niedziela, 19 sierpnia 2012

Notka 30

Po tamtej rozmowie z Magdą byłam tak wyczerpana psychicznie, że nie marzyłam o niczym innym, jak tylko szybkim prysznicu i wygodnym łóżku. Wszystko to dostałam za sprawą Michała, który zaznajomił mnie ze swoim pokojem i powiedział, że mam położyć się w jego łóżku, a jak będą jakieś problemy to on nad wszystkim będzie czuwał. Niby był taki jak zawsze, ale czułam, że słowa Pramek dały mu do myślenia. Jeśli bym powiedziała, że mi nie, to bym w tym momencie skłamała. O wszystkim mu opowiem. Priorytetem jest dla mnie sprawa Zosi, zwłaszcza po tym jej pytaniu w samochodzie. Tą sprawę muszę Michałowi wyjaśnić, choć nie łatwo będzie mi do tego wszystko wracacać. Obudziłam się wypoczęta, ale szybko mój humor uległ pogorszeniu, kiedy przypomniałam sobie o wydarzeniach minionego dnia i przyszłej rozmowy z Kubiakiem. Sam siatkarz siedział obok mnie i przypatrywał się mojej zaspanej twarzy do momentu aż na dobre otworzyłam oczy.
-Dzień dobry skarbie.-nachylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Nie mam nic przeciwko takim porankom, naprawdę. Dziś jednak nie był odpowiedni moment, by w nieskończony moment przedłużać te pieszczoty. Szybko się ogarnęłam i we trójkę, łącznie z Zosią, zeszliśmy na śniadanie. Dziś chłopaki podobno mieli mieć odpust i na suto zastawionym szwedkim stole mieli do wyboru wiele smakołyków, także łakoci, których Anastasi podobno nie tolerował podczas zgrupowań.
-Ciasto!!!-w stołówce pojawiali się kolejni zawodnicy i w taki oto żywiołowy sposób reagowali na dzisiejsze menu. Usiadliśmy przy stoliku z Mateuszem, który nadal miał do siebie ogromne pretensje. Być może trochę nawalił, ale z drugiej strony mieliśmy dobre intencje i robiliśmy to z serca. Dziwnym trafem na stołówce nie pojawiła się ani Magda, ani Zbyszek, ale dziś naprawdę już nie chciałam się zajmować moją przyjaciółką i jej problemami. Ona tak lubi wszystko sama sobie poukładać, więc dam jej czas na chwilę oddechu ode mnie i mojej pomocy. Śniadanie spałaszowaliśmy szybko i zaraz po nim udaliśmy się na spacer. Zosia biegała jak oszalała wśród drzew, a my z Michałem siedzieliśmy na ławce. To znaczy ja siedziałam, a on leżał z głową na moich kolanach. Bawiłam się jego włosami, by wyczekać odpowiedni moment do podjęcia ważnej rozmowy. W końcu zdecydowałam się zacząć...
-Pamiętasz jak ci obiecałam, że kiedyś opowiem ci o tym jak Zosia pojawiła się na świecie?- Misiek podniósł się i usiadł obok mnie. Złapałam oddech i zaczęłam streszczać mu swoją historię, bez pominięcia najmniejszych szczegółów. Na dobrą sprawę nawet nie pamiętam czy to mnie wtedy bolało czy też nie, ale wspomnienia i sama świadomość, że coś takiego przeżyłam, bolą jak jasna cholera. Jeszcze za czasów pracy w gazecie nasłuchałam się opowieści starszych koleżanek, które opowiadały o tym jak wraz ze swoimi połówkami oczekiwały na narodziny pociech. Ja nie znam tego uczucia.
-...z okresu oczekiwania na Zosię pamiętam tylko morze łez, strach i walczącą o mnie Magdę, która poświęciła dla mnie wiele, by mi pomagać przy małej. Potem udało mi się nauczyć z tym żyć, ale kryzys nastąpił wtedy, kiedy pojawił się Maciek i powiedział, że to on mnie wtedy w tej łazience...-tu musiałam się zatrzymać i otrzeć łzy, bo było ich już naprawdę dużo. Widziałam też, że i Michał cierpi teraz razem ze mną, ale musiałam dokończyć resztę. Chociaż w sumie w tej "reszcie" to on już uczestniczył. Poruszyłam temat moich myśli samobójczych, cięcia się i osoby, która bardzo mi wtedy pomogła. Już na końcu języka miałam nazwisko Ikera, ale wtedy stało się coś, czego się w ogóle nie spodziewałam. Michał wstał z ławki i tak poprostu poszedł sobie do Zosi, którą przyniósł do mnie i usadził na swoich kolanach.
-Ale ja zbierałam kwiatuszki!- gorączkowała się córka, ale wystarczyło jedno spojrzenie Kubiaka i od razu się uspokoiła. Nie wiele z tego rozumiałam, miałam mu przecież jeszcze do powiedzenia jedną bardzą ważną kwestię dotyczącą mojego życia i nie chciałam, by dowiedział się o niej z gazet czy Inernetu, a coś ostatnio Iker mówił, że w Hiszpanii trochę zawrzało na jego temat oraz tajemniczej szatynki, z którą bawił się jednego wieczoru w madryckim klubie "Los Blancos". Chodziło oczywiście o tą ostatnią noc, którą spędziłam razem z bratem w klubie, ale przecież nie wszyscy znają nasze rodzinne koligacje i wzięli mnie za kochankę Ikera. Pewnie te newsy nie dolecą do Polski, bo przecież to wszystko to jedna wielka ściema, ale to nie zmienia faktu, że Misiek musi poznać prawdę. Tylko, że jemu teraz także zabrało się na oznajmianie mi i Zosi ważnych rzeczy.
-Chcę wam powiedzieć, że obie odmieniłyście moje życie i wprowadziłyście w nie wiele radości. Nie wyobrażam sobie tego życia bez was, bo bardzo was kocham. Zarówno ciebie Zosieńko jak i twoją mamusię.-czule ucałował czółko mojej córy, po chwili taki sam gest wykonał w stosunku do mnie. Jestem ciekawa czy Zośka pamięta o tym pytaniu, które zadała mi w samochodzie. Ja sama jestem przekonana, że Michał chciałby, żeby Zosia zwracała się do niego "tato". Mała pomyślała o tym samym, bo wyskoczyła do niego z podobnie sformułowanym zapytaniem:
-Mogłabym mówić do ciebie "tato"?- osobiście podziwiam dzieci za ich bezpośredniość i odwagę. W wieku 17 lat mi jej zabrakło. Mogłam przecież podejść wtedy do Michała, jak jeszcze chodziliśmy do szkoły, i pokazać mu w jakiś dyskretny sposób, że jestem nim zainteresowana. Wszystko potoczyło się inaczej i choć o wielu rzeczach chciałabym zapomnieć, to moje największe szczęście, które teraz mocno przytula się do Michała, wynagradza mi wszystko i sprawia, że nie chciałabym się z nikim zamienić na inne życie. Podczas naszej rozmowy widziałam, że parokrotnie Kubiak starał się opanowywać emocje, ale teraz wzięły one nad nimi górę, bo kiedy tak tulił do siebie Zosię, a ta nie widziała jego twarzy, to rozpłakał się ze szczęścia. A po słowach Zosi, że od teraz i już na zawsze będzie miała najwspanialszego tatusia na świecie, kompletnie się rozkleił. Splotliśmy swoje palce na znak, że od teraz zaczynamy nowy etap w naszym życiu. Wspólny etap...

&&&&&

Wstała dosyć wcześnie i od samego rana wzięła się za pracę, którą pierwotnie miała wykonać dopiero w poniedziałek. To nie jest normalne, by wstać przed 6. w niedzielny poranek i pracować, ale czasem praca to jedyny sposób, by nie myśleć o wydarzeniach minionych dni, które najchętniej wymazałoby się ze swojej pamięci. Tylko to wcale nie jest takie proste, a i sama praca nie idzie tak jak trzeba. Magda często się myliła, popełniając szkolne błedy w tłumaczeniu na język angielskim, którym posługiwała się prawie jak swoim językiem ojczystym. Teraz jednak jej głowa krążyła zupełnie gdzie indziej i to sprawiło, że kilka minut po 7 zamknęła laptop i mocno poddenerwowana schowała go do szuflady. Dalsza próby tłumaczeń nie miały sensu, bo i tak jutro wszystko jeszcze raz musiałaby sprawdzić od początku. Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić i aż sama się sobie dziwiła, że w jej głowie pojawiła się opcja pójścia do kościoła. Musiała przyznać, że dawno jej tam nie było, ale jej absencja tam nie ma nic wspólnego z jej wiarą. Po prostu niedzielny dzień traktowała jak dzień kompletnego byczenia się i wychodzenia z łóżka nie wcześniej niż 13. Samej wiary nie traktowała także jako czegoś, czym powinno się szczycić i okazywać na pokaz. Nie znosiła pań w średnim wieku, które co niedziela siedzą w pierwszych rzędach, a w ciągu tygodnia z ich mieszkań dochodzą odgłosy awantur czy głośnego plotkowania. Już nie raz zdarzyło jej się słyszeć opinie na jej temat, kiedy tylko w gazecie pojawiła się informacja o ciąży. Kiedy była w kościele, to ludzie z jej osiedla mało nie powydapali z ławek, bo tak intensywnie się na nią patrzyli. Miała nadzieję, że w Spale będzie inaczej. Tu niedaleko był mały, drewniany kościółek, do którego postanowiła się wybrać. Zmieniła reprezentacyjny dres na swoje ubrania i spacerkiem kierowała się do świątyni. Msza zaplanowana była na godzinę 11, a więc Magda znalazła się tu prawię godzinę przed czasem, ale nie była tu sama. W jednej z pierwszych ławek po prawej stronie dostrzegła mężczyznę, który z pochyloną głową zapewne żarliwie się modlił. Robiąc kilka kroków w przod była wstanie tego mężczyznę rozpoznać. Nawet przy słabej widoczności rozpoznałaby to charakterystyczne, fryzjerskie cięcie, którym Zbyszek wyróżniał się pośród wszystkich zawodników reprezentacji Polski. Była lekko zdziwiona, że go tu zastała. Bartman nie pasował jej do obrazka pobożnej osoby? Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale po prostu musiał być z tych, którzy nie okazują tego wszem i wobec. Blondynka nie pchała się na przód, uklęknęłam w ostatniej ławce. Pomodliła się przez chwilę, a potem zastanawiała się czy to samo robi teraz brunet. W swoich rozważaniach szła dalej i próbowała odgadnąć w jakiej intencji może modlić się siatkarz. Może za ich dziecko? Może za to, by ich relacje uległy zmianie? Na takich przemyśleniach zleciał jej czas do rozpoczęcia liturgi, a ta okazała się być przełomową w jej życiu. Nigdy bowiem słowa księdza podczas kazania nie trafiły do niej tak jak teraz. Mówił o współczesnym pojmowaniu miłości przez młodych ludzi. Wszystko oczywiście sprowadzał do sfery "sacrum", ale w tym wszystkim wypowiedział dość istostne słowa. Miłość kobiety i mężczyzny to nie jest droga usłana różami, bo prawdziwe uczucie rodzi się w bólach, wymaga ryzyka i wielu poświęceń. Czy blondynka nie powinna zaryzykować? Czy nie powinna odrzucić na bok wszystkich niedomówień i spraw, które na dobrą sprawę są błache i nie powinny rzutować na jej uczucia? Niby nie zurzutują, bo Magda nie przestała z dnia na dzień kochać Bartmana. Wręcz przeciwnie, miłość i potrzeba bliskości narasta, ale ciągle są rzeczy, które stają między nimi. Najczęściej to ona po prostu unosi się honorem myśląc, że jej poświęcenie ma jakiś ukryty sens. Nie ma w tym sensu i Magda musi w końcu zdać sobie z tego sprawę, że kocha Zbyszka i musi poddać się temu uczuciu. Być może nie uczestniczyła w tej mszy tak jak powinna, ale miała nadzieję, że tam na górzę ucieszą się wreszcie z jej postępowania. Jako jedna z pierwszych opuściła świątynię i stanęła z boku, by poczekać na Zbyszka. Ten z iście zadumaną miną wyszedł na zewnątrz i mocno się zdziwił na widok Pramek.
-Chodź na chwilę!-złapała go za rękę i pociągnęła w kierunku miejsca, w którym nie było zbyt wielu wiernych. Zibi nadal nie bardzo rozumiał o co chodzi, ale Magda nie zamierzała trzymać go już dłużej w niepewności.
-Kochasz mnie?
-Nie rozumiem...
-Kochasz mnie czy nie?!- Magda powtórzyła głośniej. Być może zbyt głośno, bo kilka par oczu spojrzało w ich kierunku.
-Kocham Cię Magda. Nikogo przed tobą nie darzyłem takim uczuci...-nie pozwoliła mu dokończyć i zarzuciwszy na jego szyję swoje ręcę, przyssała się do jego ust. Gdzieś w dali ktoś gwizdnął na ten widok, słychać było też jęki zawodu i stwierdzenia, że ta dziewczyna to ma szczęście. Nic sobie z tego nie robili i dalej trwali w namiętnym pocałunku, który kiedyś jednak musiał się skończyć.
-Nie chcę żebyś udawał, nie chcę żebyś się męczył. Chcę tylko byś mnie kochał i sprawił bym była szczęśliwa.- i jeśli Zbyszkowi uda się spełnić tą prośbę, to wtedy te dziewczyny będą mogły powiedzieć, że ta dziewczyna to ma szczęście. Bo teraz pewnie myślą, że ich życie to bajka i jedno wielkie niekończące się pasmo szczęścia. A przecież tak nie jest, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było. Wystarczy tylko, by emocje i niedomówienia nie wkradały się w ich relacje, a wtedy wszystko będzie się układać...


&&&&&


Witam! Już myślałam, że moja absencja będzie znacznie dłuższa, ale mam szczeście, bo brat okazał się bardzo zdolnym i dziś mi naprawił usterkę. Także można powiedzieć, że notka 30 po części jest jego zasługuą. No właśnie, notka 30...Przełomowa? Na pewno tak. Słodka? Pewnie też, ale znacie mnie i wiecie, że u mnie słodycz nie trwa długo. Nic więcej nie zdradzam, do zaobaczenia przy okazji następnej notki ;)

Pozdrawiam i do napisania ;***

13 komentarzy:

  1. 30 notka to taki mały sukces do świętowania. no i fajnie że masz takiego zdolnego brata ;p
    Paulina zdobyła się na wyznanie swoje przeszłości i to mi się bardzo podoba. Szkoda, że nie udało się je powiedzieć prawdy o Ikerze i jej rodzinie w Hiszpanii. Mozę jestem złym prorokiem, ale to się może później źle odbić na tym związku. No właśnie wyznanie Kubiaka i pytanie Zosi. Wszystko wskazuje na to że ta trójka będzie tworzyć wspaniałą rodzinę. Co najważniejsze kochająca się rodzinę. Ciesz się ich szczęściem! :D
    Magda miała w pracy dość filozoficzne przemyślenia. Nie mniej jednak cieszy fakt że doszła do takich wniosków, a wykonanie ich przed kościołem! cieszy tym bardziej. Magda zmieniła postawę wobec Zbyszka i postanowiła dać mu szansę, czyli zaufała mu. Mam nadzieje, że siatkarz tego nie zmarnuje i pokaże jej jak bardzo jest w niej zakochany, jak mu zależy...

    Czekam na dalsze losy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdzie i Zbyszkowi na pewno będzie ciężko zbudować poprawne relacje. Każde z nich ma ciężki charakter, ale sam fakt, ze zdobyli się na okazanie sobie czułości i wyznanie uczuć to u tej dwójki już olbrzymi sukces.
    Co do Pauliny i Miśka to rozczuliła mnie ta scena. Cieszę się, że Paulina powiedziała mu prawdę. A wyznanie Zosi, o tym, że będzie mieć najwspanialszego tatusia na świecie, jest chyba czymś, o czym marzy każdy facet...
    Czekam już z nie cierpliwością na kolejny :D
    Całe szczęście, że brat Ci pomógł, bo już nie mogłam się doczekać :)
    Pozdrawiam :* i w wolnej chwili zapraszam do siebie na http://you-are-my-breath.blogspot.com/
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ja mam nieodparte wrażenie że to wspomnienie o zamieszaniu w Hiszpanii to tylko przedwstęp do piekła jakie nam tutaj zgotujesz. Mam przeczucie że ktoś życzliwy nie omieszka się jakimś sposobem wtrącić i skądś wygrzebie informacje z kim Paula bawił się w klubie, a Kubiak niestety odczyta to na odwrót i czar pryśnie. Ta chwila szczerości była im potrzebna, Paulina się otworzyła przed nim kolejny raz i widać że Michał to docenił, szkoda że za szybko przeszedł do czynów, ale na tym polegają opowiadania. Będa teraz tworzyć kochajacą się rodzine. Zosia ma szczęście Paulina ma szczęście że trafił im się ktoś taki jak Kubiak.
    Magda chciała uciec w pracę by przestać mysleć o zamęcie w swoim życiu, wcale jej się nie dziwie że nie wyszło. Sama bym się nie mogła za niczym skupić. Wiedziałam co nieco o wizycie Pramek w kościele, ale nie spodziewałam się że ona tam zastanie Zbyszka, już miałam przed oczami że ona po chwili samotnej modlitwy podejdzie do niego usiądzie przy nim i zwyczajnie złapie go za rękę, a tutaj proszę zgotowałaś nam coś jeszcze piekniejszego. Strasznie mi się podobało to jej bezceremonialnie pytanie czy Zbyszek ją kocha, tak czasami trzeba walnąć prosto z mostu bo inaczej człowiek by żył tylko domysłami i swoim własnym wyobrażeniem. Teraz tych dwoje wie że by było im łatwiej to przez to życie niech idą razem a już niedługo we trójkę. Tylko się boję co będzie dalej jak teraz jest dobrze. Bo oni pewnie za niedługo znów z czymś wyskoczą.
    30 rozdziałów ci stuknęło a to jest wyczyn, podziwiam cię kochana

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej... Jak niewiele potrzeba, by zobaczyć, że miłość jest tak blisko nas... :) Tylko, coś czuję, że tak ' słodko ' jak to sama na końcu zaznaczyłaś nie będzie długo,ale myślę, że za sprawą Pauliny, i tego, że nie dopowiedziała Kubiakowi wszystkiego. Jednak Zośka , i jej bezpośredniość są rozczulające :)Michał nie mógł podjąć innej decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty już dodałaś 30 notkę, a ja dopiero zaczynam "podróż" z Twoim blogiem ;p
    Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Michał i Paulina za długo się tym szczęściem nie nacieszą... A komplikacje w ich związku spowodowane będą Ikerem... Zosia mnie rozczuliła swoim wyznaniem :) Mądra dziewczynka :D
    Dobrze, że Magda zmieniła podejście do Zbycha, mam nadzieję, że teraz im się ułoży :)
    Serdecznie Cię pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
    P.S. Jeśli znajdziesz odrobinkę chęci i wolnego czasu, zapraszam do mnie na http://jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. I mu nie powiedziała o Ikerze! I w tym wyczuwam haczyk twojego pomysłu ;p Nie ma co, brukowce nie są oryginalne i kradną od siebie pomysły, więc Michał chyba jednak zobaczy te zdjęcia.
    A ta chwila z Pauliną i Zosią była tak poruszająca :) Mężczyzna nie płacze z byle powodu. Chyba poczuł, że znalazł rodzinę :)
    Za to Zbyszek biedny stał tam zszokowany :D A Magda się na niego rzuciła z wyznaniem i pocałunkami hahaha strach do kościoła iść, bo pod nim napadają :D ale jak widać, modlitwa pomogła :) i chyba będzie lepiej u nich :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja kocham tą Madzię! xD w końcu zdecydowała się zaufać, a ja mam tylko nadzieję, że Zbyszek tego nie zepsuje. Hmm ... nie wiem dlaczego, ale coraz mniej przepadam za Pauliną. Już dawno powinna powiedzieć mu o Ikerze, a teraz nie zdążyła. Kurczę Kubiak taki szczęśliwy ... a Zośka, jak to mówią "rozwala system" ;D Czekam na kolejny rozdział, gratuluję 30! Może kiedyś się przekonam do Pauli. ; P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhh Kubi! On płakał, a ja płakałam razem z nim. Uwielbiam go jakiego go wykreowałaś. Jest cudowny i mam nadzieję, że nikt i nic nie zmieni szczęścia, które razem z Pauliną i Zosią chcą zbudować, swoją drogą ta mała jest genialna! No i mamy jeszcze Magdę i Zbyszka i to co się wydarzyło między nimi! Nawet nie wiesz jak się cieszę że Magda tak bezpośrednio powiedziała Zbyszkowi na czym oboje stoją, teraz już oboje wiedzą, że są dla siebie wyjątkowi. Jestem niezwykle ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest tak cudownie między Michałem i Pauliną, ze aż strach pomyśleć co się stanie jak te zdjęcia z Ikerem wyjdą na jaw! CZemu ona mu nie powiedziała!
    Magda i Zbyszek:) - może oni będą mieć choć chwilę spokoju bo przeszli już oboje piekło żeby wreszcie usłyszeć "kocham Cię".

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaaaaak cudownie! Kocham to! Uwielbiam jak jest słodko,sielankowo i w ogóle :) Mam nadzieję,ze Michał lekko zareaguje na wiadomości o Ikerze,bo w sumie to nic takiego :) Nie warto psuć przez taką informację tego co zbudowali. Tym bardziej,ze i Zosia w pełni zaakceptowała nowego tatę :) No i przede wszystkim stało się to na co tak długo czekałam: Magda i Zbyszek! Kocham ją za to,ze zrobiła pierwszy krok. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że bardzo lubisz pisać, dlatego zapraszam na stronę www.fragmenty.net. Dodaj swój fragment do opowieści. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze chwila a się zakocham w Kubiaku a wtedy to już ostatecznie wszyscy w około uznają mnie za niepoczytalną :D Ale tak na poważnie to chyba Paulina lepszej partii by nie znalazła i osobiście trochę chyba ją pogonię że nie dąży do tego by wyznać prawdę, takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw a u nich już jest 100 lat za później(taka moja mała interpretacja powiedzonka 100 lat za murzynami) Mega zaskoczenie ze sceną kościelną, czegoś takiego to ja jeszcze nie czytałam,ale to prawda czasami jednak ksiądz trafi z kazaniem adekwatnym do naszego stanu ducha, a tutaj jak widać trafił i w serduszko panny Pramek i pana Bartmana. Mało romantyczne było to Kochasz mnie? ale ważne że jest. Nie żeby mi się nie podobało, tylko ze w opowiadaniach przeważnie to takie wyznania padają w trakcie kolacji przy świecach, a tutaj mamy całkiem inaczej i znów plus dla ciebie.
    Wybacz taki poślizg ale byłam na wakacjach, teraz nadrabiam wszystko

    OdpowiedzUsuń
  13. A już myślałam, że to ta chwila, ten moment, żeby Paula powiedziała Miśkowi całą prawdę, ale się nie udało...Boję się, że im dłużej będzie z tym zwlekać to Misiek dowie się o tym z gazet, czy z innych źródeł i wtedy już nie będzie tak fajnie...Cieszę się, że Misiek tak się ucieszył na pytanie Zosi, bardzo ją kocha, tak samo jak Paulinę i ja wierzę, że oni są w stanie stworzyć prawdziwą rodzinę ;) Tylko bez kłamstw i żadnych niedomówień...
    Zbyszkowi i Magdzie na dobre wyszła wizyta w Kościele ;) Obydwoje tego potrzebowali ;) Tak jakby dostali znak od Boga, że są dla siebie przeznaczeni i muszą pielęgnować to piękne, ale i skomplikowane uczucie ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń