił się laptop.
-Nie Iker, ja nie mogę. Co ja mam mu napisać? Cześć Michał, mam brata w Hiszpanii i właśnie do niego jadę, bo chcę odpocząć. Jakbyś chciał wiedzieć coś o wspomnianym bracie, to wpisz sobie w google Iker Casillas.- no co to ma być?
-Jesteś uparta jeszcze gorzej niż ja. To pozwól chociaż zabrać mi Zosię. Porozmawiam z ciocią, może zgodzi się pojechać z nami na jakiś czas.- dlaczego ja nie jestem tak kreatywna jak mój brat? Ta propozycja nie wydawała się głupia. Zośka niejednokrotnie wyjeżdżała z moimi rodzicami na wakacje, więc chyba nie byłoby problemu.
-A ty będziesz miał dla nich czas?- liga się skończyła, ale ja tam nie wiem jak wygląda ich sezon reprezentacyjny.
-Spokojnie, więc na co się porywam. Nie zaprosiłbym was do siebie wiedząc, że musiałybyście siedzieć same w domu bądź jeździć ze mną na mecze. Nie musisz się martwić...-no to się nie martwię.
-Jeśli Zosia i mama się zgodzą, to macie moje błogosławieństwo.- nieznacznie się uśmiechnął i zabrał się za sprzątanie bajzlu, który narobiłam.
-Fajnie jest cię mieć wiesz? Nie gwiazdorzysz i można z tobą pogadać...
-Ciebie też jest mieć fajnie.-ta...
-Strach cię zostawić samą w domu, bo tniesz się i nastajesz na swoje życie.- dokończyłam za niego z ironią w głosie, a Iker odłożył sprzęt sprzątający i spojrzał na mnie.
-Oboje uznajemy to za wypadek przy pracy. Wiem, że już nigdy tego nie zrobisz.- też to wiem...
&&&&&
Pojawiam się i znikam? Niewykluczone. Przez ostatni tydzień gwałtownie weszłam w rytm nauki i jakoś ciężko mi się w tym wszystkim na chwilę obecną odnaleźć. Pojawił się jakiś przygnębiający nastrój i ogólna apatia. Może to zabrzmi źle, ale w takiej sytuacji blog i wszystko co z nim związane zeszło na drugi plan. Wiele razy chciałam wejść i skomentować zaległe rozdziały, ale nie byłam wstanie napisać nic sensownego. Zaległości rosły, a ja zapisywałam sobie Wasze blogi  na kartce i zastanawiałam się, kiedy ja zdołam to nadrobić. Czytać czytam, bo mam dostęp do Internetu w telefonie, ale pisanie komentarzu na komórce jest dość uciążliwe. Mam nadzieję, że te osoby do których nie zajrzałam mi wybaczą...
Nawiążę do pytanie w mojej wypowiedzi. Zakładałam sobie, że skończę wszystko co zaczęłam i nadal to utrzymuję, ale nie wiem jak to rozłoży się czasowo. Każda z nas ma swoje życie, to jakby z pierwszego miejsca. Są studia, licea,gimnazja. Nie dają wytchnienia na żadnym szczeblu edukacji,boleśnie się o tym przekonuje ostatnio każdego dnia. Nie chcę składać jakichkolwiek obietnic jeśli chodzi o nową notkę. Może będzie planowo, może nie... Jedno jest pewne. Nie będę się spinać, bo pisanie pod presją mi nie służy. Mam nadzieję, że jutrzejsza obecność w Bełchatowie mnie jakoś natchnie, bo na chwilę czuję się wyprana z emocji i jakoś nie umiem ich z siebie wykrztusić na potrzebę bloga. Przynajmniej nie takie o jakie mi chodzi. Na historii pisałam, że ruszę jednoczęściowymi historiami. Nie porywam się na to. Nie teraz...
Pozdrawiam i przepraszam, że przynudzałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz