czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 15


Cała czwórka zmieszała się niemiłosiernie. Magda była zła na siebie, że jej obecność została zauważona. Zbyszek był wściekły, że blondynka była świadkiem jego zabaw z Edytą. Lewicka była wyraźnie zniesmaczona tym, że przerwano im wspólne harce. Mateusz zaś myślał, że między Magdą a Zbyszkiem doszło do jakiegoś spięcia i, że to jak zwykle siatkarz nie mógł powstrzymać swojego ciętego języka.
-Ja już chyba będę się zbierać...-zmieszana Magda uciekała wzrokiem, by tylko nie spotkać się z oczami Zbyszka. Ogarnęła wzrokiem pokój Mateusza w poszukiwaniu torebki. Leżała na łóżku.
-No przydałoby się...-uszczypliwa uwaga z ust Edyty została zrugana przez Mateusza.
-Nie jesteś u siebie więc się zamknij. Magda jest moim gościem i zostanie tu jak długo tylko będzie chciała. Wiesz co Zbyszek? Myślałem, że już nie jesteś gówniarzem, ale jak widać tacy ludzie jak ty nigdy się nie zmieniają. Nie możesz jej odpuścić i powstrzymać tych swoich uwag?!-Siwy stanął naprzeciw Zbyszka i choć był nieco niżsy, swoją zapalczywością nadrabiał brak centymetrów. Edyta zachowywała się tak jakby całe zamieszanie toczyło się o nią więc na jej twarzy pojawił się uśmieszek. Im zaś nie chodziło o Lewicką, a o Pramek, która usiadła na skraju łóżka i zaczęła wahlować się jakąś książką.
-Nic jej nie zrobiłem i nie powiedziałem!-wzrok wszyscy skierowali na Pramek, która zrobiła się blada jak kartka papieru i z trudem łapała oddech. W mgnieniu oka obok pojawił się Mateusz, ale i Zbyszek zmienił wyraz twarzy i był gotowy pomóc. W tym wszystkim Edyta została kompletnie olana, a jej obecność w mieszkaniu przestała kogokolwiek tu obchodzić.Wściekła zebrała swoje zabawki i z trzaskiem drzwi wyszła z mieszkania. 
-Madzia co się dzieje? Źle się czujesz?- chcieli zaprowadzić ją do okna, co okazało się nietrafnym pomysłem,bo Magda osunęła się i straciła przytomność. W mieszkaniu zapanował chaos. Zbyszek z bijącym sercem próbował dodzwonić się na pogotowie, ale jak się okazało gdzieś był potężny wypadek i akurat do ich miejsca zamieszkania trudno przedostać się jakimkolwiek pojazdem.
-Ja mam kurwa w dupie taką służbę zdrowia!-powiedział do słuchawki i rozłączył się. Nie mieli chwili do stracenia, bo Magda z trudem łapała kontakt z rzeczywistością więc Zbyszek porwał ją w swoje ramiona i postanowił, że pojadą jego samochodem na pogotowie. Mateusz był w takim amoku, że nie protestował. Zresztą ten pomysł okazał się jak najbradziej trafnym. Rzeczywiście kilka dróg było pozamykanych, ale Bartman nie dużo robił sobie z tych zakazów. Samochody trąbiły, ale on nic sobie z tego nie robił. Szczęśliwie i o dziwo bez żadnego mandatu podjechali pod pogotowie. Magda znów znalazła miejsce w ramionach siatkarza, a Mateusz biegł za nimi z torebką blondynki.
-Przepraszam, czy ktoś mógłby nam pomóc?- zapytał Zibi kiedy znaleźli się w środku i zaraz obok nich pojawił się sanitariusz i kazał brunetowi zanieść Magdę na izbę przyjęć.
-Musi pan wyjść. Jak tylko będziemy wiedzieć więcej co z pańską żoną to damy znać.-zafrasowani sportowcy nie zauważyli za kogo sanitariusz wziął Zbyszka, dlatego nawet nie zareagowali. Usiedli na poczekalni i czekali.
-Mateusz ja jej nic nie powiedziałem. Myśleliśmy z Edytą, że nikogo nie było w domu i...
-Dobra, oszczędź mi szczegółów. Sory, że tak zareagowałem, ale pewnie zrobiłbyś to samo na moim miejscu.-Zbyszek skinął głową i już resztę czasu spędzili w milczeniu. Z izby przyjęć nie było żadnych wieści. Nikt nie powiedział, że wszystko jest w porządku, ale i nikt nie powiedział, że coś jest nie tak. Czekanie było najgorsze, ale nie mieli innego wyjścia jak tylko cierpliwie czekać.
-Może zadzwonię do Pauliny i powiem, że Magda jest w szpitalu?- Zbyszek nie był zwolennikiem tego pomysłu. Witek targnęła się na swoje życie i nie wiadomo jak u niej z psychiką. Nie wiedział też co z Pramek i nie sądził by dodatkowy stres był obu dziewczyną potrzebny. Analizując tak całą sprawę złapał się na tym, że martwi się o obie z przyjaciółek. Uczucie znane mu, ale jeszcze nie w stosunku do Magdy czy Pauliny.
-Jeśli Magda będzie chciała to sama po nią zadzwoni. Nie mieszajmy się w to.-stwierdził krótko i z uporem maniaka wpatrywał się w białe drzwi izby przyjęć. Mijały minuty, kwadranse, minęła godzina i na korytarzu pojawił się lekarz.
-Który z panów jest z rodziny pani Pramek?- oboj wiedzieli, że będzie trzeba skłamać bo inaczej nie uzyskają żadnej odpowiedzi na temat stanu zdrowia Magdy.
-Jestem jej narzeczonym. Panie doktorze co z nią?
-Zapraszam do środka. Pańska narzeczona na pewno sama by chciała panu o tym powiedzieć...-skupiony na tym, że skłamał, nawet nie zastanowił się nad sensem wypowiadanych przez lekarza słów, a już wtedy mógł się domyślić co lekarz miał mu do przekazania...

&&&&&

Było mi z nim tak dobrze, ale martwiłam się też trochę o Magdę. Kochana jest, że nie chciała nam przeszkadzać, ale to trochę niesprawiedliwe, że ja tu sobie leżę wtulona w tors Michała, a ona się musi błąkać się gdzieś po ludziach. 
-To zdjęcie musisz mi dać koniecznie.-uśmiechnął się, patrząc na moje zdjęcie bodajże z ostatniej klasy podstawówki.
-A co będziesz nim dzieci w przyszłości straszył?- rozmawiało mi się z nim tak dobrze i czułam się tak pewnie, że zdjęłam nawet te branzoletki z nadgarstka. Właściwie zdjął mi je Michał mówiąc, że przy nim nie muszę się niczego wstydzić bo on jest od tego by mi pomagać. Dla mnie znaczyło to więcej niż mogłoby się wydawać.
-Oj Paulinko...-odłożył album i intensywnie wpatrywał się w moje oczy. Czułam rozchodzące się po całym ciele fale ciepła, które wypełniały mnie od koniuszka małego palca u nogi po czubek głowy. Misiek odgarnął niesforny kosmyk z mojej twarzy i przybliżał się do mnie coraz bardziej. Czułam się jak w jakiejś komedii romantycznej bo jego twarz bardzo powoli zbliżała się po mojej, a kiedy już jego usta dotknęły moich ust, zapomniałam o wszystkim. Był nienaganny. Z niczym się nie spieszył, niczego na mnie nie wymuszał. Dawał upust swoim emocjom, by po chwili zwolnić i zobaczyć co ja mam mu do zaoferowania. Starałam się odpowiadać tym samym, tak samo mocno.
-Kocham cię. Już kiedyś moje serce na twój widok waliło mi kilka razy szybciej i mogę sobie tylko pluć w brodę, że wcześniej wolałem zachowywać neutralną postawę wobec ciebie niż o wszystkim szczerze z tobą porozmawiać. Szkoła średnia się skończyła i gdzieś na moment uczucie do ciebie zostało zagłuszone, by teraz wrócić i już nie dać o sobie zapomnieć.-mówił to tak szczerze, że chciałam płakać, ale on nie pozwolił mi na to, zamykając usta pocałunkiem i pochłaniając mnie tym bez reszty. On też już wcześniej zawrócił w mojej głowie, ale kiedyś był niedoścignionym ideałem o którym mogłam marzyć zamykając oczy przed snem. Teraz był chyba mój...
-Mógłbyś to powtórzyć?- już widziałam jak zaczyna artykułować samogłoskę "k", kiedy przerwał nam dźwięk mojego telefonu. To mogła być Magda i w takiej sytuacji nie chciałam tego telefonu nie odbierać.
-Przepraszam.-ucałowałam policzek Michała i podeszłam do miejsca, gdzie znajdowała się moja komórka. <Mateusz dzwoni>. Gdyby to był ktoś inny to zbagetilizowałabym ten telefon, ale przecież Magda miała być właśnie u Jachlewskiego, więc odebrałam.
-No co tam Mateusz? Za chwilę oddam ci Michała, a ty musisz mi oddać moją Magdę.-powiedziałam z uśmiechem, ale Siwemu nie chodziło o to.
-&&&&&
-Zaraz tam będę!- Magda była w szpitalu! Cholera, to moja wina. Po jej powrocie widziałam, że jest jakaś taka blada, ale jak zawsze musiałam się zachować jak egoistka i myśleć tylko o sobie.
-Michał musimy jechać. Magda jest w szpitalu, zasłabła u was w mieszkaniu!- Kubiak zerwał sie na równe nogi i już był gotowy do wyjścia. Jak dobrze, że nic nie wypił przy kolacji, bo inaczej musielibyśmy się tłuc taksówką. Miałam tylko nadzieję, że to zwykłe przemęczenie i odpowiednio przeprowadzona rekonwalescencja przywróci ją do życia. Już ja się nią zajmę i skończę jej te wyjazdy po Stanach i innych dalekich krajach skoro zmiana klimatu i stref czasowych jest aż takim obciążeniem dla jej organizmu. Wiem, że będzie zła, ale już moja w tym głowa by o nią zadbać...

&&&&&

Nie docierały do niej słowa lekarza, choć ten mówił to ze 100% pewnością. Na potwierdzenie swoich słów przyprowadził lekarza ginekologa, by ten rozwiał wszelkie wątpliwości. Rozwiał, ale nie tak jakby tego oczekiwała Magda. Do momentu USG miała jeszcze nadzieję, że to jakaś pomyłka, a ona nie jest w 5 tygodniu ciąży.
"-Pani Magdo, jest pani w ciąży. Gratuluję"- te słowa sprawiły, że zaczęła płakać i nie były to bynajmniej łzy szczęścia. Nie chodziło o to, że nie chciała mieć nigdy dzieci. Chciała, ale nie w takich okolicznościach i jej sytuacji. Nie ma męża, dopiero zaczęła poważną pracę, która sprawia jej satysfakcję, a tu na horyzoncie pojawia się mała istota, która przewróci jej świat do góry nogami. Nie tak wyobrażała sobie macierzyństwo i wiadomość o tym, że zostanie matką. Nie tak wyobrażała sobie ojca jej dziecka. Myślała, że wyjdzie za mąż, a takie maleństwo będzie wyczekiwanym owocem miłości. Będą się o takiego szkraba starać z całych sił, a jak już pojawią się jakieś oznaki tego, że jest w ciąży ona zrobi test i będą się razem cieszyć z jego pozytywnego wyniku. Jej obecna sytuacja jest zgoła odmienna. Ojciec dziecka jest Zbyszek, który jej nie kocha i na pewno nie chce miec teraz dziecka. Zresztą nawet nie wyobraża sobie by zmusić go do wzięcia jakiejkolwiek odpowiedzialności za to co się stało. Nie wybaczyłaby sobie gdyby w przyszłości dziecko dowiedziało się, że było wpadką, a tatuś zajmuje się nim z poczucia obowiązku. Za dużo zna takicj sytuacji i mimo wszystko swoje dziecko będzie chciała przed tym ochronić. Nie zamierza jednak tego ukrywać przed Zbyszkiem. Jest jaki jest, ale ma prawo wiedzieć o tym co się stało i sam podjąć decyzję to z tym zrobi. Spodziewała się wszystkiego po kimś z takim podejściem do życia jak siatkarz. Będzie jej kazał usunąć, nie będzie chciał mieć z dzieckiem nic wspólnego, albo pomyśli, że Magda właśnie na dziecko chce go usidlić. Chociaż ta ostatnia wesja powinna wydać mu się absurdalna, bo przecież Magda nigdy nie pokazała mu, że jakoś szaleńczo mu na nim zależy.
-Jak się czujesz?- o wilku mowa. Zbyszek pojawił się na sali w ziolonym fartuchu i usiadł przy jej łóżku.
-Żeby powiedzieli mi co z tobą, musiałem im trochę nakłamać. Nie złość się, ale powiedziałem, że jestem twoim narzeczonym.- Bartman mógł spodziewać się wybuchu złości w jego kierunku, ale nie tego, że Pramek się rozpłacze.
-Chcesz się bawić w dom? To mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość, jestem w ciąży. Z tobą Zbyszku...

&&&&&
A więc no...Tak to się przedstawia na obecną chwilę. Oznajmiam, że za nimi połowa opowiadania i na dziś tyle ogłoszeń.
Pozdrawiam ;*** 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz