Zbyszek niemal wciśnięty w krzesło na którym siedział odprowadził tylko wzrokiem wybiegającą z mieszkania dziewczynę. Jej wyjście przypieczętowało mocne trzaśnięcie drzwi wejściowych.
-No już możemy się…- spakowany Mateusz wszedł do kuchni i ku jemu zdziwieniu nie zastał w niej Magdy.
-Gdzie ona jest?- spojrzał na puste krzesło. W między czasie do kuchni wszedł zaspany Michał ale nie zapowiadało się by zagrzał tu miejsce na dłużej. Z lodówki wyciągnął karton soku pomarańczowego i razem z nim chciał wrócić do swojego pokoju, kiedy Mateusz niespodziewanie chwycił go za rękę.
-Wyszła, nie słyszałeś jak trzasnęła drzwiami?-zapytał z ironią ale Jachlewskiemu nie było do śmiechu.
-Posłuchaj mnie Zbyszek raz a dobrze. Jeśli zobaczę,że Magda uroniła przez twoje szczeniackie zachowanie choć jedną łzę, to jak tu stoję mówię, że ta noc była ostatnią w tym mieszkaniu. Mam dość tego twojego beztroskiego i lekkomyślnego życia, oceniania dziewczyn po wyglądzie. Nasze mieszkanie to tak naprawdę nie jest mieszkanie. To jest burdel, w którym co jakiś czas pojawiają się nowe twarze, które mijamy z Michałem na korytarzu kiedy wychodzą z twojego pokoju. Nie wiem jak Michał ale ja mam tego dość.Chciałbym by wrócił do nas ten Zbyszek, który nie grał macho tylko był normalnym chłopakiem. To liceum cię tak zmieniło a my dążyliśmy za tobą bo nie chcieliśmy cię stracić.- Michał i Zibi szeroko otworzyli oczy. Kubiak był zdziwiony dojrzałością z jaką jego przyjaciel wypowiadał te słowa. Bartman znowu nie mógł sobie poradzić z tym, że w przeciągu kilkunastu minut usłyszał tyle gorzkich słów.
-Łatwo się usprawiedliwiasz, wiesz?! Wszystko co robiłeś kiedyś zrzucisz na mnie bo robiłeś to w imię przyjaźni?- kolejna awantura w tym mieszkaniu w przeciągu dwóch dni. Nieźle.
-Nie, nie usprawiedliwiam się bo sam wiem, że nie powinienem się tak zachowywać ale ja z tym skończyłem. Staram się zachowywać jak odpowiedzialny i dorosły facet a ty widocznie nadal mentalnie jesteś chłopakiem z liceum. Wiem, że to co ci powiedziałem po tobie spłynie ale przynajmniej mi będzie lżej. Ja spadam!- uścisnął dłoń Michała i wyszedł z mieszkania. Kubiak oparty o futrynę widział, że Mateusz rzeczywiście jest już nieco bardziej roztropny a Zbyszek z lekkim zawiasem krzątał się po kuchni, tak jakby próbując zrobić sobie śniadanie. No właśnie, próbując…
-Cholera jasna!- wyleciał mu kubek z rąk co zaowocowało wylaniem przez niego herbaty na podłogę i rozleceniem się naczynia po całej podłodze. Michał jak to Michał, chciał pomóc przyjacielowi nawet jeśli ten ostatnimi czasy przyprawiał go o rozstroje nerwowe.
-Aż taki dupek ze mnie?- zbierając kawałki szkła Zibi zagadał do przyjmującego.
-Zdefiniuj w swojej głowie słowo dupek i sam odpowiedz na swoje pytanie.- poklepał go po ramieniu i wrócił do swojego pokoju. Jakby nie patrzył to ostatnie dni przed zgrupowaniem i trzeba je wykorzystać na sen bo w spalskich lasach nie zawsze jest ko temu okazja. W kuchni natomiast Zbyszek zastanawiał się dlaczego tak bardzo jego poglądy na świat różniły się od tych, które mieli jego dwaj przyjaciele.
-Przecież to nie możliwe, byśmy aż tak bardzo się do siebie różnili.- zastanawiał go też jeden fakt. Dlaczego tylko on nie widział kilka lat temu potencjału w przeciętnej dziewczynie, która dziś na pewno nie zaliczała się do tych przeciętnych. Widać, że miała klasę i twardo stąpała po ziemi.
-Ja cię jeszcze rozpracuję słońce.- w tym momencie gdzieś miał to, że Pramek nie będzie chciała go znać i będzie unikało go jak ognia. On jest Zbyszek Bartman i on zawsze osiąga swój cel a im bardziej niemożliwy tym lepiej smakuje.
&&&&&
Zastanawiam się jak ja sobie zorganizuje te najbliższe dni bez Magdy. Wszystko na te kilkadziesiąt godzin do jej powrotu ustanie na głowie ale sobie poradzę.
-Mamo mogę dziś nie iść do przedszkola?- wiem, to chore ale ta propozycja jest mi na rękę bo nie miałabym jej zapewne jak odebrać i znów musiała by siedzieć co najmniej dwie godziny w świetlicy szkolnej.Ostatni jej pobyt zakończył się uwagą i moją wizytą u przedszkolanki. Wytargała jakąś dziewczynę za włosy bo tamta śmiała się, że jej tatuś jej nie kocha bonie odbiera jej ze szkoły. Wiedziałam, że przyjdzie takie czy gdzie zaczną podać trudne pytania na które ja nie znam odpowiedzi. Bo mając magistra dziennikarstwa i nauk humanistycznych nie jestem w stanie jej powiedzieć,dlaczego tatuś nas nie kocha.
-Dobrze kochanie ale w takim razie będę musiała cię zawieźć do dziadków bo sama umówiona jestem na spotkanie z takim panem, z którym muszę przeprowadzić wywiad.- Zosia naprawdę dużo rozumie i wie, że praca to coś co pozwala mi ją utrzymać i dlatego nigdy nie rozkłada lamentów i żalów z powodu mojej nieobecności.
-Super! Mamo a co to jest Półwysep Ibe yyy Ibe cośtam?- otworzyłam szeroko oczy. Ja myślałam, że w przedszkolu to dzieci sylabizują a nie studiują geografię europy…
-Kochanie takim mianem określa się państwa, które na tym półwyspie mają swoją siedzibę, np. Hiszpania.- mogłam powiedzieć, że Portugalia a jednak ta Hiszpania ostatnimi czas zbyt często przewija się w moim życiu. Zosia była zadowolona z tej odpowiedzi. Zjadłyśmy wspólnie śniadanie i już miałam zakładać jej kurtkę kiedy gdzieś w głębi mieszkania rozdzwonił się mój telefon, ten służbowy.
-Przepraszam skarbie ale mamusia musi odebrać.- zniknęłam za drzwiami sypialni i przyniosłam swoją torbę. By znaleźć dzwoniący przedmiot musiałam z niej wszystko wyrzucić. Ja naprawdę mam tu wszystko.
-Tak?- dzwoni mój rozmówca z którym mam przeprowadzić wywiad, Radosław Panas.
-~~~~~
-No dobrze. Ja wiem tylko tyle, że mam przeprowadzić wywiad z panem a z koro mój redaktor naczelny kontaktował się z panem prosząc by w rozmowę włączył się też pański zawodnik to ja nie wnikam.- nie wiem tylko dlaczego o takich rzeczach nie dowiaduję się ja tylko Panas. No ale w tym świecie są kliki i chyba Panas i mój naczelny nie raz spotkali się przy piwko,zjedli ze sobą beczkę soli czy czego tam jeszcze.
-~~~~~
-Dobrze a więc do zobaczenia.- rozłączyłam się jako pierwsze bo chyba o to chodziło trenerowi. Widać, że gentelman.
-Zobacz mamusiu sama założyłam sobie kurteczkę i nawet zawiązałam buciki.- patrzyłam na misternie zawiązane kokardki na jej nóżkach a w moich oczach mimowolnie pojawiły się łzy. Jeszcze nie dawno była taka malutka i bałam się za każdym razem gdy zostawiałam ją samą, że coś jej się stanie. Teraz widzę, że z każdym dniem Zosia staje się coraz bardziej samodzielna. Ukucnęłam przy niej i mocno ją do siebie przytuliłam.
-Mamuś nie płacz. Mówiłaś, że twój tusz nie lubi wody.- uśmiechnęłam się na to uwagę. Jak poprosiła mnie córa tak jak postanowiłam, że zachowam twarz i nie będę płakać. Sama założyłam swój płaszcz bo ranki były jeszcze naprawdę chłodnę, chwyciłam za rączkę córę i obie dziarskim krokiem wyszłyśmy z mieszkania. Tylko czekać aż Zuzia będzie wyższa ode mnie i obie będziemy chodzić na zakupy, ramię w ramię trzymając się pod rękę. Szkoda tylko, że same…
&&&&&
Dotarli do Hamburga późnym popołudniem. Mateusz co prawda całą drogę grzał jak głupi ale nie było mądrych na korki w centrum Warszawy i potem na granicy. Przez całą podróż nie za dużo ze sobą rozmawiali.Wymieniali raczej uwagi na temat sportu a kiedy Magda wydawała się być śpiąca i znużona, Mateusz przymknął się i pozwolił by oddała się w ramiona Morfeusza.Sam nakrył ją kocem i jechał dalej.
-Długo spałam?- zapytała kiedy Jachlewski zatrzymał samochód i delikatnie trącił jej rękę by ją obudzić.
-Wiesz, zasnęłaś zaraz po wyjeździe z Warszawy,który zajął nam sporo czasu i spałaś do tej pory.- uśmiechnął się lekko i wyszedł z samochodu by z bagażnika wyciągnąć ich walizki. Pod bazą hotelową stał już autobus wariatów, z którymi przyjdzie pracować Pramek. Nadal jeszcze jakoś ciężko było jej uwierzyć, że jest kimś. Zwyczajna dziewczyna nie długo zacznie występować w telewizji, będzie tłumaczyć wypowiedzi ludzi, którzy nie jednokrotnie są na pierwszych stronach gazet. Dziwne ale jednocześnie niesamowite.
-Panowie, Siwy przyjechał!- z hotelu wyskoczył jak poparzony Krzysiek Lijewski, który zabrał się za bagaże Magdy by odciążyć trochę kolegę z zespołu.
-Trema jest?- zagadnął do dziewczyny z naturalnym dla siebie lekkim uśmiechem.
-Nie jest źle. Zaraz mamy mieć spotkanie, powiem wam jak wyobrażam sobie naszą współpracę nie tylko jeśli chodzi o ten turniej ale także inny, bardziej prestiżowe.- była przygotowana bo była perfekcjonistką i wszystkiemu co robiła oddawała mnóstwo serca. Na dzisiejsze spotkanie rozpisała wszystko by o niczym nie zapomnieć.
-Oho… Widzę, że skończyły się czasy kiedy dziennikarze przekręcali nasze wypowiedzi jak chcieli. Będziemy mieć anioła stróża, który nad wszystkim będzie czuwał.- w recepcji Magda otrzymała kluczyk do swojego pokoju a Mateusz swoje miejsce znalazł u boku Michała Jureckiego i jego brata, z którymi od lat dzielił pokój na najróżniejszych zgrupowaniach.
-To co widzimy się na spotkaniu tak?- kiwnęła głową,kiedy Krzysiek odstawił przy drzwiach jej walizki. Wychodząc zamknął za sobą drzwi by Magda miała chwilę dla siebie by odpocząć i odświeżyć się po podróży.Kiedy jechała z Mateuszem nie miała nawet czasu przemyśleć tego co wydarzyło się w warszawskim mieszkaniu. Nie miała do siebie żalu, że tak zjechała siatkarza. Miała natomiast do siebie żal, że Bartman nie może teraz wyjść z jej głowy. Mimo, że znów tak bardzo ją zdenerwował to nie mogła oprzeć się wrażaniu, że był pociągającym i do szpiku kości przystojnym facetem. Zaspany wyglądał równie dobrze jak na zdjęciach do najróżniejszych czasopism.
-Cholera Magda, przestań o nim myśleć.- próbowała zganić się w myślach ale bezskutecznie bo obraz siatkarza, w lekko obcisłej koszulce przez którą odbijały się znacznie jego wyrzeźbione mięśnie brzucha i torsu nie dawały jej spokoju.
-Za robotę się weź dziewczyno!- energicznie wstała z łóżka i by zagłuszyć napływające do głowy myśli rzuciła się w wir czynności,który miały zając jej głowę. Wzięła prysznic, napisała sms`a do Pauliny i przebrała się w reprezentacyjny strój, który czekał na nią w recepcji.Przejrzała się w lustrze i musiała przyznać, że w stroju który przysługuje jejw reprezentacji siatkówki wygląda znacznie lepiej i lepiej się też w nim czuje.No ale jak się nie ma co się lubi…
…-Z mojej strony to wszystko co miałem do przekazania. Nie pierwszy raz się spotykamy więc wiecie na co możecie sobie pozwolić względem mnie i innych członków sztabu. Jest jednak wśród nas osoba,która jest nowa w naszym otoczeniu i jej teraz oddam głos jak i oficjalnie przedstawię tym, których zabrakło kilka dni temu w Warszawie. Poznajcie Magdalenę Pramek, naszą tłumacz i za razem rzecznika prasowego.- po sali rozległy się brawa i nadszedł czas na wystąpienie Magdy. Z bijącym sterem odebrała mikrofon od trenera Wenty i zaczęła swoje, jak to nazwał siedzący najbliżej stoły Krzysiek, expose.
-To może ja się przedstawię po krótce i powiem wam jak wyobrażam sobie naszą współpracę i moje zadania.- odetchnęła i widząc wysoko uniesione kciuki Mateusza i Krzyśka uśmiechnęła się szeroko i już nieco spokojniej zaczęła mówić:
-Nazywam się Magdalena Pramek i od tego połowy tego sezonu reprezentacyjnego będą waszym tłumaczem oraz rzecznikiem prasowym.Skończyłam lingwistykę na Uniwersytecie Stefana kardynała Wyszyńskiego. Takie samo stanowisko jak to u was piastuję także w seniorskiej reprezentacji siatkarzy.- na sali rozległy się jęki zawodu.
-A myśleliśmy, że tylko my mamy taką ładną tłumaczkę. Siatkarze to zawsze muszą mieć lepiej niż my.- uwaga z ust Marcina Lijewskiego sprawiła, że na twarzach pozostałych chłopaków pojawił się uśmiecha i dla Magdy był on znakiem, że dogada się z tą grupą.
-Spokojnie. Mogę was zapewnić, że dla mnie nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Mam nadzieję, że z wami i z siatkarzami będę się potrafiła się dogadać. Ale żebyście nie myśleli, że jestem taka słodka to…-wyciągnęła kartkę ze swoich dokumentów na której spisała sobie kilka istotnych punktów.
-… to powiem wam czego od was oczekuję a co mogę dać od siebie. Po pierwsze, jestem do waszej dyspozycji i jeśli tylko za moim pośrednictwem chcecie udzielić wywiadu bądź chcecie uzyskać jakąś pomoc przy przekładzie na inny język to wiecie gdzie mnie szukać. Tylko mam prośbę do was.Nie każcie mi odpowiadać na pytania z waszej sfery intymnej. Takie pytania będą się pojawiać ale nie chciałabym wchodzić w wasze życie butami. Co za tym idzie?Nie odpowiadam na pytanie plotkarskich pisemek i portali. Jeśli wy macie ochotę to proszę bardzo.- spojrzała po twarzach piłkarzy i zauważyła w ich oczach uznanie. Osiągnęła to co chciała. Nie będzie postrzegana jako pusta blondyna a dziewczyna, która zna się na tym co robi.
-Jakieś pytania?- zebrani pokręcili głowami.
-Dobrze więc jutro wcielamy nasze zasady w życie.Miłego wieczoru życzę a teraz przepraszam ale życie prywatne wzywa.- uścisnęła dłoń Wenty i wyszła z konferencyjnej, z dzwoniącym telefonem. <Paula> na wyświetlaczu więc nie można tego połączenia potraktować czerwoną słuchawką.Tymczasem na sali słychać było szepty rozmawiających ze sobą sportowców.
-Ty, czemu się nie chwaliłeś, że z taką żyletą do klasy chodziłeś? Jeszcze powiedz mi, że wolna a rzucam wszystko w cholerę i wracam do Warszawy.- nie kto inny jak Krzysiek Lijewski rzucił tą uwagę. Cały czas przyglądał się Magdzie co nie uszło uwadze jego kolegom.
-Odpuść Cinek, nie ta liga. Ona ma dziecko a co za tym idzie ma pewnie męża…
-Przecież nie ma obrączki na palcu!- Mateusz walnął go w ramię. Jego uwaga była dość głośna i wszyscy zwrócili na nią uwagę.
-A Marcin albo Michał mają obrączkę na palcu? Nie a mają żony. Widziałem jej córkę, ma na imię Zosia. Idę do pokoju, spać mi się chce. Idziesz?- Krzysiek podniósł się za nim i obaj ruszyli do pokoju. Czy zaintrygowany Krzysiek Lijewski osobą Magdy nie będzie miał podobnego celu co jego „ulubiony” siatkarz z Warszawy?
&&&&&
Rozumiem, że trener Panas ma swój prestiż ale jeszcze chwila spóźnienia a zbieram swoje zabawki i wracam do redakcji. Co ja do cholery, swojego życie nie mam? Już poprosiłam kelnera by przyniósł mój rachunek kiedy w drzwiach pojawił się Panas a zaraz zanim do lokalu wszedł…Kubiak?! No ej, tak się nie będziemy bawić.
-Najmocniej przepraszam ale Zbyszek musiał został wezwany do prezes Doleckiej a ja na jego miejsce musiałem ściągnąć Michała. Mam nadzieję, że to nie będzie jakiś duży kłopot?- ja w ogóle w tym momencie nie wiem co się teraz dzieje. Zbyszek, Kubiak?
-Nieee.- musiało to wyjść cholernie przekonywająco ale ja nawet nie myślałam, że w takich okolicznościach i tak szybko dane mi będzie spotkać się z Michałem. Przez ostatnie tygodnie miałam być odsunięta od siatkówki bo podobno ktoś miał na moim miejscu przygotowywać się do pracy magisterskiej a teraz trach, mam siatkówkę a na dokładkę mam Michała.
-Cześć Paulina.- uścisnął moją dłoń i nie wiem czy był tak samo zaskoczony jak ja ale mimo wszystko jego była stać na uśmiech,który nie powiem ale ugiął moje kolana. Nic się nie zmienił. Jak go zapamiętałam ze szkoły tak nadal miał ten błysk w oku kiedy się uśmiechał.
-Cześć Michał.- przeciągnęliśmy tą chwilę do granic możliwości i chyba o jedno spojrzenie za długo…
&&&&&
Wyrobiłam się w dwa tygodnie z tą notkę ale tylko dlatego, że miałam ją napisaną już wcześniej i wystarczyło tylko poprawić błędy. Jeśli jakiś się nie pozbyłam to przepraszam od razu z tego miejsca. Jest jak jest a mianowicie jest ciężko i trudno mi powiedzieć czy notka kolejna pojawi się o czasie czy też nie. Spinać się nie będę bo nie ma sensu pisać na siłę ale mogę powiedzieć, że jeśli tylko będę miała chwilę wytchnienia to będę się starała pisać. Moją głowę zaprząta też myśl, że mam do publikacji epilog na pierwszym opowiadaniu ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pojawi się on już w jutro bądź w sobotę. Jeśli chodzi natomiast o moją historię to jestem w stanie powiedzieć, że rozdział pojawi się jak tylko to będzie możliwe.
Tak jeszcze wracając do tego opowiadania. W poprzedniej notce pojawiły się pewne błędy. Otóż mama Paulina nie nazywa się Małgorzata Pramek tylko Witek a chłopcy nie mieszkają na Powiślu tylko na Ursynowie. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to nie dopatrzenie.
Pozdrawiam i do napisania ;***
P.S : dla tych, które czytają moje pierwsze opowiadanie podaję motyw przewodni epilogu. "18 lat później, czyli urodziny Arka i Dominiki...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz