-Jestem tak zdesperowany, że mógłbym teraz uklęknąć i pocałować ziemię.-każdy posyła Kurkowi lekki uśmiech i oddala się do swoich najbliższych. Obok Magdy pojawia się Michał i Zbyszek. Nie mówią za dużo.
-Zadzwonię po Mateusza.-Zbyszek wyciąga swój telefon, ale nie wykonuje żadnego ruchu w momencie, w którym staje przed nimi Paulina. Magda rzuca się jej na szyję i choć widać, że oboje starają sie utrzymać łzy pod powiekami, jest im cholernie ciężko. Świadomy Bartman wie, że obie dziewczyny potrzebują czasu na rozmowę, dlatego che odciągnąć Michała od przyjaciółek. Ten jednak nie zamierza się ruszyć z miejsca. Patrzy na Paulinę i kiedy ich wzrok spotyka się, szatynka spuszcza wzrok. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Teraz Magda i Zbyszek czują, że ich obecność jest zbędna. Zbyszek znów zamierza zadzwonić po Mateusza, ale zamiast Kubiaka, zabierze Magdę, by ta dwójka miała czas na rozmowę.
-Magda chodź, pojedziesz z nami.-blondynka nie sprzeciwia się. Siatkarz chwyta bagaż Magdy i odchodzą. Mateusz lada chwila ma sie pojawić na lotnisku. Mówił, że czekał na telefon od przyjaciół.
-Myślisz, że Paulina powie mu prawdę?
-Prawdę? Ona musi mu powiedzieć co skłoniło ją do tego by targnąć się na swoje życie. Co jest w tym przypadku prawdą?
-Magda, a ty się już dobrze czujesz? Wiem, że mnie nie znosisz i za chwilę pewnie powiesz, że jestem nie miły, ale źle wyglądasz.-rzeczywiście Magda znów czuła dziwne zawroty głowy, a zjedzony w samolocie posiłek podchodził jej do gardła. Zrzuciła to na ramiona zmiany klimatu i męczącej podróży, dlatego wzięła kilka głębszych wdechów i stwierdziła, że nic jej nie jest.
-Zbyszek nie musisz już udawać, że troszczysz się o mnie. Jesteśmy w Polsce, mamy wolne od reprezentacji więc nasze stosunki mogą wrócić do normy.-siadają oboje na ławce. Zdają sobie sprawę, że Mateusz nie teleportuje się i ucieknie od korków, dlatego cierpliwie czekają na transport.
-A może czas by nasze relacje były cały czas normalne, czyli dobre?
-I po co ci do szczęścia? Jestem tylko zwyczajną dziewczyną, która gra jakiś epizod w twoim klawym życiu. W szkole mną pomiatałeś, teraz po prostu mnie olewaj.
-Nie umiem cię olewać...-chwycił jej dłoń, ale długo nie zdołał jej utrzymać w swoim uścisku.
-Zbyszek, dość! To, że spaliśmy ze sobą uważam za największy błąd w swoim życiu i osobistą porażkę. Nie potrafiłam utrzymać swojego popędu i dałam się nabrać na twoje czułe słówka. Ty sobie udowodniłeś, że możesz mieć każdą, ja przegrałam. Będzie lepiej jeśli wrócę na własną rękę.-chwyciła za rączkę od walizki i powoli oddalała się od Zbyszka, który dotrzymał jej kroku i gwałtownie zatrzymał.
-Nie masz pojęcia dlaczego to zrobiłem i jak się z tym czuję. Masz mnie za skurwysyna i proszę bardzo. Być może kiedyś też będziesz chciała by ktoś dał ci drugą szansę, ale ta osoba potraktuje cię, tak jak ty potraktowałaś mnie!
-Ty chcesz żebym dała ci szansę?!
-Teraz już nie. Znam swoją wartość. Nigdy nikogo o nic nie prosiłem, a już na pewno nie będę prosił o twoją uwagę. Mogę mieć każdą!
-To życzę ci powodzenia. Niech te "każde" pojawiają się w twoim życiu na każdym kroku.-Zbyszek puścił jej ramię i wściekły jak osa wyciągnął telefon. Na horyzoncie pojawił się samochód Mateusza, który próbował znaleźć jakieś miejsce parkingowe. Bartman pomachał przyjacielowi,a w między czasie próbował skontaktować się z...Edytą.
-Masz czas dziś wieczorem?-nie silił się na zbytnie uprzejmoście, przecież oboje wiedzieli na czym opierają się ich wspólne relacje. Ustalili, że spotkają się w jednym ze stołecznych klubów i już na miejscu zdecydują, gdzie przeniosą się na punkt kulminacyjny.
-Zbyszek chodź, bo za chwilę dostanę mandat, że stoję w miejscu w którym stać nie powinienem!-rozdarł się Jachlewski i jeszcze w nerwach ruszył w kierunku Mateusza. Otworzył bagażnik, wrzucił swoją walizkę i wsiadł na przednie siedzenia.
-Ja też się stęskniłem i także bardzo się cieszę, że cię widzię...
&&&&&
Wiedziałam, że przeprawa z Michałem będzie ciężka, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak. Usiedliśmy z Michałem w moim samochodzie. Było piekielnie gorąco, a ja musiałam siedzieć w bluzce z długim rękawem, by zakryć pocharatane ręce. Chciałam mu powiedzieć wszystko, ale niekoniecznie w samochodzie. Teraz chciałam go przeprosić za to, że nie dawałam przez ostatni czas znaku życia i zbywałam go krótkimi smsami, że wszystko u mnie w porządku.-Chciałabym cię zaprosić na dzisiejszy wieczór do siebie. Wiem, że masz prawo być na mnie zły, ale proszę cię tylko o rozmowę w normalnych okolicznościach. Zosi nie ma, Magdę poproszę by na dzisiejszy wieczór ulotniła się gdzieś. Nie będzie zachwycona, że po powrocie nie może zagrzać miejsca we własnym łóżku, ale mam nadzieję, że zrobi to dla mnie. Teraz pozostaje tylko pytanie czy ty zgodzisz się na to spotkanie...
-Przyjdę. Mam nadzieję, że dowiem się wtedy dlaczego nie stać cię była nawet na odebranie telefonu ode mnie.-nie zawiało to zbytnim optymizmem, ale powinnam się cieszyć, że Michał w ogóle się na to zgodził.
-Cieszę się Misiek.-może to niestosowne, że tak do niego powiedziałam, ale nie panowałam nad tym. Nie zareagował jakoś nadzwyczajnie, ale nie powiedział też żebym tak do niego nie mówiła, więc to też był dobry omem całej tej sytuacji...
...Cała się trzesę jak sobie pomyślę, że za chwilę pojawi się tu Michał i będę musiała powiedzieć mu całą prawdę. Pierwsza dowiedziała się Magda. Spłakałyśmy się obie jak głupie, ale w tym momencie poczułam jakąś ulgę, że nie jestem z tym już sama. Madzia bez słowa szemrania szykowała się do wyjścia. Umówiła się z Mateuszem na piwo w jego mieszkaniu. Jak mówiła zero podtekstów, a do tego w mieszkaniu nie będzie Zbyszka. Czuję, że między tą dwójką wydarzył się coś dziwnego nadczym ta dwójka zupełnie nie panuje i trochę mi głupio, że nie mogę z nią szczerze porozmawiać na temat jej problemów, ale podjęłam decyzję, że na początku rozwiąże swoje.
-To ja uciekam. Michał już przyjechał. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnicie. Jakby co to mogę spacerować po Warszawie do rana.-posłałam jej uśmiech. Nie liczę na kolacje ze śniadaniem, bo nie wiem jak Michał zareaguje na to co mu powiem.
-Cześć i do zobaczenia, bo ja już zmykam.-Pramek powitała i pożegnała Michała, a ja złapałam kilka głębszych oddechów, założyłam na ręce moc branzoletek i mogłam przywitać Michała poraz kolejny dzisiejszego dnia.
-To dla ciebie.-dzierżyłam właśnie w dłoni czerwoną różę. Podziękowałam mu za nią buziakiem w policzek, ale Kuciak przytrzymał mnie dłużej w pasie. Byliśmy tak blisko, że czułam jego oddech i bicie serca.
-Zanim mi cokolwiek powiesz, to ja mam ci coś do powiedzienia. Paulina ta sytuacja uświadomiła mi jak bardzo mi na tobie zależy.-pocałował mnie w czoło tak jakby bał się zdobyć na coś więcej po takim wyznaniu. Szczęście wypełniło moje serce, ale też niepokój, że jego zdanie za chwilę może ulec zmienia, dlatego chwyciłam go za rękę i oboje usiedliśmy na kanapie.
-W moim życiu pojawił się ojciec Zosi, którego imienia nie znałam tyle lat. Zostałam wykorzystana podczas dyskoteki z okazji rozpoczęcia wakacji. W moim organiźmie znaleziono substancję, która mnie otumaniła. Dostałam kilka upokarzających zdjęć, a potem okazało się, że jestem w ciąży. Nie chciałam wracać do tej szkoły, dlatego od nowego roku przeniosłam się do innej. Poprosiłam wychowcę by wcisnął wam kit o tej olimpiadzie z polskiego. Później urodziła się Zosia, udało mi się skończyć liceum i pójść na studia. Bardzo pomagała mi Magda i rodzice. Nauczyłam się z tym żyć, próbowałam ułożyć sobie życie, ale zawsze wszystkie moje przygody z mężczyznami kończyły się w momencie, kiedy dowiadywali się o istnieniu Zosi. Pojawiłeś się ty i uwierzyłam, że są na świecie faceci, którzy nie skreślają kobiety tylko dlatego, że jest samotną matką. Zosia cię polubiła, ja zaczynałam czuć do ciebie to co czułam w liceum. Uwierzyłam, że jeszcze mogę być szczęśliwa.-przerwałam na chwilę i otarłam łzy, które spływały po moich policzkach. Pewnie rozkleiłabym się bardziej gdyby nie Michał, który mnie przytulił i dodał otuchy. Może myślał, że to koniec historii, a tu najlepsze zostało jeszcze przed nami.
-Pewnego dnia w pracy pojawił się Maciek. Pamiętasz, ten z naszej klasy. Ucieszyłam się niesamowicie, że mnie odnalazł i chciał się zobaczyć. Później nie było mi już do śmiechu. Przyszedł i powiedział mi, że to on mnie wtedy wykorzystał i, że siłą rzeczy to on jest ojcem. Misternie układy świat w tym momencie się zawalił. Wróciłam do mieszkania, weszłam do łazienki i chciałam zrobić coś czego piekielnie się wstydzę i nie wiem czy kiedykolwiek to sobie wybaczę...-patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, a ja ściągałam branzolatkę za branzoletką, aż w końcu moje sznyty widoczne były w pełnej okazałości. Smarowałam je maścią, ale rany trudno się goiły i były jeszcze mocno widoczne, choć minęło już sporo czasu.
-Paulinko, przecież ty...-słowa stanęły mu w gardle. Ujął moje ręce w swoje dłonie i przykładał do swoich ust. Dotykał rany, znaczył je swoimi łzami. Przytulił mnie do siebie tak mocno, że poczułam się bezpiecznie. Nikt nie dał mi tego poczucia bezpieczeństwa jak siatkarz. Iker mi pomógł, pomogli rodzice, ale to w tych ramionach czułam, że jest jeszcze czas by wszystko naprawić i zbudować. Została mi jeszcze do przekazania informacja o tym, że Iker jest moim ciotecznym bratem, ale na dzisiejszy dzień to chyba już za dużo.-Już jestem przy tobie i nigdy nie pozwolę, żeby stało ci się coś złego...-kamień z serca. Z serca, które zaczyna bić szybciej przez Michała. Dla Michała...
&&&&&
Nie wiedziała czy stosownym było umówienie się z Mateuszem, ale nie chciała być dzisiejszego wieczora sama. Chciała wyrzucić z głowy słowa Zbyszka, ale nie potrafiła. Siedziała z Jachlewskim i przerzucała karty albumu ze zdjęciami, ale nie mogła się na tym skupić. -Magda!- ocknęła się w momencie, kiedy Mateusz odrobinę podniósł głos. Spojrzała na niego z lekka przerażona i skarciła się w myślach, że ucieka w nich do osoby siatkarza.
-Mówiłeś coś?
-Tak. Pytałem czy masz ochotę na pizzę?-skinęła głową.
-To poczekaj na mnie. Tu za rogiem robią zajebistą klasyczną. Nigdzie się nie ruszaj, zaraz wracam.-pocałował czubek jej głowy i wyszedł z mieszkania. Blondynka zgasiła światło i usiadła na mateuszowym łóżku. Była znużona dzisiejszym, dlatego ułożyła głowę na poduszce i w takiej pozycji czekała na szczypiornistę. Musiała być dużo ludzi w pizzerii skoro Mateusza nie było już prawie godzinę. Zamykały jej się oczy, kiedy usłyszała dźwięk otwieranch drzwi. Zerwała się z łóżka, ale po odgłosach poznała, że to nie Mateusz wrócił do mieszkania z pizzą. Nie zapaliła światła tylko stanęła bliżej drzwi i nasłuchiwała wydarzeń z przedpokoju. Słyszała przyśpieszony damski oddech i ciche pojękiwania.
-Zbyszek!- rozpoznała ten głos. To Edyta w spazmach rozkoszy powtarzała imię siatkarza, a ten nie mówił nic. Zniknęli w pokoju Zbyszka i oddali się przyjemnościom przekonani, że nikogo nie ma w domu. Magda poczuła dziwne ukucie w okoliach serca, kiedy usłyszała skrzypiące łóżko i jęki Lewickiej. Chciała wybiec z mieszkania, ale tym samym jej obecność zostałaby zauważona. Postanowiła więc położyć się na łóżku i czekać na Mateusza. W drodze do łóżka zawadziła o jakieś pudło, z którego pospadały książki, robiąc przy tym niecodzienny hałas.
-Cholera jasna!-zaklęła pod nosem. Jak na złość dopiero teraz przyszedł Mateusz, zaraz za nim w pokoju pojawił się Zbyszek i pół naga Edyta.-Ty tutaj byłaś przez cały czas?!
&&&&&
Jakoś tak w ten weekend odżyłam jeśli chodzi o pisanie. Przyjdzie pewnie w tygodniu kryzys, ale u mnie to już chyba stało się normą, więc chyba nie powinnam już na to narzekać...
Pozdrawiam i do napisania ;***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz