piątek, 3 sierpnia 2012

Notka 20

Jestem bez pracy, a na finały Ligi Światowej przyjechałam jako zwyczajny fan i prywatny kibic Michała. Myślałam, że trochę lepiej sobie poradzę z tym, że straciłam pracę, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Siedzę na trybunach, ledwo udaje mi się utrzymać przy sobie Zośkę i z wielką zazdrością patrzę na kolegów po fachu, którzy oddają się swoim obowiązkom. Moje odejście z redakcji nie było spektakularne. Nie zgłaszałam nigdzie tego zajścia, w zamian za co dostałam pokaźnych rozmiarów odprawę i nieskazitelny list polecający. Tylko, że nie miałam komu go pokazać. Dziennikarstwo to taka branża, że jak już ktoś złapie się stołka to później już nie tak łatwo chce go wypuścić. Ja propozycję pierwszej pracy dostałam jeszcze będąc na studiach i naprawdę myślałam, że zakorzenie tam na dłużej. Wyszło jak wyszło...
-Mamo mogę iść do Michała? On do mnie macha!- podejrzewam, że mój sprzeciw i tak zostałby zlekcewożony, bo jak Zośka pytała o zgodę, to już biegła w kierunku Michała. Siatkarz złapał ją w swoje ramiona i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Niestety ich relacje wymknęły mi się spod kontroli. W głębi serca cieszyłam się niezmiernie, że trafiłam na kogoś, dla kogo Zosia nie jest żadnym problemem, ale Michał bez ustaleń ze mną za bardzo chciał ingerować w nasze życie. Moja córka traktowała go już jak ojca, zwierzała się ze wszystkiego i nie byłoby by w tym nic złego, gdyby nie to, że w przyszłości może się rozczarować. Nikt nie jest mi w stanie zagwarantować, że nasze uczucie się nie wypali i nie będziemy musieli się rozstać. Co ja wtedy powiem Zosi?
-A pani czemu taka smutna?- wita się ze mną buziakiem w usta czym wprawia wiele aparatów w ruch. Podejrzewam, że jak dziś wieczorem przewertuję plotkarskie strony, to znajdę nasze zdjęcie.
-Nie no co ty, wszystko w porządku. A u was jak nastroje przed Bułgarami?- gdybym miała pracę to taką rozmowę wykorzystałabym pewnie w swich późniejszych przemyśleniach. Teraz te informacje mogę zachowac tylko do swojej prywatnej wiadomości.

-Jak zawsze bojowe. Ty zauważyłaś jak Madzia teraz dogaduje się z Zibim?- spojrzeliśmy w kierunku wspomnianej dwójki. Pramek siedziała za bandami reklamowymi w reprezentacyjnym wdzianku i z laptopem przed sobą, a Zbyszek szeptał jej coś na ucho. Po chwili śmieli się do rozpuku. Aż sama nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony fajnie by było, gdyby Bartman opanował się trochę i był wsparciem dla Magdy. Ale przecież wszyscy znamy Zbyszka i wiemy, że potrafi dość szybko popadać ze skrajności w skrajność. No, ale skoro Magda chce takiego układu, to mi nie pozostaje nic innego jak tylko im kibicować w wychowywaniu potomka. Nie mogłam z Michałem porozmawiać dłużej, bo Anastasii już szukał swoich podopiecznych wzrokiem. Dostałam na pożegnanie pokaźny pocałunek i choć na chwilę zapomniałam o swoich problemach w pracy i mogłam skupić się na grze chłopaków. A było naprawdę na czym.


&&&&&


Rywalizacja Polski z przedstawicielami Półwyspu Bałkańskiego miała roztrzygnąć się w tie-breaku. Tablica wskazywała wynik 10:4 dla Polski. Magda myślala, że może podczas meczu uda jej się dokonać jakis korekt, ale nie było nawet o tym mowy. Emocje meczowe pochłonęły ją bez reszty i dlatego teraz, kiedy Polacy mieli kontrę, ona wstała z miejsca i nerwowo zaciskała kciuki. Piłkę w grze utrzymał Bartek, zdołał dograć dość dokładnie do Ziomka, a ten wystawił ją na prawy atak do Zbyszka. I wtedy stało się coś przerażającego. Podczas nabiegu do ataku Zbyszkowi coś stało się w nogę, że musiał przebić piłkę na drugą stronę. Usiadł prawie pod nogami AA i zwijał się z bólu. Widziała na jego twarzy grymas, który mimo wszystko nie uniemożliwił mu wstania i wejście na boisko.
-Co on wyprawia?!- krzyknęła głośno, ale wtedy już Zbyszek przestał kozaczyć. Leżał na boisku, obok niego sztab medyczny no i Magda, która jak tylko to było możliwe przedarła się przez porozstawiane szpargały i weszła na płytę boiska. A obrazek, który miała przed sobą nie napawał optymizmem. Zbyszek wył z bólu, trzymając się kurczowo za łydkę i soczyście klął pod nosem. Nawet nie wiedziała czy ją zauważył, ale musiał poczuć jej dłoń, którą złapała jego dłoń, kiedy został znoszony z boiska.
-Kurwa, dlaczego ja?! Dlaczego akurat teraz?!- pytał głośno, ale w tym momencie nie uzyskał na swoje pytanie odpowiedzi. Zajęli się nim fizjoterapeuci na czele z Olkiem Bieleckim, a widowisko sportowe toczyło się dalej. Zastąpił go Kuba Jarosz, ale on nawet nie chciał słyszeć o tym, żeby w tym momencie jechać do szpitala. Majstrowali mu przy tej nodze, mrozili i nawet zdążyli zrobić zastrzyk przeciwbólowy, a on tępo wpatrywał się w boisku i Magda widziała jak wszystko to przeżywa. Mecz zakończył się zwycięstwem, ale odnieśliśmy staty niepowetowane. Bartman nie był wstanie stać na kontuzjowanej nodze, a podróż do szpitala była nieunikniona. Po zakończonym meczu wezwano pogotowie i Zbyszek bocznym wyjściem mógł w miarę spokojnie opuścić Ergo Arenę.
-Kochanie!!!- dało się słyszeć głos, który Magda i idąca obok niej Paulina rozpoznały by z każdej odległości i w każdej sytuacji. Rozpoznał go też Zbyszek i Michał, który przewrócił teatralnie oczami. Edyta w tym momencie nie była im potrzebna, a już na pewno nie potrzebne były jej słodkie słówka.
-Tak się wystraszyłam jak upadłeś na to boisko. Niestety nie mogłam przyjść wcześniej bo jak zauważyłeś miałam występ po meczu i musiałam dać z siebie wszystko. Z tobą już wszystko w porządku?- nawijała jak katarynka, a Magda czuła w okolicachs serca coś dziwnego. Zbyszek nie zareagował na słowo "Kochanie" tak jakby chciała, żeby zareagował. Puścił jej dłoń, którą ściskał od pewnego czasu, a ona ustąpiła miejsca Edycie. Wyszli na zewnątrz i kiedy sanitariusz pozwolił jednej osobie wsiąść do karetki to dla wszystkich jesnym było to, że powinien to być Olek Bielecki.
-Słuchajcie, ja pojadę swoim samochodem, a ze Zbyszkiem niech pojedzie Mała.- postawiła na niego szeroko oczy, ale w w oczach siatkarza dostrzegła tak jakby prośbę, by wykonała to o czym powiedział fizjoterapeta. Widziała wściekłą Lewicką i być może dlatego też wsiadła do tego pogotowia, zajęła miejsce obok Zbyszka i z tryumfem w oczach patrzyła na oddalającą się postać Edyty.
-Obiecuję ci, że zakończę znajomość z Edytą. Nie wiem o co jej chodziło z tym "Kochaniem, ale to na pewno nie jest spowodowane jakimiś deklaracjami z mojej strony.- położyła mu palce na ustach i choć w głębi serca na pewno ucieszyła się na te słowa, to nie chciała dać tego po sobie poznać.
-Nie musisz mi nic obiecywać. Teraz musisz zadbać o siebie i swoją nogę, bo jak urodzi się dziecko to będziesz musiał za nim ganiać jak będziesz brał go do siebie.- uśmiechnął się delikatnie i pod wpływem bardzo silnych leków zasnął jak kamień. Zdążyli podjechać do szpitala, wejść do środka i dopiero tam musieli go obudzić. Ból na chwilę ustąpił, ale złe wiadomości miały dopiero nadejść...


&&&&&


Obawiała się tego od kiedy obok Bartmana i Kubiaka pojawiły się jej szkolne "ulubienice". Widziała, że Zbyszek i Michał patrzą inaczej na Pramek i Witek niż za czasów ogólniaka. Zresztą otwarcie trzeba było przyznać, że dziewczyny mocno zmieniły swój wygląd i wyglądały trochę bardziej niż tylko korzystnie. Tyle tylko, że w Edycie włączył się syndrom psa ogrodnika, sama nie weźmie, a innemu nie da. Bo ona tak naprawdę nie wiązała niewiadomo jak poważnych planów z osobą Zbyszka. On był w jej życiu ozdobą. Kimś z kim mogła iść na bankiet, jakąś branżowa imprezę, a potem dać upust emocjom w jego bądź jej mieszkaniu. Nie było wśród nich żadanych deklaracji, ale jasnym było, że jeśli siatkarz związałby się z kimś na stałe, to ich schadzki i wspólne wyjście zostałby zakończone. I w tym tkwił problem Edyty, który chciała w jakiś sposób rozwiązać. Pojechała do szpitala, zapytała gdzie znajduje się teraz Zbigniew Bartman i obok gabinetu, gdzie robiono mu rezonans magnetyczny siedziała już Magda i Michał. Z wysoko podniesioną głową zbliżała się do nich, obdarzając ich złośliwym uśmieszkiem.
-Widzę, że przyjaźń kwitnie. Michałku, gdzie masz swoją przybraną córeczkę i jej puszczalską mamusię?- zaatakowała od razu czym rozwścieczyła nie tyle Michała co Magdę, która stanęła na przeciwko niej i powiedziała kilka słów.
-A ty śmiesz do kogoś mówić, że jest puszczalska?! A sama kim jesteś?! Wchodzisz Zbyszkowi do łóżka wtedy, kiedy tylko ma on na to ochotę! Nie waż się mówić tak o Paulinie, bo poprzestawiam ci te twoje ząbki i nie będziesz mogła śpiewać!- Michał złapał rękę Magdy i próbował uspokoić.
-Madzia spokojnie, tobie nie wolno się denerwować w twoim stanie.- Kubiak miał rację, ale nic nie mogła na to poradzić, że nie zniesie ani jednego słowa obelki pod adresem jej przyjaciółki.
-Co, może w ciąży jesteś?!
-A żebyś wiedziała. Zgadnij z kim?- nie chciała aby fakt, że jest w ciąży ze Zbyszkiem stał się kartą przetargową w jej ręku, ale czasem tak jest, że sięga się po różne bronie, by komuś dopiec i ustawić do pionu.
-Chyba żartujesz?!- patrzyła zniesmaczonym wzrokiem to na Magdę to na Michała, a na dodatek na wózku inwalidzkim z badanie wyjechał Zbyszek, który chyba nie bardzo rozumieł sens tego całego zajścia, ale widział, że nastroje są bojowe, zatem musiało dojść do spięcia między Magdą a Edytą.
-To prawda, że ona jest z tobą w ciąży?!- wypaliła przy pielęgniarce z grubej rury, ale Zbyszek wcale nie zamierzał kryć się odpowiedzią na to pytanie.
-Tak, Magda jest ze mną w ciaży i zamierzam na miarę moich możliwości uczestniczyć w wychowaniu naszego dziecko.- jego słowa spotkały się z ogromną aprobatą Michała, który ostentacyjnie zaczął bić brawo przed oczami Edyta, która jakkby mogła to rzuciłaby jakimś piorunem w kierunku Magdy i Zbyszka.
-Pożałujecie tego! Wszyscy tego pożałujecie!- Edyta zawinęła się na pięcie, Zbyszek machnął na nią rękę, ciesząc się, że problem ma już z głowy, a w jego ślady poszła zarówna Magda jak i Michał.
-Nie wiem skąd ta dziewczyna ma w sobie tyle jadu i jak my mogliśmy się z nią zadawać.- skomentował tą sytuację Kubiak, który teraz sam wiózł Zbyszka do gabinetu ordynatora, gdzie czekała już na nich diagnoza.
-No wiesz, w pewnych sytuacjach taka agresja to...-urwał, kiedy zorientował się, że powiedział kilka słów nie na miejscu. Dalszą drogę do gabinetu pokonali już w ciszy. Cicho nie było natomiast po usłyszeniu słów medyka, który stwierdził, że zbyszkowa rekonwalescencja może potrwać nawet do 6. tygodni.
-Pan sobie ze mnie jaja robi?! Ja mam we wrześniu Mistrzostwo Europy i pan mi mówi, że ja mam teraz usiąść na dupie i przestać trenować?!- Magdu musiała trzymać go za ramiona, bo gotów był wstać w wystartować do tego biednego znachora.
-Ma pan może dzieci?
-A co to ma wspólnego z moją łydką?
-Niech pan pomyśli, że być może za kilka lat pańskie dzieci będą chciały z panem pograć w siatkówkę, a pan będzie mógł im co najwyżej podawać piłkę. Jeśli teraz nie wyleczymy tej kontuzji do końca, to ona kiedyś do pana wróci. Chce pan tego?- z pozoru absurdalne pytanie z oczywistą odpowiedzią, dało Zbyszkowi wiele do myślenia. A może nie samo pytanie tylko wzmianka o dziecku? Choć bał się, że jego wyjazd na Mistrzostwa Europy nie wypali, to przecież na tym świat się nie kończy. Będzie walczył do samego końca o odzyskanie optymalnej sprawności, ale podda się leczeniu i odda się w ręce specjalistów bez większego szemrania. Może sam nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, ale już podświadomie myślał o dziecku i ich wspólnej przyszłości...


&&&&&
Trochę mnie tu nie było, ale w wakacje postaram się poprawić i zaglądać tu regularnie. Zresztą wiecie jaka wyglądała sytuacja, musiałam trochę przystopować, by dokończyć moją siatkarską historię. 
W tych całych emocjach związanych z Ligą Światową i Euro(kolejność zupełnie nie przypadkowa) udało mi się rozpocząć kolejną historię<klik> i gdyby ktoś chciał być tam razem ze mną to serdecznie zapraszam. Proszę też o zostawienie informacji tutaj jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a życzyłby sobie być informowanym <klik>.
A i odświeżyłam zakładkę Bohaterowie ;D
Pozdrawiam i do napisania :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz