czwartek, 2 sierpnia 2012

Notka 18

Mój największy skarb wrócił nareszcie z hiszpańskich wojaży i gdyby to tylko było możliwe spędziłabym z Zosią cały dzień na zabawach i rozmowach, ale musiałam zameldować się w pracy. Jak się okazało wczoraj, do Trójmiasta na moje miejsce chce jechać Aldonka, moja "ulubiona" koleżanka z pracy. Odbyłam wczoraj długą rozmowę z szefem i potwierdziłam swoją gotowość do tego wyjazdu i podjęcia tam odpowiednich środków, ale Świtalska nie zamierzała ustępować. Na dziś obie miałyśmy przygotować ciekawe rozwiązania jeśli chodzi o zbierany przez nas materiał. Mam wrażenie, że naczelny to nie ma kompletnego pojęcia o dziennikarstwie bo większej pierdoły to jak żyje to nie słyszałam. Mam mu napisać przykładowe pytania, które zadam Bartkowi Kurkowi po jednym z meczów? A skąd ja mam wiedzieć o czym my będziemy rozmawiać? Przecież to wszystko będzie zależne od wyników reprezentacji i ewentualnej postawy Kurka na boisku. Śmiech na sali, ale nie mam wyjścia jak tylko dostosować się do zaleceń. Nie mogę sobie pozwolić na jakieś protesty, bo wiecznie nie zamierzam pisać do gazety, a nie chciałabym mieć w CV zaznaczone, że mam problemy z subordynacją. Z plikiem papierów pod ręką siedziałam pod pokojem naczelnego. Wypatrywałam Aldony, ale jak się okazało, ruda była już w środku i z banem na ustach wyszła z pokoju. Już chyba sobie wyobrażam co tam się dziać musiało. Nie od dziś wiadomo jak Aldonka dostała się do redakcji, a ona sama nie specjalnie się z tym kryła.
-Zapraszam panią do środka.- weszłam do jego pokoju, on podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Żołądek podszedł mi do gardła, ale starałam się mimo wszystko zachowywać w miarę naturalnie. Podeszłam bliżej biurka, a z torby wyjęłam teczkę, w której przygotowałam potrzebne materiały. Naczelny zaszedł mnie od tyłu i wtedy już przestałam się normalnie zachowywać. On przystarł mnie do biurka i zaczął w nachalny sposób obmacywać moje ciało.
-Aldona wysoko podniosła poprzeczkę więc jeśli chcesz pojechać na Ligę Światową to musisz się postarać.- zaczął pchać ręcę pod moją sukienkę. Zaczęłam krzyczeć i na to facet nie mógł znaleźć żadnej rady, bo w redakcji o tej porze była moc ludzi.
-Zamknij się! Co ty sobie myślisz?!
-A pan sobie myśli, że inaczej nie potrafię osiągnąć sukcecu jak tylko przez łóżko?! Zdziwię pana, ale mam o sobie inne zdanie. Może pan powiedzieć Aldonie, że jedzie do Gdańska, bo ja już tu nie pracuję!- wykrzyczałam mu w twarz i wybiegłam z gabinetu, mijając na korytarzu swoje koleżanki i kolegów. W ogóle nie przemyślałam słów, które wypowiedziałam tam przed chwilą, ale jedno było pewno: nie chcę tam wracać nigdy więcej! Tyle czasu walczyłam z własną świadomością po tym co przytrafiło mi się w szkole, nie po to na nowo przekonywałam się do mężczyzn, by teraz przez takiego napaleńca to wszystko miało prysnąć jak bańka mydlana. Najchętniej znalazłabym się teraz w ramionach Michała i prosiła go by nigdy z nich nie wypuszczał. Michała nie ma, a jedynym mężczyzną, którego mogłabym poprosić o chwilę wsparcia jest Mateusz, który został jeszcz na kilka dni w Warszawie przed swoim wyjazdem do Kielc. Wycieram zapłakane policzki, przeglądając się w samochodowym lusterku zmywam rozmanane oczy i jadę do niego. Opiekował się Zosią dzisiejszego dnia i to był mój pretekst do tego, by tam pojechać i poprosić o chwilę wsparcia. Nie potrzebowałam słów. Chciałam żeby przy mnie posiedział i sprawił, że poczuję się bezpiecznie. Jest godzina 14 i korki w Warszawie są do zniesienia. Dosyć szybko pokonuję drogę do mieszkania chłopaków i znajduję się pod ich drzwiami, które otwiera mi Mateusz z Zośką na plecach. Muszę wyglądać okropnie, bo mina Jachlewskiego mówi sama za siebie, że nie jest ciekawie.
-Mamusia!!!- Zosia szybko domaga się czułości z mojej strony. Szczypiornista stawia ją na ziemi, a ona wdraouje się na moje ręce. Tulę ją do siebie i choć bardzo tego nie chcę zaczynam płakać. Mateusz widzi, że potrzebuję rozmowy.
-No królewno, leć do mojej sypialni i wyciągnij medale, które chciałaś zobaczyć rano.- moja córka musiała być bardzo ciekawa zbobyczy medalowych Mateusza, bo w mig zniknęła z pola mojego widzenia i spokojnie mogłam pozbyć się negatywnych emocji, które się we mnie skumulowały w drodze tutaj. 

-Paula co jest?- nie chcę o tym narazie mówić więc bez słowa wtulam się w szatyna i próbuję uspokoić. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, bo doskonale oboje z Mateuszem wiemy, że to tylko i wyłącznie przyjacielki gest, który w tej chwili zapewnia mi bezpieczeństwo i daje ukojenie. 


&&&&&&


Sytuacja Magdy i Zbyszka unormowała się, a to za sprawą tego, że zarówno Pramek jak i Bartman nie wchodzą sobie w drogę, a ich kontakty ograniczone są do kompletnego minimum. Wszyscy zauważyli, że na linii Mała-Zibi dzieje się coś dziwnego, ale nikt o tym głośno nie mówił, tym bardziej nie pytał. Blondynka siedziała właśnie w swoim pokoju z trzema wywiadami dla zagranicznych gazet, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
-Jeśli to ty Kurek to cię zamarduję!- to właśnie z bartkowym wywiadem miała najwięcej problemów, bo przecież przyjmujący na każdym kroku chciał się popisywać swoim elokwentnym tokiem wypowiedzi, a Magda musiała w miarę możliwości wszystko dokładnie przetłumaczyć, by zachować sens wypowiedzianych przez siatkarza słów. Założyła kapcie na nogi i podeszła do hotelowych drzwi. Po ich drugiej stronie nie było Bartka, był Zbyszek. Przyzwyczaiła się do tego, że siatkarze polskiej reprezentacji paradują po hotelowym piętrze w samych bokserkach czy z ręcznikami przepasanymi na biodrach. Już nie raz widziała Piotrka Nowakowskiego i jego komiczną bieliznę, Igłę szczotkującego zęby na korytarzu zaraz po wyjściu spod prysznica, ale tylko on jeden robił na niej takie wrażenie. Dobrze niewytarte włosy sprawiły, że woda skraplała się po jego idealnie wyrzeźbionej klatce piersiowej i ginęły gdzieś w bawełnianym ręczniku. Jego postura była idealna w każdym calu i Magda musiała zamrugać kilka razy oczami, by obudzić się z tego amoku wywołanego obecnością wpół nagiego Zbyszka.
-Mam ci umyć plecy czy jeszcze jakieś inne życzenie masz?
-Pozwól mi tylko skorzystać z łazienki. Nie wiem czy wszyscy dostali rozwolnienia, ale wszystkie kible w pobliżu mojego pokoju są zajęte. Nie bądź żyła i pomóż!- dopiero teraz zauważyła skrzyżowane nogi Bartmana. Wydał jej się teraz taki zabawny, że nie mogła powstrzymać się od wybuchu śmiechem, ale też wpuściła go do środka. Ten szybko zniknął w czeluściach łazienki, by po chwili wyjść z niej z błogim uśmiechem na ustach.
-Ulżyło?- Magda zdążyła już wrócić do swojej pracy i tłumaczyła właśnie na język hiszpański jedną ze złotych myśli Bartosza Kurka. Zbyszek przedłużył swoją obecność i rozsiadł się na łóżku Magdy z szelmowskim uśmiechem na ustach.
-Słuchaj Zbyszek, chciałeś się odlać i nie robiłam problemu, bo takie wstrzymywanie moczu to nie jest fajna sprawa dla nerek, ale teraz już mógłbyś opuścić mój pokój. Przebywamy w jednym pomieszczeniu już prawie 10 minut i jak na nas to już cała wieczność.- musiała sama przed sobą przyznać, że w ogóle nie mogła się skoncentować na pracy w jego obecności. Co z tego, że karciła się za to w myślach i próbowała odwrócić od niego uwagę. Jej wzrok mimowolnie zza stosu kartek spoglądał na Zbyszka.
-Chciałbym cię zaprosić jutro na obiad.- zrobiła oczy jak pięciozłotówki. Bartman powiedział to tak szybko, że ledwo zdażyła wyłapać o co mu chodzi. Ale zrozumiała i była zaskoczona.
-Ale ja nie potrzebuję dożywiać się na mieście, jedzenie w hotelu mi wystarcza.- widziała, że siatkarz nerwowo łamie sobie palce. Musiała go sporo kosztować ta propozycja, ale nie rozumiała w takim razie, po co w ogóle jej to zaproponował.
-Pójdziesz ze mną czy nie?- może powinna się zgodzić? Skoro Bartman chciał uznać dziecko za swoje i uczestniczyć w miarę możliwości w jego wychowaniu to od początku powinna zbudować z nim jakieś konkretne relacje dla dobra dziecka. Bała się tylko, że znów da się nabrać. Wiedziała doskonale, że Bartman potrafi czarować jak mało kto, a ona jest najprawdopodobniej jedną jego najbardziej naiwnych ofiar. Może jednak warto zaryzokować?
-No niech będzie. O której ten obiad?
-Przyjdę po ciebie zaraz po naszym treningu i cię zabiorę. Fajnie, że się zgodziłaś.-teraz to już w ogóle nie rozumiała kompletnie nic z jego zachowania. Na pożegnanie pocałował jej policzek i wyszedł z pokoju. Miwolnie złapała się za wcześniej pocałowane miejsce i poczuła przchodzący przez jej ciało dreszcz.
-Nie dam ci się Bartman zwieźć drugi raz. Choćby nie wiem co...


...Zbyszek ubrał się w najbardziej wyjściowe ubrania jakie zabrał ze sobą na ten weekend Ligi Światowej. Przed meczem ze Stanami Zjednoczonymi Andrea dał swoim podopiecznym chwilę czasu dla siebie, ponieważ wszystkim powoli dawała się we znaki ciągła obecność w jednym gronie. Widać było, że chłopaki szukają chwili wytchnienia tylko dla siebie. Zdala od kolegów, nawet tych z pokoju...Atakujący zdecydował się ten czas spędzić z Magdą. Na codzień mijają się na korytarzach i choć coś podświadomie każe mu zachowywać dystans, to coś o wiele bardziej silniejszego pcha go w kierunku Magdy. Michał mówił, że ma nie zjebać danej mu szansy i zamierzał posłuchać rady przyjaciela. Coraz więcej czasu poświęcał także na przemyślenia o dziecku i o tym jak będzie wyglądać jego życie po jego narodzinach. Nie tylko jego życia, ale całej trójki. O sprawy ekonomicznie zupełnie się nie przejmował, bo był wstanie zapewnić dziecku wszystko czego tylko zapragnie, ale zdawał sobie sprawę, że ojcostwo nie polega tylko na utrzymaniu dziecka, ale przede wszystkim na jego wychowaniu. I tu Zbyszek nie widział siebie w roli przewodnika życiowego dla takiego malucha. Nie wyobrażał sobie, że już teraz przyjdzie mu wziąć odpowiedzialność za taką małą istotę, któta potrzebuje opieki non stop przez kilka pierwszych lat życia. To go przerażało, ale nie chciał o tym mówić nikomu głośno. Starał się szukać pozytów takiego obratu sytuacji i choć na chwilę obecną nie mógł po tej stronie zapisać nic, to nie zamierzał się poddać.
-Jestem gotowa.- nawet nie zauważył kiedy Magda pojawiła się obok niego w letniej zwiewnej sukience w turkusowym odcieniu<klik>. Teraz już wiedział co ciągnie go w kierunku Pramek. Blondynka w każdej sytuacji wyglądała zjawiskowo. Mógł pomyśleć wcześniej, że trądzik nie jest chorobą wieczną i , że się z niej wyrasta. Przestał by rzucać głupie docinki, a Magda uniknęłaby tym samym przykrości za czasów liceum. No ale jak to się mówi, mądry Polak po szkodzie...
-Wy kobiety to wszędzie musicie zabrać ze sobą coś w czym olśnicie nas facetów. Nawet na drugim końcu świata.- skomplementował wygląd Magdy, a ta lekko się zaczerwiniła, ale nie skomentowała jego słów. Zbyszek miał nadzieję, że nie poczytała muich jako próbę przekupstwo, bo kompletnie nie to miał na myśli.
-Mamy dwie godziny. Postarajmy się w tym czasie nie roznieść żadnego miejsca i się nie pokłócić.- obawy przed tym spotkaniem dotyczyła zapewne obojga z nich, ale okazały się zupełnie bezpodstawne. Na początku zdarzyła się tylko mała sprzeczka o wybrane danie, bo Zbyszek wybrał swoją ulubioną potrawę i postawił Magdę przed faktem dokonanym, bo poprosił kelnera o podwójne porcje tego samego dania. Konsumując zamówione żarełko, Magda doszła do wniosku, że nie jadła nic równie dobrego jak ową potrawę i zwróciła honor Bartmanowi.
-Widzisz, czasem warto mi zaufać.- Magda spojrzała na siatkarza i z uśmiechem powiedziała:
-Już raz ci zaufałam i zobacz jak na tym wyszłam. Jem jak słoń i zapewne nie długo reprezentacja będzie płacić za mnie dodatkowe pieniądze jak za nadprogramowy bagaż.- Zbyszek odetchnął z ulgą, kiedy Pramek zareagowała tak a nie inaczej na jego słowa. Wiadomo, że zachował się wtedy jak dupek, ale nie chciał już do tego wracać i miał nadzieję, że Magda też nie będzie. Takie wrażenie sprawiała teraz...
-Do lekarza chodzisz już jakoś tak regularnie czy jeszcze nie?- i rozmowa zeszła na temat przebiegu ciąży. Magda oczywiście miała swojego lekarza prowadzącego i według jego zapewnień wszystko przebiegało książkowo. Zbyszek tak zapędził się już w pytaniach, że był ciekaw płci dziecka, na co Magda zareagowała śmiechem.
-Przecież to jeszcze za wcześnie na takie diagnozy. Ale mogę ci powiedzieć o moich przeczuciach...
-Zamieniam się w takim razie w słuch.- Zbyszek odrzucił dobijącego się do niego Michała. Przecież mieli ten czas spędzać osobno...
-Podejrzewam, że to będzie chłopiec. Paula mówiła, że jestem jeszcze piękniejsza niż zwykle, a podobno jak się ma urodzić chłopca to się zachowuje całkiem wyjściowy wygląd.- Zbyszek przyjrzał się z uwagą Magdzie i zauważył, że dziewczyna stała się nieco okrąglejsza na buzi i miała takie zdrowe rumieńce na policzkach. Rzeczywiście słowa Pauliny znajdywały potwierdzenie w wyglądzie blondynki.
-No to jak to będzie chłopiec i odziedziczy po mnie charakter to ci serdecznie współczuję. Nie będziemy mieli łatwego życia.- naturalnie przeszło mu przez gardło słowo "będziemy". To był dobry prognostyk na przyszłość.
-A ja współczuję tej osobę, którą tak olewasz i odrzucasz połączenia. Jeśli to jakaś dziewczyna to się w ogóle nie krępuj i odbieraj...
-Ta, dziewczyna. Michał się dobija i chyba rzeczywiście odbiorę, bo on zawsze po dwóch-trzech odrzuconych połączeniach pasuje, a teraz dzwoni już piąty raz. Przeproszę cię na chwilę...-wyciągnął z kieszeni spodni telefon i odszedł na chwilę na bok. Magda obserwowała go i widziała zmieniający się wyraz twarzy. Musiało stać się coś złego i już zaczynała się obawiać, że któremuś z chłopaków coś się stało.
-Ej co jest? Czemu masz taką minę?
-Do Michała dzwoniła Paulina. Zaginęła siostra Mateusza, nie ma jej w domu już ponad dobę...- i teraz nieważne stało się to, że Magda kompletnie nie miała pojęcia o tym kim jest siostra Mateusza. Tak naprawdę nie wiedziała, że w ogóle ją ma. Spojrzała na Zbyszka i wiedziała, że oboje myślą teraz o Jachlewskim, który musi być załamany tym co się stało...


&&&&&
Stanowczo za długo mnie tu nie było, ale tak jak pisałam na mojej historii, zakończenie tamtego opowiadanie pochłania mnie bez reszty. W końcu jednak musiałam trochę zmienić nutę i wrócić do tych wariatów. Postaram się już nie robić takich przerw tutaj.
Notkę dedykuję mojej kochanej maturzystce;Martuś to dla Ciebie :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz